8 września 2012

Gówno: Czarne Rodeo (Qulturap, 2012)


Druga płyta zespołu z Gdańska zdobyła poważanie wśród sporej grupy fanów niezalu. I tak naprawdę ciężko powiedzieć czemu, gdyż to płyta czysto punkowa.

Czy doszukiwanie się czegoś więcej niż zwykłe pancurzenie na Czarnym Rodeo jest spowodowane tym, że członkowie zespołu to absolwenci Akademii Sztuk Pięknych, a nie niewykształcone muzycznie chłopaki z szarych blokowisk? Że zajmują się ambitniejszą muzyką w równoległych projektach? Czy dzięki temu teksty typu ja cię kurwa zapierdolę i trzyakordowe riffy nabierają ukrytego, inteligenckiego znaczenia? Widocznie tak, bo płyta zbiera dobre recenzje. Ta też będzie dobra. Ale nie będę ukrywał faktu, że sequel To nie jest kurwa Pink Floyd powinno się postawić na półce obok wydawnictw tuzów polskiego punk rocka, zazwyczaj pogardzanych w alternatywnym światku.

Brzmienie Gówna może zachwycać; jest soczyście garażowe. Proste gitarowe riffy przyjemnie rzężą, perkusja łupie aż miło, od czasu do czasu pojawia się źle nastrojona (ale wyraźnie słyszalna) pierwszoplanowa gitarka. Czasami zespół urozmaica swoje łupu-łup i majstruje rock'a'billy’owe elementy (844) albo zanurza się w poetykę wypracowaną przez 19 Wiosen (To nie ten, Przepraszam). Gdańszczanom zdarzył się także niepunkowy soniczny eksperyment (13,4 dolary) - nie zmienia to faktu, że Gówno mimo deklaracji, że nie lubi punka i go nie słucha, nagrało album, który garściami czerpie z klasycznych dokonań tego gatunku.

Co warte uwagi - to wydawnictwo dość zachowawcze. Nie ma tu melodyjnego kalifornijskiego punka, nie znajdziemy żadnych sexpistolsowskich zapożyczeń, kompletnie zostały olane dokonania The Clash, Ramones, Dead Kennedys, Buzzcocks czy jakiejkolwiek innej anglosaskiej kapeli darzonej należną estymą przez starych punkowców. Czarno Rodeo jest na wskroś polskie, czerpiące z dokonań Dezertera, KSU, Siekiery, Strajku i tony innych zapomnianych zespołów, które hurtowo wydawały się na kasetach w latach 80. i 90. ubiegłego wieku. Teksty są zaangażowane, piętnujące przywary współczesnego hedonistycznego życia (Myślenie jak z serialu, Na zachodzie bez zmian). Super rzecz, ale który szanujący się punkowy skład takich nie miał? Zachrypnięty wokalista bardziej krzyczy i skanduje niż śpiewa. Czyż nie jest to jednym z głównych przykazań punkowego dekalogu? Napierdalanka, byle do przodu - a jak niby mają grać zespoły, które właściwie grać nie potrafią? Szukam na płycie czegoś, co wyraźnie odróżniałoby Gówno od powiedzmy takiej Apatii. Nic takiego nie znajduję, poza tym, że to naprawdę fajne, rasowe punkowe kawałki. A Spowiedź umarłego kiedyś będą umieszczali na punkowych thebestofach.

Przeglądam sobie fanpage zespołu i podoba mi się, że również na nim panuje swoista anarchia i totalna abnegacja wobec szumu powstałego po wydaniu Czarnego Rodeo. Pewnie jak przeczytają tę reckę, to też potraktują ją z glana, i dobrze. Muszę zaznaczyć to wyraźnie - chłopaki nagrali rajcującą płytę, ale sporo podobnych można znaleźć w katalogu choćby takiej wytwórni jak Jimmy Jazz. [avatar]

PS. [dzień później]. Wydaje mi się, że podobny „nojsik” jest obecny na płytach Starych Singers. Tak więc trochę rozumiem niezalowców w tym przypadku. Ale tylko trochę.



Strona zespołu: http://www.gownoband.pl

1 komentarz:

  1. Gowno nagralo zajebista plyta, ktora cofa sie w czasie o dwadziescia lat i to jest kurwa niesamowite!

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni