7 kwietnia 2012
UL/KR: UL/KR (Thin Man Records, 2012)
Jeszcze zanim skończyliśmy opłakiwać rozpad Kawałka Kulki, w internecie zaczęły krążyć pogłoski o nowym projekcie Błażeja Króla. I nawet jeśli podrzucone tu i ówdzie wskazówki pozwalały domyślać się czegoś zupełnie innego i nowego, to i tak dostaliśmy po głowie, gdy płyta się ukazała.
Ciekawi mnie, czy fascynacja elektroniką rodziła się w Błażeju już od dawna, czy może zaszczepił mu ją Wojtek Kucharczyk aka The Complainer, który produkował Noc poza domem/Error i dołożył swoją cegiełkę do dziwacznego brzmienia tej płyty. To jednak bez znaczenia. W UL/KR Król śpiewa i pisze teksty, za dźwięki odpowiada Maurycy Kiebzak-Górski, również z Gorzowa. Ich muzyka to w naszych warunkach coś zupełnie nowego, choć oczywiście inspiracji można szukać w wielu, funkcjonujących głównie w blogosferze, podgatunkach muzyki elektronicznej, wywodzących swe korzenie od ambientu, przez gothic, po new romantic.
Otoczka tajemniczości – mistycyzmu wręcz – przekłada się na oprawę graficzną albumu, która jest psychodelicznie x-filesowo zielona. A muzyka? Niepokojąca, minimalistyczna, chrzęszcząca i natchniona jednocześnie. Do tego pełen egzaltacji śpiew Króla, który w swoich, znakomitych jak zwykle, tekstach rzeczywistości nadaje konfesyjny charakter. Łap mnie łap mnie/ Bo na nogach się słaniam/ Lecę słoniem w porcelanę twych rąk/ Ja nie piję kochanie, ja się kłaniam (My przybysze). Oszczędne teksty oferują tak skondensowaną zawartość, że wsłuchiwanie się w nie aż boli. Teraz wymyśl dobrą bajkę dla tych ust do krwi przegryzionych/ Dla tych palców wyłamanych, kolan wytartych, oczu przekrwionych (Tuż nad głowami). Jak Bułhakow potrafił z sowieckiej codzienności wydobyć realizm magiczny, tak Król potrafi (również dzięki sugestywnemu akompaniamentowi) zamienić zwykły nocny powrót do domu (po popijawie?) w mroczną podróż w jądro ciemności: Brodzę w korycie nocy/ Najłatwiej byłoby tu zostać/ Nie ma słów dla tej otchłani/ Gdy w błocie ugrzęzły wiosła (Brodzę).
Opisywanie tej muzyki w typowy sposób nie ma sensu. Nie pasują tu określenia „fajna melodia”, „ładne piosenki”, „znakomita praca instrumentalistów”. UL/KR ma monolityczny charakter. Te dwadzieścia parę minut pochłania się z zapartym tchem. Przeboje? A po co? Może Ruiny, może singlowe Tuż nad głowami mają szansę zabrzmieć w radiu o jakiejś nieracjonalnej porze. Ale raczej bym się na to nie nastawiał.
To jest pogańska msza, którą możemy odprawiać w zaciszu własnego pokoju, wznosząc dłonie do mrugającego sinym światełkiem zestawu audio. [m]
Strona zespołu: http://www.facebook.com/pages/ULKR/183886538323597
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Mietall Waluś to specyficzna postać. Udało mu się kilka lat temu wstrzelić w rynek całkiem przebojową płytą zespołu Negatyw, wziął udział w ...
-
Przedstawiamy ósmą część cyklu We Are From Poland . Tym razem wyłącznie debiutanci! 01. Mela Koteluk : Spadochron/ demo { więcej } 02...
-
Cześć, rzadko sięgamy po narzędzie do badania opinii publicznej (może za rzadko?), ale czasem warto zapytać Czytelników, co najbardziej ce...
-
Jeśli lubicie kupować muzykę w wersji elektronicznej i jest to muzyka z gatunku tej recenzowanej na WAFP, to odpowiedzią na pytanie zadan...
-
A mogło być tak dobrze. Plug&Play to właściwie jedyny polski zespół pasujący do kategorii dance-punk. Wiadomo o co chodzi: o ostre gitar...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Podobno liczy się tylko piękne wnętrze, ale opakowanie może korespondować z wysoką jakością muzyczną płyty. Tak jest w przypadku trzech p...
-
Zborysowienie Krabów ostatecznie potwierdzone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz