Są dzieła, na które się czeka. I tak naprawdę nie wiadomo, czego się po nich spodziewać. Na szczęście oprócz twórców, którzy do swojej sztuki nie podchodzą zupełnie serio i traktują ją głównie jako formę zarobkowania, istnieją też tacy, którzy podchodzą do tej materii poważnie i wszystko, co wydają, jest artystycznie uzasadnione. Od początku swojego istnienia, czyli już od ponad dekady, takimi twórcami są muzycy zespołu Ścianka, a w szczególności jej współzałożyciel i niekwestionowany lider Maciej Cieślak. Po perturbacjach składowych, w wyniku których klawiszowiec Jacek Lachowicz poświęcił się karierze solowej, a Andrzej Koczan zaczął „dłubać” przy swoich niszowych kawałkach, Cieślak postanowił, że Ścianka będzie istniała dalej. Odtąd zespół, obok jego i perkusisty Arkadego Kowalczyka, tworzy lider grupy Kristen Michał Biela.
Pan Planeta - czwarte pełnowymiarowe wydawnictwo zespołu - zawiera kompozycje nagrane jeszcze w poprzednim czteroosobowym składzie. Album ten na swoje potrzeby nazwałem „Dniowowiatrowym Statkiem Kosmicznym”, co myślę, dość dobrze oddaje jego charakter, gdyż w przypadku Ścianki nie istnieje coś takiego jak stagnacja. Każdy album musi być diametralnie inny od poprzedniego, pokazać, że muzycy potrafią grać zarówno garażowo, jak i zmierzyć się z ambientem. I za każdym razem będzie się tego świetnie słuchało. Po, jak to ktoś określił „piosenkowo-bluesowych” Białych Wakacjach, które przedstawiały grupę jako twórców ciekawych utworów, w których czasami pojawiają się psychodeliczno-transowe elementy, Cieślak zrezygnował z klasycznie rozumianych piosenek (na Panu Planecie znajdziemy tylko jedną - Boję się zasnąć, boję się wrócić do domu). Koncept albumu oparty jest (tutaj pewne analogie z debiutanckim dziełem, przynajmniej jeżeli chodzi o tytuły) na wyimaginowanej podróży kosmicznej. Do tego odwołuje się zarówno strona graficzna, jak i muzyczna tego przedsięwzięcia. I jeżeli przyjmiemy ów koncept i tak tę płytę potraktujemy, lepiej ją zrozumiemy.
Wspomniany Boję się zasnąć... to początek naszej podróży. Jesteśmy pełni energii i ekscytacji w stosunku do dzikiej przygody, która nas czeka. Pęknięcie I, oraz będący jakby jego rozwinięciem Wielki Defekator możemy sobie wyobrazić jako szaleńczy slalom naszym kosmicznym pojazdem przez deszcz meteorytów. W naszym pojeździe znalazło się trochę substancji psychoaktywnych, więc czemu by ich nie wykorzystać. A w głośnikach/słuchawkach w tym czasie sączą się Zepsuta piosenka, Ryba-Kość i Armia palców i nóg - kiedy już owe substancje zupełnie nas sponiewierały. Wichura/Głowa Czerwonego Byka - zdecydowanie najlepszy utwór na płycie wciąga swoją transowością i końcową melorecytacją Cieślaka. Mamy prawie 10 minut, by powrócić do "stanu używalności", a przy okazji przeżyć prawdopodobnie, często spotykane przy obcowaniu z twórczością formacji, muzyczne katharsis. Trans minął, pora na kontemplację. Gotowanie dla każdego: Gwiazdy stanowi idealną ścieżkę dźwiękową dla naszych egzystencjalnych rozważań. Minęło raptem pół godziny, a już pora kończyć naszą podróż. Pan Planeta, zagniewany pan, przyszedł po swoją kulę.
A nam czas wracać do rzeczywistości. Back to reality, ooops there`s go gravity. [camel]
Band site: www.scianka.com
ver.: polish
media: free mp3, video
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mietall Waluś to specyficzna postać. Udało mu się kilka lat temu wstrzelić w rynek całkiem przebojową płytą zespołu Negatyw, wziął udział w ...
-
Przedstawiamy ósmą część cyklu We Are From Poland . Tym razem wyłącznie debiutanci! 01. Mela Koteluk : Spadochron/ demo { więcej } 02...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Jeśli lubicie kupować muzykę w wersji elektronicznej i jest to muzyka z gatunku tej recenzowanej na WAFP, to odpowiedzią na pytanie zadan...
-
Podobno liczy się tylko piękne wnętrze, ale opakowanie może korespondować z wysoką jakością muzyczną płyty. Tak jest w przypadku trzech p...
-
A mogło być tak dobrze. Plug&Play to właściwie jedyny polski zespół pasujący do kategorii dance-punk. Wiadomo o co chodzi: o ostre gitar...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Cześć, rzadko sięgamy po narzędzie do badania opinii publicznej (może za rzadko?), ale czasem warto zapytać Czytelników, co najbardziej ce...
Jak dla mnie ta płyta jest jakby trochę... stonerowa?
OdpowiedzUsuńbyć może stonerowa, co nie zmienia faktu, że dla mnie jest genialna i blisko maxymalnej oceny. bardzo blisko..
OdpowiedzUsuń