Mówi się, że to dopiero drugi album udowadnia słuchaczowi prawdziwą wartość zespołu. Po trzech latach od swojego debiutu przyszedł czas i na Muchy – chcąc nie chcąc to zespół, który sporo zamieszał na polskiej scenie muzycznej. Można ich lubić lub nie, ale na pewno trzeba przesłuchać Notorycznych debiutantów. Krytyka na sucho nie jest fajna.
Za to fajny jest tytuł płyty. Potwierdza on regułę rynku – co z tego, że masz już na koncie jakiś sukces, i tak cały czas musisz udowadniać, że jesteś wart zainteresowania. Jeżeli muzyk nagra płytę w podobnym klimacie, jak poprzednia – nuda! Jeżeli zmieni stylistykę – pogoń za trendami. To błędne koło, z którego tylko niewielu udaje się jakimś cudem uciec. Dużo w tym pewnie winy ludzi, którzy piszą o muzyce i ją komentują, ale same zespoły też się do tego przyczyniają. Brak wyrazistości i jakiejś muzycznej charyzmy jest zmorą grup, z którymi spotykamy się na co dzień. I dlatego ja doceniam Muchy. Choć stylistycznie nie leżą w okolicy tego, w czym się obecnie zasłuchuję, to jednak z czystym sumieniem mogę postawić plusik przy tytule.
Za to fajny jest tytuł płyty. Potwierdza on regułę rynku – co z tego, że masz już na koncie jakiś sukces, i tak cały czas musisz udowadniać, że jesteś wart zainteresowania. Jeżeli muzyk nagra płytę w podobnym klimacie, jak poprzednia – nuda! Jeżeli zmieni stylistykę – pogoń za trendami. To błędne koło, z którego tylko niewielu udaje się jakimś cudem uciec. Dużo w tym pewnie winy ludzi, którzy piszą o muzyce i ją komentują, ale same zespoły też się do tego przyczyniają. Brak wyrazistości i jakiejś muzycznej charyzmy jest zmorą grup, z którymi spotykamy się na co dzień. I dlatego ja doceniam Muchy. Choć stylistycznie nie leżą w okolicy tego, w czym się obecnie zasłuchuję, to jednak z czystym sumieniem mogę postawić plusik przy tytule.
Notoryczni debiutanci to taki dobry cukierek. Fakt, smakuje krótko, ale nie czujesz po nim niesmaku. I nie zwracasz uwagi na szczegóły, bo kto by się aż tak rozdrabniał. Jedenaście utworów, spójnych i dobrze wyprodukowanych, których przyjemnie się słucha i tupie do rytmu. Jest energicznie, przebojowo i młodzieńczo. Nie bójmy się tego - po ten zespół sięgnie wiele osób, jednak bacznie wsłuchiwać się w niego będą raczej osoby na początku swojej muzycznej edukacji. Powodów jest kilka, ale wymienię te dwa banalne – przebojowość i teksty. Możemy rozpisywać się o super alternatywnych gitarowych brzmieniach i nurtach, przerzucać się nazwami undergroundowych zespołów, jednak prawda jest stara jak świat: chwytliwa melodia zawsze zrobi swoje. Ja nie widzę w tym nic złego, wprost przeciwnie. Nie dziwi mnie wybranie na singiel Przesilenia, bo na pewno zwraca on uwagę słuchacza. Szybki, skoczny, melodyjny (choć nie umiem pozbyć się skojarzenia z Lady Pank, a jednak). Nie musimy sięgać daleko, aby wyszukać kolejnych kandydatów – Piętnaście minut później, 93 (z bardzo lekkim posmakiem electro), W zasięgu ramion. Punkt drugi: teksty. Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że są dość infantylne. Momentami aż chciałoby się zazgrzytać zębami. Na przykład takie serce miasta jest spuchnięte jak huba – aż boli. Jednak warto docenić zaletę/wadę (niepotrzebne skreślić) pisania piosenek przez Michała Wiraszko. Brak im kompletnie sensu, dowolność interpretacji wskazana, ale, co najważniejsze, są one pisane bardzo wybiórczo, wers po wersie. A to daje słuchaczowi nowe możliwości – wyrwania z kontekstu. Pasują idealnie na status komunikatora, do opisu na Fecebooku, blogu i tak dalej. My możemy tego nie doceniać, ale inni owszem.
W wywiadach poznaniacy wypowiadali się, że nie odcinają kuponów od Terroromansu. Miało być bardziej epicko i melancholijnie. Na pewno materiał jest bardziej rozbudowany muzycznie i sentymentalny, choć niekoniecznie różnorodny. Panowie określili już swój styl grania i pozostają przy nim. Ba, wracają nawet do korzeni, bo utworem zamykającym płytę jest Kołobrzeg-Świnoujście, pamiętający jeszcze czasy EP-ki Galanteria, jednak w zmienionej aranżacji. I tak wracając do początku mojej wypowiedzi: można Much nie słuchać z różnych względów. Jednak nie należy ich przekreślać. Bo lepsze Muchy w garści, niż… nie powiem co w radiu. [spacecowboy]
Strona zespołu: http://www.myspace.com/muchy
Płyta jak najbardziej na tak. Nie można odmówić przebojowości ,ale co do tekstów to słuchając ich mam wrażenie, że autor gdzieś się zapętlił.. Obok (jak to nazwał bardzo słusznie recenzent) infantylnego tła zawsze musi przewinąć się jakieś konkretne wielkomiejskie miejsce , ja i ty , ona coś robi, ja cierpię. Natłoczenie tych słów "kluczy" w każdym kawałku sprawia ze są o wszystkim i o niczym.
OdpowiedzUsuńNazywajcie to stylem , może to plus ale.. spróbujcie wsłuchać się w dwie płyty pod rząd.. schemat może się znudzić
Pozdro! :)