13 lutego 2012

Hotel Kosmos: Weird Polonia (Wytwórnia Krajowa, 2012)


Wychodzę na miasto/ Podnoszę z ziemi liść/ I biorę zamach. Zastanawiacie się, czy liściem można zrobić równie duże zamieszanie co brukowcem albo butelką wypełnioną benzyną? Możecie się zdziwić.

Hotel Kosmos od zawsze uważałem za zespół z aspiracjami, ale jednak drugoligowy. Coś jak pAMBUK. Mieli kilka niezłych kompozycji i niebanalnych tekstów, ale zbyt wiele im brakowało, by zawładnąć umysłami. To się zmieniło. To się bardzo zmieniło. Tak bardzo, że Weird Polonia mogę śmiało obwołać najlepszą płytą w skromnym katalogu Wytwórni Krajowej.

Zaczęło się od Barykady. To pierwszy utwór z trzech przesłuchanych przeze mnie jeszcze w sierpniu 2011, który trafił mnie mocno w splot słoneczny. I do dziś mam ciary, gdy go słucham. Tego majestatycznego rytmu, spogłosowanej gitary, przybrudzonego wokalu i przecinającej refren ostrej trąbki. Do tego cała masa sprzężeń, zgrzytów, jęków w tle. Tutaj ciekawostka: płytę nagrywano na setkę, ale w postprodukcji wykorzystano zarejestrowane kilka lat wcześniej wersje, tu i ówdzie poutykano też dźwięki zbierane od dawna przez członków zespołu, rejestrowane w różnych okolicznościach przyrody. Dzięki temu kompozycje mają bardzo rozbudowane tła, zaskakują bogactwem brzmień i niuansów. W przeciwieństwie do dość suchego, analitycznego brzmienia debiutu jest tu cała masa warstw. Przeważnie brudu :)

Weird Polonia wciąga. Od pierwszego nagrania, notabene zatytułowanego Exit, to wielka przygoda. Zespół bardzo zręcznie rozlokował punkty kluczowe, wymieszał utwory ciężkie, transowe z lżejszymi, łatwiej wpadającymi w ucho. I tak po gęstym od mroku Exit następuje zgrabnie plotąca fajne motywy gitary, trąbki i syntezatora Kolonizacja. Po zakończonej kilkuminutową medytacją Barykadzie wyrazisty, piekielnie rytmiczny, pełen gitarowo-basowych fuzzów – Niepalący. I tak dalej, aż do Zaćmienia, piosenki niemal genialnej. Zdarza się wam czasem coś takiego, że trafiacie na piosenkę, która jeży wam wszystkie włoski na rękach, wywołuje trudne do opisania emocje, dławi oddech? Nie twierdzę, że na każdym Zaćmienie wywrze takie samo wrażenie, ale dla mnie stanowi zakończenie, po którym długo nie mogę ochłonąć.

Czy są tu jacyś kandydaci na przeboje? Chyba nie, choć nie brakuje porządnie kręcących motywów. Odbieram Weird Polonia jako doskonale spasowaną całość (może z wyjątkiem Burroughsa, który od początku jakoś mi odstawał), której nie powinno się dzielić na „utwory radiowe” i całą resztę. Tę płytę po prostu się połyka. Wierzcie mi, skrócone o połowę singlowe Hermetyczne miejsca publiczne nawet w drobnym ułamku nie oddają mocy i szaleństwa wersji albumowej.

Teksty? Dobre. Poetycko skrótowe, ale dające większe pole do interpretacji od tych z Wszystkich starych kobiet miasta. Bardziej uniwersalne, mniej irytujące narzuconą wizją świata. Proste, ale wciąż ambitne. Będące częścią muzyki, a nie wierszami, do których dograno podkład muzyczny.

Weird Polonia – dziewięć cholernie celnych strzałów na dziesięć utworów. Musicie to mieć. [m]

Zaćmienie:





Strona zespołu: http://www.hotelkosmos.com/

Przeczytaj też: Wszystkie stare kobiety miasta

1 komentarz:

  1. słucham tej płyty już czwarty raz i mam wrażenie, że są na niej same przeboje ;] w dwóch słowach? Miażdżąca płyta!!!

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni