24 stycznia 2012
Kapela Brodów: Pieśni do Świętych Pańskich (Folkers, 2011)
Czytając podsumowania minionego roku można zauważyć narastające zniechęcenie słuchaczy. Dostępność muzyki doprowadza do przesytu, różnorodność do zmanierowania, a końcowym efektem coraz częściej jest zagubienie. W ciągu dwóch ostatnich lat byliśmy świadkami narodzin nowych gatunków muzycznych, z których część chwilę później dorobiła się przedrostka post-, by po paru miesiącach znów zejść po podziemia pozostawiając na wierzchu pozbawionych energii i pomysłów epigonów. A może w tej pogodni za nowymi dźwiękami, środkami ekspresji i świeżą krwią warto zwrócić się w stronę... muzyki dawnej?
Kapela Brodów istnieje od 1992 roku i wykonuje starodawne pieśni z obszaru Pierwszej Rzeczypospolitej. Pieśni do Świętych Pańskich do piąta pozycja w dyskografii zespołu. Owszem, na wydawnictwo składają się teksty opisujące poszczególne postacie z kultu Świętych Pańskich, ale dość łatwo podejść do płyty bez katolickich odniesień. Dziedzictwo kulturowe kraju jest nierozerwalnie związane z religią chrześcijańską, z całym jej inwentarzem, a Pieśni stanowią zapis poetyki i rozwiązań melodycznych stosowanych wieki temu. Według dzisiejszych standardów to surowe lo-fi: śpiew, skrzypce, organy, lira korbowa i portatyw. Instrumenty nie łączą się ze sobą, do każdej z Pieśni jest dedykowany jeden. Podobnie jak u Jacaszka (notabene autora okładki) za czasów Pentral rejestracja utworów miała miejsce w kościołach (Bazylice św. Jana Chrzciciela i św. Rocha w Brochowie i w klasztorze oo. Dominikanów w Warszawie). Bez trudu można wyobrazić sobie wilgotne mury i wychwycić charakterystyczne rezonanse kościelnych naw. W takim środowisku głos Anny Brody często brzmi poruszająco. Wokal artystki jest pełen emocji, niewypowiedzianej boleści, gorzki i posępny. Ale taką interpretację nasuwają same teksty. W Pieśni do św. Doroty słuchamy: Kazał król szkła natłuc, Dorocie buty wzuć/ Dorota po szkle chodziła, jeszcze grzeczniejsza była/ Kędy krewka kapnęła, tam lelija stanęła/ Już nie nada żadna rzecz, pomoże Ci ostry miecz/ Ścinaj mnie mistrzu śmiele/ Niech nie klęczę tak wiele. Również chór Bractwa Śpiewaczego z Brochowa nadaje poszczególnym linijkom mistycznego wymiaru (Do św. Wincentego).
Na płycie „cepelii” jest niewiele. Właściwie tylko jedno nagranie wydaje się być nie na miejscu. Do św. Antoniego za bardzo przypomina góralskie kolędy, jakimi raczą nas telewizje z czasie świąt. Pozostałe utwory charakteryzują się ujmującym ascetycznym klimatem. Wersja instrumentalna Do św. Barbary to delikatny średniowieczny folk zrodzony wśród strun klawikordu. Pieśń do św. Mikołaja zdradza noisowe konotacje ukryte za lirą korbową, a asynchroniczne dźwięki portatywu w Do św. Barbary stanowią ciekawe uzupełnienie czystego śpiewu Anny Brody.
Nie powiem, że to świetna płyta i koniecznie trzeba ją przesłuchać. To tylko delikatna sugestia, że czasami warto spojrzeć wstecz, by doznać czegoś nowego, niezgranego i niewyświechtanego. Skoro bigbit delikatnie zaznacza swój revival, to dlaczego nie poeksperymentować z czymś jeszcze starszym? [avatar]
Strona zespołu: http://www.kapelabrodow.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Spontaniczny projekt m.in. Marcina Loksia (dawniej Blue Raincoat) i Kuby Ziołka (Ed Wood, Tin Pan Alley) ma szansę przerodzić się w coś trw...
Przypomniał mi się Jarmark Jagielloński w Lublinie. Świetny koncert w Bazylice.
OdpowiedzUsuń