27 maja 2013
Logophonic: Little Pieces (Music Is The Weapon, 2013)
Długogrający debiut duetu z Gdyni przynosi kilkadziesiąt minut „małej” muzyki i jedno większe „ale”.
EP-ka z 2011 roku była fajna. Maciejowi Szkudlarkowi i Krzysztofowi Stachurze w czterech kawałkach udało się uzyskać ciekawy introwertyczny klimat. Mimo że kompozycje składały się z całkiem sporej ilości dźwięków, to EP-kę i tak można było określić jako ascetyczną. Może pomogła w tym sucha perkusja, może zmęczony głos Szkudlarka, czy wolne, nigdzie nie śpieszące się melodie – trudno zaprzeczyć, że pierwsze nagrania Logophonic służyły do wyciszenia po ciężkim dniu.
Little Pieces jest już bardziej chropowate. Duet rozwinął się kompozycyjnie - nawet przy stosunkowo prostych, pogodnych melodiach wkłada w tło dźwięki, które nie pozwalają jednoznacznie piosenek zakwalifikować do pudełeczka z napisem „urocze smęty”. Choć i takowe się zdarzają, jak otwierający zestaw zwiewny Missing, czy poranny przeciągacz, jakim jest Stuck In Chairs. Ale już w pozostałe wkrada się więcej brudu i szaleństwa. Najlepszym przykładem jest Bitter Apples, gdzie wstęp to wściekła elektronika, wyśpiewana ze ściśniętymi zębami zwrotka, zaś potem następuje... romantyczny, tęskny refren. Zresztą, upust bardziej wybuchowym emocjom duet daje wyraz jeszcze kilka razy (This is War, USOL). Znamienne, że gwałtowność za każdym razem jest tonowana jakimś nieoczekiwanym wersem, fragmentem linii melodycznej, który w zgrabny sposób wywraca odbiór utworu do góry nogami, dzięki czemu nie można powiedzieć, że Logophonic nagle stali się dwójką gniewnych ludzi. Little Pieces to wciąż songwiterskie, podbudowane folkiem, opowiadanie historii, penetrujące i te ciemne (duszne Wings, zagubione Robot-Like), i jasne (Petrol Puddle, One Chance) strony życia.
A takim logophonikowym opus magnum jest utwór tytułowy. Melancholia, przestrzeń, melodia, emocjonalny tygiel, mariaż gitarowych brzmień z chropowatą elektroniką - przyjmuję zakłady, że jeszcze długo Little Pieces będzie wizytówką zespołu, utworem, na który będzie się czekało aż wybrzmi jako ostatni na koncercie.
Ale co z tym „ale”? Być może to kwestia studia, onieśmielenia muzyków, ale miejscami w kompozycjach brakuje empatii. Technicznie wszystko jest w porządku, ciężko cokolwiek zarzucić i melodii, i wykonaniu. Zdarzają się jednak momenty, gdy zostaje przerwana nić łącząca słuchacza z muzyką. Przestają mnie obchodzić opowieści Szkudlarka, panujący w nich chód studzi emocje, brakuje ciepła, które było odczuwalne na EP-ce. Słowem - panom zdarza się smęcić. I nie jest to szlachetne smęcenie, ale zwyczajnie nudzenie. Ale, jak wspomniałem, występujące sporadycznie. [avatar]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/logophonic
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Przedstawiamy ósmą część cyklu We Are From Poland . Tym razem wyłącznie debiutanci! 01. Mela Koteluk : Spadochron/ demo { więcej } 02...
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Pensão Listopad to trio z Wrocławia. Choć nie do końca. Współzałożycielem formacji jest Portugalczyk Joao Teixeira de Sousa. Historia właści...
-
Stardust Memories porzucają covery i debiutują z autorskim materiałem. To będzie bardzo dobra płyta!
-
Trzeci album The Spouds to dla mnie przełom. Wreszcie chce mi się ich słuchać non stop, bez przerzucania niektórych utworów, wreszcie zap...
-
Co by było, gdyby punk rock wymyślono na długo przed Sex Pistols. Na przykład w międzywojennej Polsce.
Witaj!
OdpowiedzUsuńBardzo nam się podoba Twoje podejście do recenzowania muzyki. Jest to opinia poparta dobrymi argumentami, dlatego chyba nie zdziwi Cię fakt, że z ogromną przyjmenością i chęcią poddamy się pod Twoje skrzydła, jesli wyrazisz takie zainteresowanie. Śpiewamy muzykę celtycką, ale w nowoczesnej aranżacji. Poznaj nas! :)