W dzisiejszym pojedynku rękawice skrzyżują składy nawiązujące do tradycji polskiego bigbitu. Covery kontra autorski materiał w starym stylu – kto wygra to starcie?
Baaba, Gabriela i Michał: Baaba, Gabriela i Michał (Lado ABC)
Zamiłowanie Baaby do staroci jest znane nie od dziś. Wspomnijmy chociażby projekt Baaba Kulka, z Gabą Kulką na wokalu, który zaproponował autorskie (odważne!) wersje utworów Iron Maiden. W podobnej konfiguracji, tyle że z dokooptowanym Michałem Skrokiem z D4D, grupa wzięła się za przeróbki popularnych (choć nie w każdym przypadku) przebojów z okresu głębokiego PRL-u. Niestety! Zespół postanowił pozostać wiernym stylistyce i oprócz osiągnięcia efektu propagatorskiego (młodzi fani mogli po raz pierwszy usłyszeć np. Znajdziesz mnie znowu) nie stworzył niczego szczególnie wartościowego pod względem artystycznym (w przeciwieństwie do wybitnego albumu z przeróbkami Żelaznej Dziewicy). Trochę mnie to zmartwiło, bo miałem Baabę za ekipę ludzi twórczych i bezkompromisowych.
Piastelsi zespołu Dzikusy lepiej brzmieli w wykonaniu Pomorzan, którzy wydali tę piosenkę dwa lata temu na swojej EP-ce Mocne uderzenie. Aczkolwiek, trzeba przyznać, że wersja Baaby jest bardziej stylowa – słychać umiejętność wyprodukowania każdego brzmienia, jakie im się zamarzy. Znajdziesz mnie znowu, z miłymi, oldskulowymi chórkami Gaby, wypada jednak przeciętnie za sprawą mdłego wokalu Michała Skroka, który – sorry – nie ma startu do głosu Zbigniewa Wodeckiego (Zbig jednak brzmi jak facet, Michał niekoniecznie). Świetnie za to wypadła Gabriela w piosence Spotkam ciebie, która początkowo brzmi jak węgierski hard rock, by zaraz przeistoczyć się w słodką jazzującą balladę. I pomyśleć, że oryginał pochodzi ze składanki amatorskich zespołów związku zawodowego metalowców Rytmy metalowców (1970)!
No i jeszcze Metalowcy z tego samego źródła. Na koncertach Baaby Kulki wywoływali entuzjazm, nagranie już tylko irytuje za sprawą koszmarnego propagandowego tekstu (wiem, miał być żart, ale żart powtarzany wiele razy przestaje śmieszyć) i przesadnej interpretacji Gaby Kulki.
Jeden udany cover to trochę mniej niż oczekiwałem po tym wydawnictwie.
Pomorzanie: Chcemy na szczyt
Po dwóch EP-kach eksplorujących archiwa polskiego bigbitu i zachodniego popu Pomorzanie postanowili zaprezentować autorski materiał utrzymany w podobnej stylistyce. Mamy więc garażowy, przybrudzony bigbit, podkręcony rock’n’rollem i surfowymi gitarami.
Słychać, że zespół mocno nasiąkł klimatem muzyki sprzed czterdziestu lat i bez trudu przychodzi mu zarówno budowanie podobnych kompozycji (charakterystyczne akordy, hammondowskie klawisze), jak i pisanie typowych dla tamtych czasów lekkich i przyjemnych tekstów o relacjach damsko-męskich. Na szczęście jest już daleko od pastiszu rodem z Czarno-Czarnych, piosenki bronią się same. Gdybyś tylko serce miała fajnymi chórkami, Łaski bez kinksowym riffem ścierającym się ze ścianą klawiszy, Zwolnij zabawnym tekstem, a Chcemy na szczyt rock’n’rollową galopadą z punkowym wykopem w finale. No i jest jeszcze urocza instrumentalna kompozycja Cafe Uśmiech, której ciepłe brzmienie i modulowane partie gitary wywołują błogie odprężenie. O stylizacji na Elvisa z Koziej Wólki w utworze W amfiteatrze wolę jak najszybciej zapomnieć.
Strona zespołu: http://www.facebook.com/pomorzanie
Wynik pojedynku? Stawiam na Pomorzan: są bardziej autentyczni, szczerzy i prości, jak muzyka, którą sobie wybrali. Baaba irytuje manieryzmem i brakiem pomysłu na własne interpretacje bigbitowych klasyków. [m]
Miałem okazję widzieć i słyszeć na żywo Baaba oraz Pomorzan. Ci ostatni zdecydowanie lepiej wypadają. Porywają entuzjazmem, żywiołowością. Brzmią świetnie i autentycznie. Nóżka sama chodzi. Miszcze.
OdpowiedzUsuńKurde, pierwszy raz tak mocno nie zgadzam sie z tą oceną ze aż musze to napisać:)
OdpowiedzUsuń