12 września 2012
Irena: Neonowe obietnice (Thin Man Records, 2012)
Wszystko to za późno.
Wiem, że w Polsce łatwiej nagrać płytę niż ją wydać, że materiał na Neonowe obietnice był gotowy już dwa lata temu. To jednak nie zmienia mojej opinii - ta muzyka jest po prostu nieświeża.
Benzyna, Neony, Bruno Schulz, Gutierez, Muchy, Plug&Play – to już było, raz w lepszym, raz w gorszym wykonaniu. Niestety, Irena dołączyła do zespołów, które proste rockowe granie upraszcza jeszcze bardziej, opierając niemal wszystkie utwory na jednakowym, tanecznym rytmie. Miało być lekko i przyjemnie, jest męcząco i na zaciśniętych zwieraczach. Irenie wyraźnie brakuje luzu, co uzmysławia Widzę więcej, gdzie jest trochę więcej swobody w grze sekcji rytmicznej, gdzieś tam nawet pojawia się nieśmiałe klaskanie. Słuchając Neonowych obietnic miałem nieodparte wrażenie, że zespół koniecznie chciał mieć już za sobą etap rozliczenia się z przeszłością (niektóre piosenki sięgają czasów, gdy działali jeszcze pod nazwą C4).
Kolejny zarzut mam do wokalisty Tomka Pamrowa – wstępy do większości piosenek zaśpiewane w identycznej tonacji, w tej samej monotonnej, gadanej manierze. Lepiej wypadają refreny, w których udaje się złapać za nogi ciekawą melodię. No i ten nieszczęsny cover Alei gwiazd. Na miłość boską, co wokalista Ireny myślał sobie zabierając się za opracowanie linii wokalnych tego hitu sprzed lat? Bo chyba nie „Potrafię to zaśpiewać lepiej od Zdzisławy Sośnickiej”? Powiedz mi Tomku, że tak nie myślałeś, błagam!
Krytykuję, kręcę nosem, ale penetrując internet widzę, że płyta się podoba. I dobrze, to całkiem porządny popowy album. Na pewno bijący na głowę dokonania ulubieńców młodzieży, czyli zespół Manchester. Mam na nim nawet kilka ulubionych kawałków, w szczególności ostrzejsze, kontrastowe Zgasło światło, Wymyślone miejsca z nieźle wykombinowanymi wstawkami elektroniki, hymniczne Co chcesz, melancholijne Fotografie.
Wierzę, że na drugiej płycie Irena porzuci myślenie o byciu modnym (bo znowu będą dwa lata za modą) i zacznie grać zgodnie z tym, co siedzi w sercach muzyków. Więcej melodii, mniej rytmu – to taka moja rada i małe, nieistotne życzenie. [m]
Strona zespołu: http://www.irena.art.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
Ja myślę, że to jest spóźnione o jakieś 5 lat.
OdpowiedzUsuńhipotetyczni nie daja rady
OdpowiedzUsuńSpoko, nie myślałem tak :)
OdpowiedzUsuńa ja widocznie jestem zacofana o 5 lat. mnie się podoba. Myslovitz się rozpadło, to przynajmniej ma kto grac koncerty.
OdpowiedzUsuńChłopaki biorą przykład z gigantów indie-rocka, bo też chcieliby kiedyś stać się wielcy. To jest bardzo przyzwoita muzyka. Niestety u nas jest małe zainteresowanie tego rodzaju muzyką. Ale Irena jest w porządku, takie granie się ceni :)
OdpowiedzUsuń