10 sierpnia 2009

Various Artists: Gajcy (Galapagos Music, 2009)

Tadeusz Gajcy nigdy nie był poetą popularnym. Może to dlatego, że jego teksty są bardzo trudne w odbiorze, a może też dlatego, że podczas nauki w szkole o pokoleniu kolumbów akcentuje się bardziej postać Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Ucieszył więc mnie pomysł wydawnictwa, które byłoby w stanie przybliżyć twórczość tego poety szerszemu gronu odbiorców. Jednak przy tego typu projektach wiele kwestii pozostaje spornych. Czy zespoły mają być tylko tłem dla wierszy, czy z drugiej strony powinien być położony nacisk na własną interpretację? Zastanawiający jest także sam dobór utworów, nie wspominając o kluczu, według którego wybierani są wykonawcy.

Mamy jednak do czynienia już z produktem finalnym, skupmy się więc na muzyce. Na płycie znalazło się 12 utworów w wykonaniu dobrze znanych zespołów. Znanych z własnych projektów, jak i z płyt w podobnym stylu – wystarczy wspomnieć o niedawnym wydawnictwie Wyspiański wyzwala, gdzie spis artystów nie różnił się znacznie od tego, który możemy obserwować w tym przypadku. Znajdziemy tu standardowo: Pustki, Made in Poland, NOT czy Hetane. Brzmi znajomo?

Nie wszyscy poradzili sobie z zadaniem postawionym przez producentów płyty. Strofy Gajcego są bardzo rozbudowane, pełne przerzutni i dwuznaczności, co na pewno nie ułatwiło ich wokalnej interpretacji. Pogubił się przy tym moim zdaniem Kazik, który wziął na warsztat tekst Modlitwy za rzeczy. Wersy nie do końca pasowały do stworzonej melodii, stąd zapewne pomysł na irytujące powtórzenia i dziwne (prawie) wokalizy. Pierwotna myśl wiersza traci tutaj na znaczeniu, gdyż w tym wykonaniu akcent pada na pojedyncze wersy, przez co potencjalny słuchacz nie jest w stanie wyłapać sensu całości. Nie zaskoczyły Pustki i ich wykonanie Wiersza o szukaniu, które stylistycznie bardzo przypomina Jakżesz ja się uspokoję z płyty z tekstami Wyspiańskiego. Może to przez senny wokal panny Wrońskiej (zero emocji, zero intonacji), a może przez samo zakończenie utworu. Oczywiście na albumie pojawiły się utwory, które na pierwszy plan wysuwają strofy Gajcego. Jednak w dużej mierze kończy się to na melorecytacji czy też przejaskrawieniu w stylu piosenki aktorskiej. Na szczęście znajdziemy w tym zestawie także perełki. Moim faworytem jest Żywiołak i ich Moja mała. I nie chodzi nawet o to, że melodia jest bardzo chwytliwa. Po prostu w tym utworze warstwa tekstowa współgra z resztą, nie mamy wrażenia sztuczności i silenia się na poetyckość. Oczywiście w tym miejscu zaraz mogą pojawić się zarzuty, że stylistycznie przypomina to twórczość Lao Che, jednak jeżeli dany utwór brzmi nieźle i doskonale akcentuje oryginalny tekst, to dlaczego nie? Broni się także Maleo i jego Pytanie, głównie dzięki zachowaniu przez zespół swojego charakterystycznego brzmienia. Z młodych zespołów pozytywnie zaskoczył mnie także Fat Belly Familly - w wykonywanym przez nich utworze Droga tajemnic ujawnia się potencjał ich charyzmatycznego wokalisty.

Niemożliwością byłoby stworzenie spójnego stylistycznie albumu, który jednocześnie pokazywałby siłę zawartą w tekstach. Jedynym wyjściem byłaby płyta, która dzięki swej różnorodności dawała słuchaczom możliwość interpretacji tekstów na różnych poziomach. Niestety w tym przypadku mamy do czynienia tylko z ciekawostką. Ot, kilka piosenek, które raczej nie zapiszą się w zbiorowej świadomości. Zwłaszcza, że prawdopodobnie już wkrótce pojawią się albumy o podobnej tematyce. Mam nadzieję, że przy tych następnych producenci lepiej wezmą się do pracy, bo jak widać po płycie Gajcy – dobry pomysł to nie wszystko. [spacecowboy]

4 komentarze:

  1. W jakiejś Trójce czy Roxy słyszałem kawałek Pogodno z tej płyty. Całe szczęście powiedzieli, że to na podstawie wiersza i taka inicjatywa ładna, ale jak usłyszałem, że to Pogodno to spadłem z krzesła. Gdyby zamknąć wokalistę w pokoju z jakimś starym grooveboxem na tydzień to byłby w stanie coś takiego wytworzyć bez problemów.

    Okropne! Okropne! Muzycznie nie wspominam. Mam nadzieję, że to był jakiś żart i na płycie jest zupełnie inny utwór...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię kupczenia tragedią. Przyznam, lubię kilka numerów z Powstania... Lao Che. Często się łapię na tym, że nucę sobie tramwajem jadę na wojnę, tramwajem z napisem nur fur deutsche, szczególnie kiedy mijam przystanek Stare Miasto... i zawsze się potem łapię, że to jest jednak niesotosowne. I to moje nucenie, i ten koncert w Muzeum Powstania Warszawskiego. Nie oceniam płyty. widać, że chłopaki zrobili to z prawdziwej potrzeby serca - zero koniunktury, wyprzedzili czas.

    I to ich rozgrzesza.

    Nie kupuję popularyzacji / disneylandyzacji powstania, gadżetów, opasek, plastikowych chełmów, klocków lego... Płyta "Gajcy" się w to niestety wpisuje ze 100% dokładnością. Jaka by ona nie była, nie kupuję tego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Według mnie płyta jest świetna.Dobry pomysł na odświeżenie wiedzy o twórczości T.Gajcego.Im wiecej tego typu wydawnictw tym lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  4. 12 utworów? na mojej jest 18... moze dlatego nic o świetnych bajkach? /mali gorzowiacy

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni