12 grudnia 2012
Defying: Portraits EP (wyd. własne, 2012)
Poczucie deja vu nie przeszkadza, by zagłębić się w proponowanych przez olsztyński zespół progresywnych dźwiękach.
Obok post-rockowego Tides From Nebula, progresywnego Riverside, czy rosnącego w siłę warszawskiego Thesis, trudno chyba wyobrazić sobie kolejną polską grupę, która będzie w stanie tworzyć utwory tak niepokorne, melancholijne, a przy tym niezwykłe, nawet jeśli sięga po ograne konstrukcje i patenty. Już otwierający płytkę numer tytułowy ma w sobie coś, co sprawia, że po plecach przepływają ciary. Ostrzejsze fragmenty mieszają się w nim wolniejszymi, pełnymi niepokojącego klimatu, a wokal Marcina Bielskiego przywodzi skojarzenia z Mattem Barlowem z Iced Earth, Mariuszem Dudą z Riverside, a miejscami nawet z Peterem Steelem z Type-O-Negative.
Jeszcze mocniej wypada utwór na pozycji trzeciej, Mismatch, który niespodziewanie zaczyna pachnieć Toolową stylistyką, tym rodzajem muzycznej grozy, która sprawia, że włos staje dęba, a oczy widzą przedziwne dysfunkcyjne postacie. Nieśpieszna konstrukcja całości zdaje się to wrażenie potęgować. Finałowy Perdition to zdecydowanie najlepszy utwór na tej płycie; szkoda tylko, że tak nijako, zupełnie bez polotu się kończy. Wyraźnie jednak słychać w nim pomysł olsztyńskiej grupy na siebie; jest w nim ten element, który wyróżnia ją spośród innych naszych zespołów grających progresywnie, zauważonych w kraju i za granicą.
Nie ma tu przesadzonej pompatyczności czy nachalnego epatowania wirtuozerstwem, zdecydowanie bardziej stawia się na klimat i próbę wniknięcia w ciemne zakamarki ludzkiej duszy. Jednocześnie album wymyka się też jednoznacznym skojarzeniom, bo choć są one obecne, nie determinują ostatecznie ścieżki, jaką muzycy pójdą na kolejnych płytach. Sądzę, że po wydaniu dwóch interesujących demówek, nie tylko pod względem zaproponowanej muzyki, ale również w interesujący sposób zrealizowanych brzmieniowo, przyszedł czas na dłuższy materiał. Mam nadzieję, że ktoś zainteresuje się ich graniem i pociągnie w górę, by mogli być kimś na miarę Riverside. Potencjał drzemie w nich ogromny, a tak niewiele trzeba by go dobrze oszlifować. [lupus]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/defyingolsztyn
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mietall Waluś to specyficzna postać. Udało mu się kilka lat temu wstrzelić w rynek całkiem przebojową płytą zespołu Negatyw, wziął udział w ...
-
Przedstawiamy ósmą część cyklu We Are From Poland . Tym razem wyłącznie debiutanci! 01. Mela Koteluk : Spadochron/ demo { więcej } 02...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Jeśli lubicie kupować muzykę w wersji elektronicznej i jest to muzyka z gatunku tej recenzowanej na WAFP, to odpowiedzią na pytanie zadan...
-
Podobno liczy się tylko piękne wnętrze, ale opakowanie może korespondować z wysoką jakością muzyczną płyty. Tak jest w przypadku trzech p...
-
A mogło być tak dobrze. Plug&Play to właściwie jedyny polski zespół pasujący do kategorii dance-punk. Wiadomo o co chodzi: o ostre gitar...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Cześć, rzadko sięgamy po narzędzie do badania opinii publicznej (może za rzadko?), ale czasem warto zapytać Czytelników, co najbardziej ce...
oczy widzą dysfunkcyjne postaci? co lupus dziś jadł?
OdpowiedzUsuńpewnie coś dobrego ;)
UsuńRadzę obejrzeć teledyski grupy TOOL to zobaczysz dysfunkcyjne postacie, a potem posłuchać naszego Defying, to może zobaczysz je i tutaj :) Kwestia, bujnej wyobraźni i widzenia w muzyce czegoś więcej, niż tylko dźwięków :)
OdpowiedzUsuń