6 marca 2012
Touchy Mob & Helen Fry: Live At Sound Of Bronkow Dresden (wyd. własne, 2012)
On: Ludwig Plath, chudy Niemiec z oldhamowską brodą, kumpel Tobiasza Bilińskiego, członek Kyst czujący się w Polsce jak ryba w wodzie, znany jako Touchy Mob, który swoją muzykę opisuje tagami: crime, folk, techno. Ona: Sarah Dudda, tajemnicza dziewczyna z Mazur, znajoma Tobiasza Bilińskiego, z kilkoma piosenkami na myspace'owskim profilu, znana (lub nieznana) jako Helen Fry. Oni: wspólne fascynacje, kompatybilne postrzeganie świata, wzajemne odgrywanie własnych utworów. Efekt: zarejestrowany jeden wspólny utwór. Oraz koncertówka.
Do omawianego koncertu doszło 31 września w dresdeńskim Societaetstheater w ramach Sound Of Bronkow Festival. Duet wykonał autorskie, solowe kompozycje oraz covery hip-hopowego Shabazz Palaces i Eltona Johna. Mogłoby się wydawać, że za akompaniament wystarczy im gitara i własne umiejętności wokalne. Okazuje się, że nie jest to naprędce sklecona znajomość, a profesjonalny zespół o rozbudowanym instrumentarium. Gitary, fortepian, fagot, syntetyzatory i efekty komputerowe - zarówno Touchy Mob, jak i Helen Fry musieli się dwoić i troić, by ogarnąć to wszystko w przestrzeni danego utworu. Składu dopełnił siedzący za perkusją Sten Jackolis. Zarejestrowano „dziesięć” kompozycji. Dziesięć jest liczbą umowną, gdyż czasami na jeden utwór składa się kilka mniejszych, zupełnie od siebie różnych.
Tak, po dwóch stronach Odry są osoby, które w naturalny sposób czują coś, co zwykło się określać freak folkiem. Maniera wokalna Platha mocno przypomina sposób śpiewania Billa Prince Bonnie'go. Ulotność fraz, głos na granicy załamania, wzruszające melodie. Za to w głosie Helen słychać odniesienia do Tori Amos, Kate Bush, a także Skin (Skunk Anansie) i... Anity Lipnickiej. Wszystko to sprawia, że piosenki duetu są po prostu śliczne. Ale także regularnie udziwniane. Praca w Kyst do czegoś zobowiązuje. Swoje robi także koncertowe wykonanie. Trzeba się przyzwyczaić go wkradających się fałszów, bulgoczącego soundu, braków w synchronizacji i nierówności pomiędzy poszczególnymi muzykami. Ale wszystkie problemy rozwiązuje zgaszenie światła w pokoju. Wówczas słuchacz zamienia się w nurka - łowcę pereł.
Koncertowe wykonanie najlepszego utworu Helen Fry Joseph&Ben pokazuje, że ten kawałek miażdży przy każdej okazji (wejście Touchy Moba podczas słów each other - ciarki). Gameboy ściska za serce od początku do końca, w Starving Sharks Ludwig daje pokaz tego, co może zrobić z publicznością. Syreni śpiew z Stories zmienia się w kystową kanonadę, pełną bezładnych dźwięków. Itd, itp. Wyliczyć mogę właściwie wszystkie utwory; w każdym jest taki fragment, który powoduje, że momentalnie zapomina się wszystkie mielizny, na jakie zespołowi zdarzyło się wpaść do drodze. Ale muszę wspomnieć o YCSD/ A Treatease Dedicated To The Avian Airess... Ten „składak” tak naprawdę zaczyna się dopiero od 2:40. To prosty, taneczny perkusyjno-klawiszowy motyw połączony z melorecytacją Platha (śpiewającego tu z pasją Jamesa Walsha ze Starsailor), który porywa z krzesła i nie pozwala usiąść z powrotem, aż nie zgaśnie ostatni dźwięk...
Fajny, klimatyczny koncert. Może przeszkadzać wesoła konferansjerka po niemiecku, nie zmienia to jednak faktu, że po wysłuchaniu w głowie rośnie tylko jedno pytanie. Kiedy pełnoprawna płyta? [avatar]
Strony artystów: http://touchymob.com, http://www.myspace.com/helenfryshesamasterofdisguise
Przeczytaj też Obserwator: Helen Fry
Autor:
we are from poland
Etykiety:
acoustic,
altpop,
folk,
koncert,
live,
po angielsku,
po niemiecku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
o Ludwigu można powiedzieć wszystko tylko nie to że jest chudy
OdpowiedzUsuńwlasnie... :)
OdpowiedzUsuńco Wy z tym kystem? ci chłopcy są już tacy niesamowici, że cały czas trzeba się do nich odnosić? czy bojówki kysta wam każą tak pisać?:)
OdpowiedzUsuńPawcio
Touchy Mob jest współautorem drugiej płyty Kyst. Tobiasz Biliński prowadzi małą firmę wydawniczą, która dystrybuuje nagrania Ludwiga w Polsce. Touchy Mob jest częstym gościem na Gingerbread Festival - malutkim festiwaliku organizowanym przez Bilińskiego z Kyst. To chyba wystarczająca ilość faktów by bez spinki powiązać jedną osobę z drugą. Ale i tak wiesz swoje lepiej.
OdpowiedzUsuń