Monsieur Grudniewski spuszcza łomot taki, że Cannibal Corpse
może się gonić.
Początek EP-ki jeszcze nie zapowiada rzeźni, jaka będzie
miała miejsce kilka minut później. Canvas to całkiem zgrabny dyskotekowy numer
z paroma wykrętami rytmicznymi i radosną zabawą z fakturą brzmienia. Jakby
komuś marzyła się Ibiza w samym środku smutnej Europy Wschodniej, będzie miał
niezłą namiastkę słonecznych klimatów. Skinny Jeans po krótkim wstępie atakuje
agresywnymi sfuzzowanymi (ach, to rockistowskie podejście) dźwiękami
syntezatorów. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by przełożyć sobie tę kompozycję
na klasyczny rockowy układ: gitarę, bas i perkusję. Na końcu jest nawet
odpowiednik sprzężenia zwrotnego. Muzyk nie poprzestaje na tym. W Grudniewskill
„riff” nabiera wręcz hardcore’owego brzmienia, a zabójcza precyzja szatkowanego
rytmu wali w łeb z tępą siłą stolarskiego młotka. Być może ciężko to sobie
wyobrazić, ale Odium jest jeszcze mocniejsze. Jedyne, co mi przychodzi na myśl,
to słowa Adasia Miauczyńskiego: Czy panowie muszą tak napierdalać od bladego
świtu? Ten sam utwór w remiksie French Stereo to już potańcówka dla robotów.
Strasznie porąbane.
Strona artysty: https://www.facebook.com/algrudniewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz