1 stycznia 2012
Sinusoidal: Out Of The Wall (Luna, 2011)
O klasie zespołu często decydują szczegóły. Choćby coś tak nieoczywistego jak okładka płyty. Nie widzę możliwości, by pobieżnie przeglądając półki sklepowe nie zatrzymać się dłużej na widok ciemnych, burzowych chmur nad szarym blokowiskiem. Pierwsze wrażenie bywa często zwodnicze, ale w tym przypadku skojarzenie: klimatyczny artwork = dobra muza to nie jedynie wymysł fachowców od marketingu.
Kto w czasach królowania dubstepu słucha leciwego trip-hopu? Tricky to dziadek, który swoje zrobił. Nazwa Massive Attack również nie wywołuje już podwyższonego ciśnienia, a pozostali ówcześni bogowie w kolejnych nagraniach uciekają w manieryczny eklektyzm. A tu proszę, nad Odrą spotkało się dwoje młodych ludzi, którym ktoś zapomniał powiedzieć, że z tego gatunku wyciśnięto już ostatnie dźwięki. I jakoś tak się stało, że wrocławskiemu duetowi udało się nagrać solidną płytę z licznymi wyskokami do zachwycającego poziomu.
Wizytówka Sinusoidal, Adrianna Styrcz, to nie kolejna dziewczyna z fajnym głosem i niebanalną osobowością. To dziewczyna o czarnym głosie, czarującej powierzchniowości i ujmującej skromności (wzbraniam się od odniesień do X-Factora, ale się nie da). Michał Siwak to także nie facet wyłącznie od generowania elektronicznych dziwadeł. Ma on rzadki dar wyczucia - rytmu, atmosfery, emocji. Tworzy gęsto tło, które nie przytłacza. Wydobywa z komputera delikatne bity, ale bez poczucia maskowania nimi braku konkretnej wizji. Ubiera kompozycje w zamszowe kapcie i melancholijne pidżamy, a efekt zazwyczaj jest daleki od sypialnianych przynudzajek.
Dowody? Wiele. Choćby utwór nr 1. Hope zaczyna się jakimiś plumkaniami do momentu wejścia wokalu Adrianny. Dalej już ona niesie piosenkę swym ciepłym głosem stopniowo zwiększając natężenie podniosłości. Podoba mi się również ulubiona zagrywka duetu, czyli żabo-podobne skrzeczenie. Mamy je w Eternal i onirycznym Twilight. Kapitalny, zmiękczający mózg efekt dostajemy w Lake - syrenie wokalizy Styrcz w pewnym momencie są nie od odróżnienia od elektronicznego bulgotu generowanego przez Siwaka. A jak jeszcze wejdzie trąbka w Colours... taki jazzik to ja lubię. Podobnie jak rapowaną część Adrianny. Oczywiście są i kiksy. Tytułowa kompozycja to nudne postrockowe pitolenie, Dolls, poza wokalnymi nakładkami, również nie mają wiele do zaoferowania, kanciasty beat w Free kładzie skądinąd niezłą linię melodyczną, a I’m Nobody zwyczajnie nudzi.
Sinusoidal dobrze odrobił pracę domową. Duet wie już wszystko to, co pozwoli mu zaistnieć szerzej w muzycznym światku. Pozostaje tylko do załatwienia drobny szczegół - napisanie kawałka na miarę Roads Portishead. [avatar]
Strona zespołu: http://www.myspace.com/sinusoidalpoland
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Spontaniczny projekt m.in. Marcina Loksia (dawniej Blue Raincoat) i Kuby Ziołka (Ed Wood, Tin Pan Alley) ma szansę przerodzić się w coś trw...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz