Starość nie radość.
BiFF nie załapał się na krótką falę mody na bigbit –
inspiracje tym skostniałym nurtem słyszalne na drugim albumie wydają się
wymuszone i przesadzone. Zdaję sobie sprawę, że spora część tych piosenek
powstała zaraz po Ano, ale z jakichś powodów wychodzą dopiero w końcówce
roku 2013, kiedy bigbit revival dogorywa w zapomnieniu (i nie zmieni mojej
opinii kolejna odtwórcza płyta Ani Rusowicz). Podobnie pozbawionym wdzięku
żartem wydają się nawiązania do Beatlesów w Wake Up, Stonesów w Na
pomoc czy autoparodia Fochmanna (cytat z Orkiestry Pogodna w Żeńskich
rymach nocy letniej). BiFF zalicza niestety kilka ewidentnych wtop, jak w
przypadku koszmarnego Terapeuty, irytującego Wake Up i
szczególnie pretensjonalnego Alleluja. Trochę zbyt topornie brzmi w
zamierzeniu lekka piosenka Bojkot (ciężka ręka „Perły” Wejmanna chyba
nie zawsze pasuje do stylu BiFF-a) i natrętne Na pomoc.
Pewnie zostanę wybatożony w komentarzach za powyższy akapit,
ale to nie tak, że cała płyta jest ciężka i nieudolna. Singlowa Niepoważna
to wakacyjny BiFF w pełnej krasie (choć znowu można mieć pretensje do zbyt
agresywnego riffu), Lepiej cieplej pokazuje jak z dansingowego snuja
wyciągnąć pełną emocji pieśń (pojawienie się w dęciaków „robi” ten numer
dodając mu niesamowitego żaru), Cudnie zaśpiewane przez Fochmanna
zaskakuje nieco punkowym podejściem do brzmienia, no i cudne są te klawiszowe
wstawki. Rubaszne Jeżeli kochać to nie indywidualnie (tekst Jeremi
Przybora) i wyluzowane Żeńskie rymy... (tekst Rafał Wojaczek), znowu z
Fochmannem na wokalu, pod numerem dziesiątym i jedenastym pozwalają na chwilę
zapomnieć o mankamentach drugiej płyty BiFF-a.
Długo kazali nam czekać na nowe piosenki i nie jest to
powrót, który przyćmi inne płyty wydane w tym roku. To solidny album, do
którego pewnie nie będę wracać zbyt często. [m]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/pages/BiFF/179807988709611
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz