9 czerwca 2008

Gra Pozorów: EP•3 (wyd. własne, 2008)

Jest lepiej. Od poprzedniej EP-ki, Pani E., zespół poczynił spore postępy. Przede wszystkim w warstwie instrumentalnej i kompozycyjnej. Teksty też wydają się bardziej konkretne, opowiadają jakieś historie. A to znaczy, że chłopaki poważnie traktują swoją karierę muzyczną i rozwijają się. Jedyne co się nie zmieniło to średnia jakość brzmienia i wokal Miachała Stefaniaka, który jest niebezpiecznie blisko popadnięcia w manierę. Jest ciągle dziwnie jękliwy i monotonny.

Płytkę otwiera Pierwszy dzień jesieni, opowiadający, jak się wydaje, o swego rodzaju „szoku kulturowym” człowieka, który przybywa z prowincji do stolicy ("bazowa" część zespołu przyjechała do Warszawy z Siedlec) i wpada w różne nie całkiem dla niego zrozumiałe układy i pułapki. Muzycznie jest tu sporo rozlewających się gitarowych riffów, która stawiają sympatyczną ścianę dźwięku. Najbardziej dynamiczny fragment EP-ki to Nie znaczę nic, z hałaśliwymi gitarami i ciekawym kombinowaniem w warstwie rytmicznej. Najlepsze jednak zostawili na koniec. Neony złych miast zaskakują cięższym klimatem i nieco melodramatycznym refrenem. Plus za fajny jazgotliwy finał. No i instrumentalne Outro, ukazujące Grę Pozorów w nieco innym świetle, jako muzyków otwartych na eksperymenty z ambientem, bawiących się nastrojowymi szumami i dyskretnymi basami. Przyjemna odmiana od poprockowego wizerunku zespołu.

Jeśli wokalista weźmie się za siebie i popracuje nad stylem, a zespół trafi w końcu do dobrego studia, powinna być z nich w przyszłości pociecha. [m]

Strona zespołu:
www.grapozorow.art.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni