1 listopada 2013
Hańba!: Guma i gówno EP (Karoryfer Lecolds, 1933, reedycja cyfrowa 2013)
Co by było, gdyby punk rock wymyślono na długo przed Sex Pistols. Na przykład w międzywojennej Polsce.
W roku 1931 kilku muzykantów postanawia założyć wspólnie Orkiestrę Zbuntowaną, której muzyka ma ganić jawny gwałt na demokracji oraz pocieszać tych owem gwałtem pokrzywdzonych. Której muzyka niesie wrzeszczącą krytykę niesprawnego ustroju, wytyka palcem jego absurdy. W 1933 w krakowskim studiu Promyk kapela nagrywa swoją drugą protestacyjną płytę Guma i gówno. Kraj oszalał na punkcie dzikiego rytmu i ostrych słów młodych muzyków. W 1934 słuch o nich zaginął. Podobno przewieziono ich do miejsca odosobnienia w Berezie Kartuskiej, gdzie przebywali aż do wybuchu wojny. O ironio - zamknięto ich tam razem z wyśmiewanymi w piosenkach endekami i narodowymi socjalistami...
Okej, teraz dla was zagadka: która część tej historii jest "prawdziwą" biografią zespołu, a która wymyśloną przeze mnie?
Hańba ma na siebie świetnie wykoncypowany pomysł. Otoczka związana z fikcyjną biografią, zdjęcia, nawet krój czcionki używanej na okładkach ich EP-ek (wydali już dwie, obok Gumy także Figę z makiem - może jeszcze kiedyś do niej wrócę), wszystko to ma fajny przedwojenny sznyt. Oczywiście zespół posługuje się - tu analogia do zespołu R.U.T.A nasuwa się sama - wyłącznie tradycyjnymi instrumentami akustycznymi. Żadnych gitar elektrycznych, żadnej elektroniki. A mimo to udaje mu się osiągnąć naturalnie potężne brzmienie - jak najbardziej punkowe.
Za owym konceptem stoją członkowie takich zespołów, jak Bumtralala (wspominałem już, że ich kocham?), Południca!, Crowmoth, SuperXiu, a nawet elektronicznego Ludwika Zamenhofa. Przyznacie, że miks osobowości dość zaskakujący. Muzyka Hańby cechuje się - oprócz sporej dawki energii - także zjadliwą ironią (kpina z ideologii faszystowskiej w Narodowcach) i łobuzerskim humorem (Mamy dla was figę z makiem - dziś byłaby to pewnie figa z fakiem). Wykorzystując teksty międzywojennych poetów, tych znanych bardziej (Tuwim, Brzechwa) i mniej (Hollender, Zbierzchowski), zespół osiąga odpowiednią wiarygodność i dopełnia idealną niemal postać tej mistyfikacji.
Brzmienie utworów opiera się na akordeonie, banjo, bębnie i instrumentach dętych. Co lubię najbardziej? Oczywiście niuanse, które stanowią o wyjątkowości Hańby: melodyjny śpiew z towarzyszeniem akordeonu w końcówce Figi z makiem, pracę perkusisty w Żandarmie (zaskakuje podobieństwo poetyki tekstów Grabaża z czasów Pidżamy Porno do tego wiersza Juliana Tuwima), uderzenie dęciaków w marszowych Narodowcach, nastrój zagrożenia generowany prostymi środkami (efekt pikującego samolotu wygrany na grzebieniu) i potwornie głośny, punkowo-noise'owy finał Niemcy się zbroją.
Guma i gówno, mimo infantylnego tytułu, jest płytą przeznaczoną dla dojrzałego, świadomego naszej przeszłości słuchacza. Takiego, który potrafi zrozumieć satyrę na - aktualne niestety również dziś - grzechy i patologie polskiego społeczeństwa. To też świetna zabawa konwencją i manipulacja wysokiej próby. Warto się przełamać i zanurzyć w "punku z Międzywojnia". [m]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/Hanba1926
Obie płyty Hańby do pobrania za darmo ze strony wydawcy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
To jest fake - w piosence "Narodowcy" jest o ONR, a przecież Obóz powstał w 1934, a nie 1933 :) Więc błędy gigantyczne, jak się chce być wiernym prawdzie historycznej.
OdpowiedzUsuńah, czyli grupy narodowo-faszyzujące sprzed '34 nie zasługują na miano "narodowców"? w tekście piosenki nie pada przecież ani razu "onr", "obóz" czy cokolwiek pozwalającego na zawężenie tematu jedynie do tej organizacji
OdpowiedzUsuńData 1933 jest umowna.....
OdpowiedzUsuńNo właśnie było coś o ONRze w piosence zdaje się. No bez przesady, że nazwać grupy wszystkich narodowców faszyzującymi (choć to co znaczy "faszyzujący"? - to chyba znaczy, że ktoś zbliża się faszyzmu, nie będąc faszystą?). Germanofobiczni endecy (w '33, jako OWP) raczej do niemieckiego faszyzmu nie nawiązywali, nawet ONR nie był faszystowski, dopiero RNR "Falanga" Piaseckiego była faszystowska, ale tenże Piasecki co ciekawe nie kolaborował z Szwabami, a z... Ruskami. Historia wydaje się nader pasjonująca i nieczarnobiała.
OdpowiedzUsuńo ile pamiętam z historii, faszyzm nie wywodził się z Niemiec ale z Włoch Mussoliniego ;)
UsuńPomijając zakłamania i prawdy historyczne, jestem wdzięczna WAFP, że znów dzięki Wam poznałam kawałek ciekawej muzyki. Dzięki! :)
OdpowiedzUsuńOlcha
zawsze do usług :)
Usuń