1 lipca 2014

Moonglass: Webs (wyd. własne, 2014)


Przydatne skojarzenia: Earthshine - tytuł płyty. Moonglass - nazwa kapeli, w skład której wchodzi dwóch muzyków, którzy owo dzieło popełnili. A teraz odpalamy Webs

Tides From Nebula po wydaniu trzech płyt jest obecnie mocno zapracowaną kapelą. Aż dziw, że gitarzysta Maciej Karbowski i pałker Tomasz Stołowski znaleźli czas na „dorobienie na boku” w czymś dodatkowym. A tu proszę. Moonglass to czteroosobowa załoga z prawdziwego zdarzenia, w dodatku z całkiem sprawnym wokalistą, Mateuszem Gudelisem. Czy wspomniałem, że niedaleko pada jabłko od jabłoni i zawartość Webs jest mocno post-rockowa? Nie? Przecież to oczywiste!

Chyba post-rockowa ferajna stanęła przed zagradzającą drogę ścianą i szukając nowych środków wyrazu coraz częściej zatrudnia kogoś do śpiewania. Słuchając debiutu Księżycowego Szkła rozumiem, dlaczego - całe te melodie i zwrotki nadają całości prog-rockowego wydźwięku. I w sumie - świeżego. Gdyż w muzyce Moonglass pobrzmiewają echa i God Is An Astronaut, i Porcupine Tree (szczególnie z okresu Lightbulb Sun), a głos Gudelisa miota się gdzieś między mrokiem Stevena Wilsona a uduchowieniem Steve'a Hogartha. Więc dlaczego połączenie tych dwóch mocno wyeksploatowanych gatunków zaciekawia? Cóż, to tylko kwestia... mądrze dobranych proporcji.

Mogłoby się wydawać, że panowie instrumentaliści skrywając się za wokalistą odpuszczą sobie to, co w post rocku najważniejsze - przestrzenne riffy. I tu muszę zmartwić fanów Eternal Movement. Na Webs soczystych, kalorycznych jazd jest znacznie więcej. Serine Sky to energia, czad, powietrze. Podobnie Tapestry - wybuch hałasu w środku utworu nieśmiało przymila się do statusu „zjawiskowy”, jak miało to miejsce w Boson Higgs na debiucie TPN. Ale nie tylko samymi gitarami Pajeczyny żyją. Myriad Whispers ciągnie przede wszystkim gęsta praca perkusji, a sama kompozycja sunie w kierunku wagonu z napisem „indie rock”. Red In Azure - tu rządzi duet Gudelis-Stołowski, tu płoną progrockowe melodie w osmalonej sonicznie ścianie. Owszem, można narzekać trochę na drugą część płyty, gdzie na arenę wkraczają „przebojowe” refreny nagrane pod Piotra Kaczkowskiego (The Weaving, Thistledown), jednak w przeciągu pięciu minut dzieją się na tyle ciekawe rzeczy, że percepcja odbiorcy nie krzywi się zbytnio.

Webs to solidna płyta. Lubię solidne płyty. Takie, na których czuć, że muzycy dobrze odrobili pracę domową. Płyty dobrze zagrane, z głową wyprodukowane. Ja wiem/czuję, że zespół każdą z kompozycji na nagraniu demo przesłuchał wiele razy i postawiał się w roli słuchacza, wycinając, modyfikując wszystkie zbędne elementy. Na Webs nie ma marnotrawstwa minut czy solowych popisów; cugle założono nawet wokaliście, któremu przeznaczono nie więcej niż 50% czasu antenowego. Nawet gdy panowie postanawiają poeksperymentować, robią to z wyczuciem (trzyminutowy ambient Wraps And Wefts. Choć tak naprawdę powinien się nazywać Eartshine).

Webs to przemyślana i niejednokrotnie zaskakująca płyta. Nie tylko dla fanów Tides From Nebula. [avatar]



Strona zespołu: https://www.facebook.com/MoonglassOfficial

1 komentarz:

  1. Bardziej bym tu szukał inspiracji chłopaków w nieodżałowanym przez mnie Oceansize niz Porcupine Tree (najbardziej widoczne w drugim utworze - Serine Sky);
    niemniej płyta rzeczywiście dość dobrze "zagrana". Napisałby asekuracyjnie wręcz że nie odrzuca po pierwszym odsłuchaniu, a to już dla mnie duuży plus.

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni