6 września 2012

Lovers In Uniforms: Cudze twarze EP (wyd. własne, 2012)


Piotr Stelmach lubi to.

A przynajmniej wydaje mi się, że polubi, gdy posłucha. Ale co na propozycję LIU powiedzą czytelnicy WAFP? Bo ja mam mieszane uczucia.

Act Of Education to klawiszowe tło, cure’owe gitary, zbolały, zawodzący wokal – zimna/nowa fala, emo, placebo – czujecie te klimaty. Kompozycja poprawna, ale emocje może wzbudzić tylko u kogoś bardzo rozżalonego na świat. 1991. Jeb przez łeb. Zupełnie inna bajka. Dance punk. Taneczny, chropawy bas, mechaniczna dokładność perkusji, elektroniczne odjazdy na pokrętłach i zimny, wyrachowany wokal, który w finale zaczyna wrzeszczeć na coraz bardziej oszołomionego słuchacza. Ładnieeee.

Szkoda, że erekcja, o której wystąpieniu uprzedza zespół na swojej stronie, utrzymuje się tylko przez niespełna 3,5 minuty. Potem mi opada. Nie dlatego, że nie lubię lesbijek, ale Lesbian Room ma w sobie tyle seksualnego napięcia do patroszenie ryby. Choć nowofalowa Kurtyna trochę podnosi mojego małego, to raczej trudno nazwać to twardością. To już było, a tych powrotów do lat 80. mam już naprawdę dość. Ale doceniam udaną próbę śpiewania w języku ojczystym.

Zamykające EP-kę nagranie tytułowe to jakaś pomyłka. Zanurzona w obsesyjnych klawiszach, ozdobiona wokalem a la wczesny Grzegorz Skawiński kompozycja to nie jest coś, czego chcę słuchać na trzeźwo.

Nie wiem czy mi się podobają Lovers In Uniforms (poza nazwą, która mnie kręci). Jeśli będą grali jak w 1991 i Kurtynie – możemy się polubić. Jeśli postawią na klimaty Cudzych twarzy, pożegnamy się z oschłą grzecznością*. [m]

* To nie jest ultimatum, tylko opinia :)


 

Strona zespołu: http://www.facebook.com/loversinuniforms

5 komentarzy:

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni