Zaczyna się właśnie tak: bezkompromisowo, boleśnie głośno, ze wzmacniaczami odkręconymi na maksa. Pełny zgiełku i sprzężeń utwór It Ends Today komunikuje wprost: nie będzie ładnych, oczywistych melodii, nie będzie muzyki do tańczenia i robienia słodkich minek. Rzężące gitary rozdzierają membrany głośników, stopa centrali uderza bezpośrednio w rdzeń kręgowy, a finałowa solówka wrzyna się w serce niczym gwałtownie uwolnione ostrze noża sprężynowego. No mercy, ludzie. Ale żebyście nie myśleli, że jest to jakaś chamska siłowa łupanka. Piosenka (tak, to wciąż jest piosenka) ma przecież fajną, choć nieco zakamuflowaną, melodię, a dwugłosowe wokale – schowane za ścianą hałasu, ale tak ma być – ujmują i wywołują stan lekkiej euforii, że tak można śpiewać (krzyczeć) również u nas. Z numerem drugim występuje utwór You Started The Fire I Was Burnt Alive – znakomicie żonglujący nastrojami, od przyczajonych, pełnych napięcia zwrotek, po pełne agresji, eksplodujące furią refreny, w których wrzask Marcina Buźniaka naprawdę daje popalić. Now Or Never z tym delikatnym wstępem i szalejącym na perkusji Karolem Koszniecem – nieco ponad dwie minuty ekstatycznego odlotu. Lost Is All We Are – tu objawia się cała maestria i realizatorów w polskim studiu, i pracującego w dalekich Stanach Chrisa Crisci. Czegoś takiego w Polsce jeszcze nigdy nie wyprodukowano. Tak silne kontrasty i skoki dynamiki przytłaczają i odbierają oddech. Na szczęście przywraca go kolejna piosenka, Just Forget, dwuminutowa, bardziej melodyjna, może nawet odrobinę przebojowa, której posłuchamy sobie właśnie teraz:
The Letter przynosi kolejne zaskoczenie. Epicki wstęp z klimatycznie szumiącym basem (i tu niestety mały zonk, bo nie wiem, czy partie basu nagrywał nowy nabytek zespołu Dominik Paszkowski, czy jego poprzednik Piotr Mazurek) utrzymany jest w stylu najlepszych utworów ...And You Will Know Us By The Trail Of Dead. Nastrój ten ulega drastycznej zmianie, kiedy nagranie przeistacza się w desperacki hard core. Na zakończenie mamy znany doskonale z We Are From Poland Vol. 3 Delayed Sleep Phase Disorder – jeszcze mocniejszy, jeszcze brutalniejszy, zakończony kakofonią gitarowych szaleństw i długo wygasającym jęczeniem wzmacniaczy.
Miazga. Niewątpliwie jedna z płyt roku 2009.
Strona zespołu: http://www.myspace.com/settingthewoodsonfire
jak dla mnie lipa,kolejne płaczki śpiewające w obcym języku(z angielskim u mnie całkiem ok)ani buntu ani czadu ani nic .... po dwóch piosenkach na MySpace mówię produkcji Hiszpańskiej wytwórni Fuck Off!Szukam dalej czegoś co mną wstrząśnie,muzyka płynie z serca ...
OdpowiedzUsuńWow, to nie brzmi w ogóle jak polska muzyka, bardzo mi się podoba, serio! I wydajcie to na CD bo nie chcę kraść tej płytki z netu...
OdpowiedzUsuńO ile wiem zespół planuje tylko wydanie na winylu, przynajmniej na razie:)
OdpowiedzUsuńA o ile ja wiem to nie tylko, płyta jest już na amazon.com http://www.amazon.com/Setting-The-Woods-On-Fire/dp/B002BLFK2E/ref=sr_f3_1?ie=UTF8&s=dmusic&qid=1245594306&sr=103-1 a ma być również na innych tego typu serwisach
OdpowiedzUsuńO ile nie zauważyłeś jest to muzyka w formacie mp3. Z wydań w formie "fizycznej" przewidziany jest tyko winyl, chyba, że grupa zmieniła plany.
OdpowiedzUsuńpierwszy komentarz wypada chyba zostawić bez komentarza. Ta płyta to miazga, światowy poziom.
OdpowiedzUsuńPięknie, że zespół zdecydował się na publikację na winylu; tak zaczyna wyglądać ostatnio rynek muzyczny - polaryzuje się - formy skrajnie cyfrowe, niematerialne, czyli mp3, albo medium skrajnie analogowe, namacalne, wielki czarny fetysz z ogromną okładką - mniam. Ci, co narzekają, że nie ma wydań CD - wasz świat zmierza ku rychłej zagładzie, wasze małe, śmieszne płytki ulegną biodegradacji, a winylowe królestwo będzie rządzić wiecznie. Kup rikord plejera, wpatruj się w wir, zaprzyjaźnij się Pan z czarną aurą, możesz unieść tysiąc winyli w jednej ręce, normalnie.
OdpowiedzUsuńBzdura.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - materiał został wydany obecnie w hiszpańskiej firmie. Życzę powodzenia fetyszowi z kupnem winylu w Polsce. Młody człowiek ma w tym celu jechać do Wawy żeby cieszyć się muzyką? Oczywiście - może użyć karty kredytowej i ściągnąć sobie wydawnictwo do kraju. Tak teraz wygląda świat - dzieciaki dostają od rodziców karty kredytowe (gdyż przez nie robi się zakupy w necie) z okazji komunii czy bierzmowania. Kupić mp3 w iTunes, eMusic? Widzę, że kolega jest mocno zorientowany jak działają te serwisy w Polsce.
Na winylu może sobie wydawać kto chce i nikomu to nie przeszkadza. Chodzi o to, żeby polskie dzieciaki miały dostęp do nabycia muzyki polskiego zespołu w sposób stosunkowo łatwy i prosty - bez wydumanych utrudnień.
Dlatego, gdyby ktoś w Polsce zdecydował się wydać na CD 1000 kopii, zespół nic nie stracił by ze swojej niezależności i statusu zespołu alternatywnego.
Myślę, że komentarz z godz. 00:50 miał jednak charakter żartobliwy i nie miał nikogo obrażać:) Ja osobiście uważam, że winyle to fajna rzecz, ale dla hobbystów; dla tak zwanych mas pracujących powinien być zwykły cedek dostępny w każdym empiku albo chociaż merlinie. Zespół na pewno chciałby wydać materiał na płycie CD, problem oczywiście leży w naszym "rynku muzycznym". Mam nadzieję, że dzięki naciskowi fanów któraś z wytwórni zdecyduje się wydać STWOF w wersji CD. Oby jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńNa zachodzie winyle są chętniej kupowane. Ja to bym chętnie sobie posłuchał jakieś swoje favorkowe albumy na adapterze podłączonym do hi-fi. To zupełnie inne przeżycie niż puszczanie mp3 z kompa.
OdpowiedzUsuńTak prawdę mówiąc, to na prawdę tak brakuje wam tego CD? Przecież już mało kto ma taki CD w domu.. no czasami w komputerze czy konsoli ale i to już powoli odchodzi w zapomnienie (np. nowy windows ma być wydany na pendrive, ponieważ wiele osób nie ma laserowego czytnika (czy to dvd czy inny bluray))
OdpowiedzUsuńTeraz mamy mp3 dla każdego i vinyle dla kolekcjonerów. I tak praktycznie każdy w Polsce ściągnie muzę z rapidshare ;)
Jak ktoś chce wesprzeć zespół, niech kupi winyl, postawi na półce i może sobie ściągnąć z rapidshare / w praktyce ma wtedy full legal.
pozdrow.
zwróć tylko uwagę na fakt, ze tych winyli wyszła znikoma ilość - bodajże 150 sztuk. raczej trudno liczyć, że zespół się dorobi na ich sprzedaży. problem z legalną dystrybucją mp3 w Polsce był już wielokrotnie poruszany - pozostaje mieć nadzieję, że fani z innych krajów będą w ten sposób kupować płytę i wesprą zespół. ja ze swojej strony chciałbym jednak kupić płytę CD (tak, wciąż używam wieży z CD, zaskoczony? :)), aby w ten sposób wynagrodzić zespół za dobrą robotę...
OdpowiedzUsuń