9 kwietnia 2013
Hetane: Animan (Mutant Label, 2013)
Wrocławskie Hetane długo kazało nam czekać na swój drugi album. Cztery lata upłynęło od premiery Machines, a muzyczne młyny mielą w dzisiejszych czasach bardzo szybko. Jestem więc ciekaw, jak wiele osób pamiętało o piewcach zmysłowej industrii. Było ich chyba jednak całkiem dużo, bowiem nagrania nowej płyty współfinansowali sami fani, w ramach akcji „Rzuć Monetą dla Hetane”. U progu kwietnia 2013 mamy więc krążek zatytułowany Animan i naprawdę jest się z czego cieszyć.
Brzmienie kwintetu ewoluowało od samego początku. Na wydanym w 2004 roku singlu Find The Lost Ghosts, który podbił radiową Trójkę, prezentowali mieszankę nowoczesnego trip-hopu ze zgrabną rockową alternatywą. Debiutancki album Machines z kolei pełen był odwołań do brzmień industrialnych i noise’u. Na Animan wrocławianie na pierwszy plan wysuwają gitary oraz żywą sekcję rytmiczną, chowając elektronikę w tle. Otwierają sobie tym samym zupełnie nową ścieżkę rozwoju.
Album rozpoczyna znane z zeszłorocznego singla Golden Snakes. Utwór oparty na stonerowych frazach gitary i piorunującym groovie natychmiast zabiera słuchacza w niesamowitą podróż. Plemienna rytmika oraz intensywny śpiew Magdy Oleś nadają całości charakter jakiegoś pradawnego rytuału. Dalej jest tylko lepiej. Bez względu na to czy słuchamy dociążonych brzmieniem kawałków takich jak I’m a Burglar lub Twiggy Lady, czy też bardziej klimatycznych, w typie Spy i Mesmerize – ten pierwotny puls jest wszędzie obecny.
Tak jak Machines opowiadało o ludziach-maszynach ze współczesnego świata, tak Animan zgodnie z tytułem nawiązuje do ludzi-zwierząt odrywających się od zimnego, zestandaryzowanego świata i eksplorujących bardziej duchową część naszej natury. Podkreśla to wspomniana już rytmika, surowe brzmienie całości, oprawa graficzna i przede wszystkim - zmysłowy głos Magdy, brzmiącej niemal jak szalona szamanka. Jej śpiew pozostaje od zawsze najważniejszym elementem Hetane i nowy album tylko to podkreśla.
Na polskiej scenie Hetane pozostaje zjawiskiem całkowicie wyjątkowym. Nie znajduję u nas żadnego zespołu, który w tak zgrabny sposób potrafiłby połączyć sfuzzowane brzmienie gitar z dyskretną, choć zgrzytliwą elektroniką. W pewnym sensie Animan pozostaje bliski takim dziełom jak Era Vulgaris Queens of The Stone Age czy War Stories Unkle. Jednak w przeciwieństwie do nich nie cierpi na zmęczenie materiału, jak ten pierwszy, ani nie epatuje mdławą i zmanierowaną elektroniką, jak drugi. Hetane to twór dynamiczny, żywotny i pełen energii. Doskonały dźwiękowy kompan na wiosenne przebudzenie i przede wszystkim znakomity album. [zeno]
Strona zespołu: http://www.facebook.com/hetaneband
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Myślicie, że w tym roku ukazało się już całkiem sporo niezłych płyt? To macie rację, ale dużo dobrego jeszcze przed nami. Tuż po wakacjach r...
-
Gdy ma się tak dobrego wokalistę, przechodzą nawet sztywne i konserwatywnie poprawne kompozycje.
-
Niektórzy artyści na pytanie, dla kogo tworzą swoją muzykę, odpowiadają: dla siebie, robimy to dla siebie. Czasem: dla siebie i naszych fanó...
-
Jakbyście nie wiedzieli, to informuję, że od paru lat blog WAFP wydaje wirtualne składanki z muzyką. My je składamy, wy ściągacie. Albo i ni...
-
Zapraszamy na drugą część naszego muzycznego podsumowania roku 2010!
-
Od paru tygodni w moim słowniku istnieje powiedzenie: "wyskoczył jak Jacaszek z konopi" w miejsce przysłowiowego Filipa. Dla mnie,...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Krakowski zespół mający oficjalnie na koncie tylko efemerycznego singla. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że powstał w... 1995 ...
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
dobre, dobre, dobre. dobre piosenki z fajnym zacięciem i do tego coś całkiem odkrywczego. produkcyjnie mogłoby być lepiej, mniej ciężko i siermiężnie, ale muzyka bardzo fajna, dzięki WAFP!
OdpowiedzUsuń