16 lipca 2010
Eluktrick: AdJustMeant (wyd. własne, 2010)
EP-ka Alergenic była jednym z najbardziej niedocenionych wydawnictw 2007 roku. O długogrającym debiucie krakowsko-trójmiejskiego zespołu też nikt nie pisze. Ktoś zawalił promocję czy też dźwięki proponowane przez Eluktrick są na tyle odmienne od propozycji polskiej sceny niezależnej, że napotykają na opór w postaci niezrozumienia i obojętności?
Frontmanem formacji jest bostończyk mieszkający w Polsce, Thymn Chase. Nie wiem na ile Boston jest kosmopolitycznym miastem, ale muzyk przemycił do zespołu wiele z nowojorskiej różnorodności. Podstawowym elementem przykuwającym uwagę jest charyzma wokalisty. Śpiew Chase’a przypomina mi trochę manierę nieżyjącego lidera Morphine. Nienaganna dykcja, głęboka barwa głosu, stylistyczne zakręty - ciężko faceta pomylić z kimś innym. Choć ta formuła nie zawsze się sprawdza. W balladzie Norhern Wind mam wrażenie, że wokalu jest za dużo i song jest zwyczajnie „przegadany”. O wiele lepiej Thymn wypada w energetycznych rzeczach - jednym z najlepszych momentów jest krzyk w pierwszej sekundzie Deception.
Płyta początkowo może odpychać. Nie za bardzo pasuje jako muzyka towarzysząca, do słuchania we dwoje, prasowania czy wypełniania wolnego czasu. Brakuje wyraźnych, porywających melodii, nie jest też introwertyczna, zmuszająca do przeżywania w samotności. Za dużo się na niej dzieje; muzycy wpompowali w kawałki za dużo smaczków, motywów, poszaleli z eklektyzmem i niewprawne ucho może uznać dźwięki za kakofonię bez logicznego pomysłu. To podstawowy błąd, który może popełnić słuchacz obcując z AdJustMeant. Gdyż na albumie nic nie dzieje się przypadkowo a pozorny bałagan skrywa drugie dno.
Wystarczy posłuchać otwierającego całość Taking It Easy i prześledzić pracę gitar - jak one szaleją! Choć to i tak tylko rozbieg. Prawdziwa finezja objawia się chociażby w Anything You Want czy w nagraniu tytułowym. To pulsujący i kipiący konglomerat rocka progresywnego, modern jazzu, funku i indie-rocka. Mało tego, do akcji muzycy włączają trąbkę (Deception), wiolonczelę (Can In Peach), fortepian (Show Pan) czy oldskulowe klawisze, kombinują ze zmianami tempa i stosują niestandardowe metrum. W Generation gościnny udział Teresy Lipinsky powoduje, że utwór nabiera przyjemnego soulowego posmaku, a All Is Needed brzmi jak stadionowy hymn.
Amerykanin zakochał się w Krakowie, więc teraz jest dobra okazja odwzajemnić uczucia. Nie będzie to może najłatwiejsza miłość, ale przynajmniej braknie w niej miejsca na bezbarwność. [avatar]
Strona zespołu: http://www.myspace.com/eluktrick
PS. (28 lipca 2011) Płyta niedawno doczekała się fizycznego wydania pod szyldem Loose Wire/ Rockers Publishing. Gratulacje, chłopaki!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz