Folga przełamuje dyktat męskich głosów w polskim
elektronicznym popie.
Sympatycy brzmień
spod znaku Brennnessela będą wniebowzięci, bo Folga to esencja takiej
roztańczonej, wywodzącej się z lat 80. muzyki elektronicznej. Wyróżnia ich
silne zrytmizowanie kompozycji i to takie oparte na dość naturalnie brzmiących
perkusjonaliach – piosenki są aż gęste od bębnów i przeszkadzajek. EP-kę
rozpoczyna dynamiczne, skoczne Faraway, które błyskawicznie wpada w ucho, z
linią wokalną rozciągającą się gdzieś pomiędzy klasycznym new romantic a dream
popem. Ampersand to śliczniusia melodia z brzdękającymi dzwonkami, zaś Brethe
In/Brethe Out przynosi większą dawkę stonowanej, zbasowanej elektroniki.
Podziemny sznyt dodaje piosence alternatywnego uroku, a jej druga część
nieuchronnie poderwie na nogi do radosnego tańca każdego sceptyka.
O ile poprzedniczki
tylko sygnalizowały, że przy muzyce Folgi można również poskakać i pobawić się
na imprezie, to Constellations jest już densowym przebojem w pełnym znaczeniu.
Tu już wszystko jest podporządkowane rytmowi, a finał nagrania wywołuje
euforyczną radość z zapomnienia się w tańcu.
Bardzo konkretna
dawka optymistycznej, świetnie wyprodukowanej muzyki do tańca i – last but not
least – słuchania. [m]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/wearefolga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz