28 kwietnia 2013

They live!


Żyją wśród nas. Na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżniają. Aby ich rozpoznać, należy założyć specjalne słuchawki. Pochodzą z innych planet. A właściwie krajów. Tworzą muzykę, grają, śpiewają. Wybrali Polskę. Oto ich demaskacja. 

Uwaga! Kolejność niealfabetyczna, wynikająca z układu piosenek na nielegalu (patrz dół strony). 


Neo Retros 


Skąd: Warszawa 
Indie-popowy zespół złożony z polskich muzyków i Brytyjczyka ukrywającego się pod pseudonimem Skyboy. W ich muzyce gitarowa energia łączy się z czysto popowymi melodiami wyśpiewanymi wysokim, chłopięcym głosem lidera, i barokowym przepychem bogatych aranżacji (pojawiające się czasem instrumenty dęte i klasyczne). Wydali dwie płyty: Listen To Your Leader (2011) i The Legend Of The Legends (2012) – obie w wielkich koncernach muzycznych. 

Trzeba posłuchać: The Loudness Of Silence – wielki przebój z debiutu. Tak o nim pisaliśmy w recenzji: (...) ma to, czego tak wielu naszym ukorzenionym w słowiańszczyźnie zespołom brakuje – instynktowne podążanie za melodią. Posłuchajcie, jak ona swobodnie płynie, jak w refrenie wybucha frenetyczną radością potęgowaną przez zabawne fujarki. Czysta radość grania! 


Frank’s Hard Drive 


Skąd: Kraków 
Międzynarodowy skład muzyków z USA, Anglii i Irlandii rezydujący w Krakowie. Ich muzyka to bezpretensjonalny indie rock ozdobiony partiami trąbki. Wyluzowane brzmienie, lekko znudzony, nosowy wokal lidera Phila Soanesa (tylko popatrzcie na jego sweterek!) dają efekt, który z pewnością znajdzie swoich zwolenników. Słychać, że nie mają żadnego ciśnienia na robienie kariery – grają, bo lubią (lub, wersja dla internetowych nerdów: grają, bo mogą). Do tej pory wydali tylko jedną EP-kę; obecnie trwają prace nad nowymi nagraniami. 

Trzeba posłuchać: Sky Blue. Lekko, zwiewnie, leniwie, z odrobiną melancholii. Muzyka płynie jak strumyk, nad którym wylegujemy się w upalny sierpniowy dzień. 


Différent 


Skąd: Gdańsk 
Trio sformowane przez Nicolasa Rougier, wcześniej grającego we Francji z grupą Éjectés. Jeden z nielicznych polskich zespołów z wokalistą śpiewającym po francusku. Grają prostego rocka z wpadającymi w ucho melodiami, nie stroniącego od zaangażowanych politycznie i społecznie tekstów. Wydali EP-kę Lunatique

Trzeba posłuchać: Lunatique – esencja stylu zespołu. 


Hobo Codes 


Skąd: Kraków 
Amerykanie i londyńczyk w Krakowie. Hobo Codes nurza się w gitarowej psychodelii, której korzenie sięgają obu tych krajów. Choć nie trzeba się specjalnie wsłuchiwać, by miejscami dosłuchać się również brzmień podobnych do naszej Ścianki. Wydali do tej pory jedną EP-kę o trudnym do zapomnienia ładunku emocji i urzekających melodii. 

Trzeba posłuchać: When I Want To. Po prostu posłuchajcie.


Minor Sounds 


Skąd: Warszawa / Brighton 
Muzycy poznali się w Anglii. Ona, Mirna Stanich, pochodzi z Chorwacji, on, Marcin Ziętek, z Polski. Tworzą wysmakowane połączenie popu z trip-hopem i shoegazem. Niesamowita umiejętność budowania napięcia i zagęszczania atmosfery sprawia, że każdego utworu słucha się w skupieniu, zaciskając palce w oczekiwaniu na coś wyjątkowego. Wydali dobrze przyjętą (także w zagranicznych mediach) płytę The Humming, koncertują i w Europie, i w Polsce. 

Trzeba posłuchać: Hailstorm. Zaczyna się bardzo spokojnie. Potem jest coraz gęściej, mroczniej, z porażającym finałem. Mistrzostwo. 


Mademoiselle Karen


Skąd: Kopenhaga / Kraków 
Znana z bliskiej współpracy z Czesławem Mozilem, Karen Duelund Guastavino tak często gości w Polsce, że może nazywać ją swoją drugą ojczyzną. Na koncertach z Czesławem gra na klarnecie, saksofonach i melodyce. Czarująca osobowość, pełna dziewczęcego wdzięku, ale też kobieta kameleon, na swojej solowej płycie Attention z 2010 r. zmieniająca twarze jak rękawiczki. Śpiewa po francusku, angielsku i... polsku. 

Trzeba posłuchać: Ouaf, Ouaf. Najbardziej zwariowana piosenka na Attention. Szkoda, że jako jedyna ukazująca najbardziej rozbrykane oblicze artystki. Oby na szykowanym nowym albumie było więcej takich pokręconych utworów! 


João 


Skąd: Wrocław 
João de Sousa to Portugalczyk mieszkający we Wrocławiu. Działał w Pensão Listopad, gościnnie udzielał się na płytach Mikromusic i Smolika. W 2011 r. wydał solową płytę Rocks, która niestety rozczarowuje poszukiwaczy ambitniejszych dźwięków. Ot, kolejna poprockowo-songwriterska produkcja bez zapamiętywalnych melodii. 

Trzeba posłuchać: Peace Of Heart. Jeden z najbardziej wyrazistych fragmentów płyty, zaskakuje użyciem elektroniki i taneczną konwencją. 


Anthony Chorale 


Skąd: Warszawa 
Naprawdę Olivier Haim, holenderski gitarzysta znany z międzynarodowego (choć bardzo polskiego za sprawą wokalistki Misi Furtak) zespołu tres.b. W 2012 r. wydał debiutancki album Eternal Now wypełniony ślicznymi, melancholijnymi piosenkami na gitarę akustyczną i wiolonczelę. Przejmujący wysoki głos i błyskotliwie poprowadzone linie melodyczne to wielka zaleta tego albumu, jak i wydanej na początku 2013 EP-ki Ambitions Of The Son, na której aranżacje wzbogacono o partie perkusyjne. 

Trzeba posłuchać: From The Nativity Of Time. Esencja. 


Pictorial Candi 


Skąd: Buenos Aires / Warszawa 
Candelaria Saenz Valiente, żona pianisty Marcina Maseckiego, dała się poznać jako liderka zespołu Paristetris. W 2012 r. wydała solową płytę Eat Your Coney Island sygnowaną nazwą Pictorial Candi. Płytę taką, jak jej autorka - szaloną, nieprzewidywalną wyzbytą muzycznych granic, pełną dysonansów i eksperymentów z formą. 

Trzeba posłuchać: Ode To Plethora. Hałas, zmiany tempa i punkowa nerwowość, którą dobrze znamy z dokonań Patti Smith. A to jedna z przystępniejszych kompozycji Candi! 


Teddy Jr. 


Skąd: Kraków 
Holender z Rotterdamu grający folk w pewnym mieście na południu Polski? Owszem, przed wami Teddy Jr. Ze swoim zespołem ma na koncie dopiero jedną krótką EP-kę, ale zdobył już pewną popularność dzięki żywiołowym koncertom. Rozbraja próbą śpiewania po polsku w utworze Rumunka

Trzeba posłuchać: Sitting On The Past. Bezpretensjonalne, niespełna 2-minutowe nagranie z wyrazistą melodią i dużym potencjałem przebojowości. 


Vladimirska 


Skąd: Kraków
Folkowo-cyrkowa trupa początkowo złożona z kilkorga Kanadyjczyków i Polaków, obecnie z obcokrajowców pozostała tylko wokalistka, grająca również na akordeonie Scotia Gilroy. Mają na koncie płytę Bitch Street i jej rozszerzoną wersję Night Trains, wydaną przez Gusstaff Records. W kompozycjach Vladimirskiej prym wiedzie wspomniany akordeon, a także trąbka i saksofon barytonowy. Muzycy upodobali sobie klimaty cyrkowe, paryskie kawiarenki i filmy Emira Kusturicy. Zespół na własne potrzeby ukuł slogan „muzyka retro-cyrkowo-folkowa”, z drugiej strony bardzo często słychać w kompozycjach współczesny pazur. 

Trzeba posłuchać: Werewolf. Muzyka wyciskająca z oczu łzy radości i smutku. 


Gafyn Davies 


Skąd: Lublin
Parę lat temu pewien Walijczyk rozesłał swoje CV do kilku rozsianych po świecie miejsc i dość nieoczekiwanie dla siebie wylądował w Lublinie. W 2011 r. wydał debiutancki album Broken Romance - zestaw smutno-gorzkich piosenek o bliskim powinowactwie z muzyką Johna Portera (głos!). Gafyn lubi posmucić. Robi to używając sprawdzonych patentów, ale robi to skutecznie. Dźwięki fortepianu i gitary akustycznej połączone z przejmującym głosem topią zaognione serca bądź wędrują we włóczęgowskie, Dylanowskie krainy. 

Trzeba posłuchać: chciałoby się napisać, że About Addiction, ale ta piosenka to klasyczna zmyłka. Bardziej reprezentatywna będzie ballada No Reason. Posłuchajcie tego przejmującego, pełnego napięcia głosu, poczujcie narastający dramatyzm! 


See Saw 


Skąd: Kraków
Philip Soanes - tego pana już znamy z Frank’s Hard Drive. Wespół z Erykiem Czarnieckim tworzy akustyczny duet, który w 2012 r. wydał utrzymany w stylistyce Twilite album Chapter One. Znacznie częściej niż akordy słychać tutaj pojedyncze tony, które tworzą niespieszne, idealne na jesień melodie. Unosi się nad nimi trochę wyspiarskiej mgły i krakowskiego dymu artystycznych kawiarni, a całość wieńczy nieco od niechcenia wymruczany wokal. 

Trzeba posłuchać: When The Leaves Fall Down. Ale można też innych, bo są do siebie dość podobne. 


Don’t Ask Smingus 


Skąd: Kraków
Zespół tworzą Brytyjczyk, Amerykanin i trzech Polaków. Główny wokalista, David Molus, ma wyrazistą, altcountry’ową barwę głosu, a jego śpiew rozpina się na linie pomiędzy łamiącym się marudzeniem a pełną desperacji pasją. Muzycznie to trochę taki rock środka z elementami roadrocka i grzecznego country. Trochę bluesa, trochę gitarowej energii. Mają na koncie wydany w 2010 r. album Landslide

Trzeba posłuchać: No Tracks. Od leniwego country po emocjonujący rozbujany finał.


Thymn Chase 


Skąd: Kraków
Amerykanin, znany z zespołów Eluktrick, Wire/Cutter i Don’t Ask Smingus. Udziela się jako kompozytor i muzyk grający na żywo do niemych filmów (np. francuskiego Cœur Fidèle). Jego utwory znalazły się też w krótkometrażówce Bracia Szymona Jakubowskiego. 

Trzeba posłuchać: Bracia (End Credits). Piosenka do napisów ze wspomnianego filmu Bracia. Po prostu piękna rzecz. 

******
To oczywiście nie wszyscy zagraniczni artyści tworzący w Polsce. Dajcie znać, o kogo powinniśmy uzupełnić to zestawienie. 

A w nagrodę za wytrwałość mamy dla Was kompilację wszystkich utworów, których trzeba posłuchać!


pobierz / download

Tekst: [m]
Ilustracje: Kaja Szechowsko

1 komentarz:

  1. Bradzo fajne zestawienie, a o Teddy Jr warto wspomniec ze pokazal sie w Must Be The Music. stad tez jest znany:)

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni