Nowy gracz na rynku muzyki dla smutasów.
Inqubator to do niedawna (obecnie przygotowuje się do koncertów w trio) solowy projekt częstochowianina, wspieranego na płycie przez wiolonczelistkę Justynę Doniec. To właśnie
dzięki jej grze muzyka Jakuba zyskuje ten pierwiastek dojmującego smutku,
depresyjności wręcz. Posłuchajcie wstępu do No Strong. Już po tych kilku
akordach gitary akustycznej można się zorientować, że wesoło nie będzie, ale
gdy wchodzi wiolonczela, traci się nadzieję na jakiekolwiek optymistyczne
granie. I bardzo dobrze! Piosenka jest pięknie zaśpiewana, ma doskonałą
dramaturgię, ale...
Zarówno No Strong, jak i następujące po nim If cierpią na
poważny brak – brak kropki nad i w refrenach. Ograniczenie się do powtarzania
krótkiego zdania wyraźnie psuje ostateczny efekt. To mogły być wielkie
piosenki, ale czegoś w nich zabrakło, rozwinięcia, dopowiedzenia, zamknięcia
klamry. To uczucie pozostawia pewien niedosyt, by nie rzec wprost –
rozczarowanie. Na szczęście im głębiej w las, tym lepiej – Bit, pomijając fakt,
że to nieco „jaśniejsza” w swoim wydźwięku piosenka, ma już lepiej napisany
refren.
W finale jest jeszcze lepiej. The Spin to już prawdziwe
cudo. Delikatnie akcentowane partie instrumentów i „skandynawski” sposób
śpiewania Bugały sprawiają, że utwór natychmiast zapada w pamięć (choć i tu nie
obyło się bez natrętnych powtórzeń, jednak już bez wrażenia niedokończenia
frazy). The Storm znowu doskonale stopniuje emocje, w naturalny sposób
zmierzając do podniosłego acz nieprzesadzonego finału.
Udany debiut. Niepozbawiony niedociągnięć, ale przecież nie
za to kochamy muzykę, że jest perfekcyjna. Lubimy za to patrzeć jak artyści
dojrzewają i stają się coraz lepsi w tym co robią. Mam bardzo silne przeczucie,
że kolejna EP-ka Inqbatora będzie jeszcze lepsza. [m]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/InQba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz