23 października 2016
Starsabout: Halflights (wyd. własne, 2016)
Przygaście światła, tak jak chce tego białostocki zespół, podkręćcie głośność. I nikomu nie otwierajcie przez prawie pięćdziesiąt minut.
Zamszowy rock. Intymny, wyciszony. Miękko otulający wyeksponowaną gitarą basową. Długo rozwijające się kompozycje zaskakujące pięknymi refrenami. Jednostajny, kojący głos wokalisty opowiadającego nastrojowe historie. Tak w skrócie mógłbym opowiedzieć tę płytę. Jest dokładnie taka, jak obiecuje tytuł: wycofana, przygaszona, dyskretna. Ale pamiętajcie, że to w półmroku szepcze się największe tajemnice, wyznaje miłość, pieczętuje przyjaźń na wieki. Dlatego też te piosenki, mimo że z pozoru bardzo do siebie podobne, niezbyt brawurowe, pozbawione ekstatycznych fragmentów, zapadną wam w pamięć. Jeśli tylko dostroicie swoje fale do dźwięków emitowanych przez Starsabout.
Wyrazisty bas, płynąca niczym spokojny nurt perkusja i mnóstwo gitarowych drobiazgów gromadzących się wokół osi kompozycji – tak wita się ze słuchaczami utwór tytułowy. Kolejne pociągną ten wątek i ten styl grania. Niespieszna narracja, która jednak daleka jest od nudy, bowiem każdy utwór ma swoją kulminację, świetnie pomyślany mostek i zjawiskowy finał. Proszę, choćby Every Single Moment z tą fajnie wibrującą w końcówce gitarą i postrockowym szumem w tle. Czy filmowe The Night, w którym tak długo trzeba czekać na wejście basu – ale jak już się pojawi to... ach, jak to brzmi! Z debiutanckiej EP-ki pojawia się tu monumentalny Black Rain Love, który i dziś czaruje minimalizmem długo rozkręcających się zwrotek. Kurczę, potrafią chłopaki stopniować napięcie, robią to z wielkim wyczuciem.
Z wyjątkiem przynudzającego instrumentala 20 000 Miles, bez którego płyta mogłaby się spokojnie obejść, nie można narzekać na Halflights na brak wrażeń, a nawet emocji. Szczególnie zaskakuje zamykający album Bluebird, w którym gitarzyści rozkręcają wzmacniacze i robi się naprawdę głośno. Czyżby próba zasygnalizowania delikatnej zmiany stylu w przyszłości? Nie miałbym nic przeciwko – ballady skontrastowane takim wyjącym, intensywnym brzmieniem gitar byłyby całkiem smakowite.
Jeśli macie (dłuższą) chwilę, by na spokojnie podelektować się muzyką Starsabout, zróbcie to. Długie, ciemne wieczory dopiero przed nami. [m]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/starsabout
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Nie jest łatwo napisać dobry tekst piosenki po polsku – wiemy o tym dobrze. Skoro to takie trudne, to czemu nie skorzystać z gotowych? Pustk...
-
Prawdopodobnie dwie najlepsze polskie płyty punkowe tego roku.
-
Ledwo skończył się tegoroczny, a my już myślimy o następnym. Pomarzyć zawsze można, dlatego wspólnie stwórzmy listę wykonawców, których chci...
-
Ten zespół ma przesrane. Nie, nie, wcale nie ode mnie. Po prostu zostanie pożarty. Na forach, blogach, serwisach. Tak jak wcześniej zmasakro...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
We Are From Poland przedstawia: 01. Skowyt : Jest nas dwóch / Jest nas dwóch SP (megatotal) / Singiel sfinansowany przez fanów 02. SuperX...
-
Kiedy czytam niektóre komentarze dotyczace drugiej płyty Marii Peszek, mózg mi się lasuje, a resztki włosów na głowie stają dęba. Część nasz...
-
Trzecie długogrające wydawnictwo polsko-niemieckiej artystki to konsekwentne rozwijanie konwencji zapoczątkowanej w 2011 roku.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz