29 marca 2012
3moonboys + Break Horses + Mara – Chorzów, ChCK, 28.03.2012
W kolejnym koncercie z cyklu „Inne Granie w ChCK” Chorzowskie Centrum Kultury gościło trójkę wykonawców, z których każdy zapewniał nieco inne wrażenia estetyczne i emocje. Naprawdę szkoda, że piękna sala tego zacnego przybytku kultury świeciła pustkami...
Problem niskiej frekwencji dotyka zarówno kluby, jak i instytucje dofinansowane przez samorząd. Jak się okazuje, nawet niska cena biletu (5 zł!) i pewna renoma wykonawców nie są w stanie zapewnić organizatorom pełnej sali. Smutny był widok pustych rzędów foteli w ChCK tego wczesnego środowego wieczoru.
Rozpoczął duet Mara – zespół na tyle enigmatyczny, że nie posiada nawet własnej strony internetowej. Okazało się, że tworzą go członkowie 3moonboys: klawiszowiec Radek Drwęcki i perkusista Marcin Karnowski. Dość ryzykowne było rozpoczęcie koncertu właśnie taką muzyką – ascetyczną, ilustracyjno-filmową – jednak gdzieś na wysokości trzeciej kompozycji ta stylistyka zaczęła żreć. Panowie nie kontaktując się w żaden sposób z publicznością, pogrążeni we własnych partiach instrumentalnych i upiornej poświacie zielonego lub niebieskiego światła, stworzyli przejmującą ścieżkę dźwiękową dla najdziwniejszych fantazji. Wystarczyło zamknąć oczy i wyświetlić sobie swój osobisty film...
Zaraz po Marze na scenę weszła Magda Noweta. Występ jej Break Horses był typowym „solo aktem”, co trochę mnie rozczarowało – ale już po chwili, gdy rozległ się jej delikatny, a jednocześnie pełen mocy i żarliwości głos, zadziałała magia. Obok piosenek z EP-ki Tiny Bad Girl, spośród których najlepiej wypadła oczywiście It Will Never Happen Again, zabrzmiały utwory dotąd niepublikowane, w tym – bardzo ładna – zupełnie nowa kompozycja Stars. Mimo że początkowo wyraźnie speszona (drobna pomyłka w Black Water), Magda wzięła się w garść i z każdą kolejną piosenką śmielej przekonywała nieliczną publikę o urodzie swoich skromnych akustycznych opowieści.
Gdy na scenę weszli Księżycowi Chłopcy, od razu stało się jasne, kto jest gwiazdą wieczoru. 3moonboys dali bardzo energetyczny, głośny, momentami wręcz punkowo głośny występ, a to za sprawą potężnie wyeksponowanego basu Piotra Michalskiego, który, zdarzało się, zagłuszał perkusję i gitarę razem wzięte. Z tego co się orientuję, zabrzmiały głównie kawałki z Only Music Can Save Us (m.in. Spit It Out, Oh So, kapitalnie zagrany Broken Toy) oraz póki co ostatniej płyty – 16 (efektowne This Is A Pipe, hałaśliwe Into Silence i Victor Brauner). Fenomenalnie wypadł Marcin Karnowski, który za perkusją po prostu rządził, dwojąc się i trojąc przy obsłudze różnych przeszkadzajek (był i gwizdek, a pod koniec koncertu talerze zakryte tkaniną, co nie tylko wyglądało psychodelicznie, ale dało też fajny efekt brzmieniowy). Z kolei Wojtek Kotwicki to prawdziwy lider, z nonszalancją wykonujący nieraz wymagające sporej uwagi partie gitary, śpiewający i dyrygujący całym kolektywem. Nie sposób pominąć Miłosza Runde, który ubarwiał utwory 3moonboys brzmieniem syntezatora, akordeonu i melodyki (niestety, wskutek niedopracowanego nagłośnienia instrumenty te były słyszalne tylko w cichszych fragmentach). Kilka utworów zagranych na bis potwierdziło doskonałą formę zespołu, który choć szerzej nieznany, ma repertuar i umiejętności zdolne przyciągnąć publiczność na międzynarodowych festiwalach.
To był udany wieczór (cieszę się, że mogłem poznać tak urokliwe miejsce, jakim jest ChCK), szkoda tylko, że z racji słabej frekwencji miał charakter elitarno-snobistyczny. Na takie koncerty powinno przychodzić więcej ludzi, nawet w środku tygodnia. Czego życzę i ChCK, i organizatorowi, Marcinowi Babko z Falami Records (który zaprosił już na kolejne „Inne Granie” w kwietniu – zestaw zapowiada się nie najgorzej).
Tekst i zdjęcia [m]
PS. Wybaczcie niską jakość materiału wideo – zależało mi jednak na tym, by przekazać wam choć cząstkę klimatu tego koncertu, stąd obecność w tej relacji moich nieudolnych nagrań.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Ledwo skończył się tegoroczny, a my już myślimy o następnym. Pomarzyć zawsze można, dlatego wspólnie stwórzmy listę wykonawców, których chci...
-
WAFP! z dumą przedstawia: 01. Girls Overcome By Satan : Girl Overcome By Satan/ We Love Hair Police Since We Were Six EP - więcej 02. D...
-
To nie jest płyta przełomowa. Więcej, operuje w raczej dobrze znanych nam klimatach brzmieniowych. Ale co mnie to obchodzi – tego chce się ...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Ostatnio dwie sprawy zaprzątają mi myśli, te związane z szeroko pojętą muzyką vel kulturą. Pierwsza z nich szczególnie drażniąca. Trójko, ko...
-
Młody warszawski zespół, który już został okrzyknięty sensacją i (kolejną) nadzieją polskiej sceny alternatywnej. Zastanawiające, co było pr...
-
Tytuł może i kiczowaty, może i pompatyczny, ale idea chyba niegłupia - co powiecie na stworzenie listy najlepszych polskich płyt alternatywn...
-
Tajemniczy zespół grający fajne, bezpretensjonalne piosenki, od których nie można się uwolnić.
-
To, co nie do końca udało się Vermones, Sex Architects osiągają bez trudu.
-
Zanim odpowiem na to pytanie, pragnę wyraźnie zaznaczyć, że szanuję Go zarówno jako artystę, jak i organizatora i dyrektora festiwalu Off. ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz