11 czerwca 2013
[deleted]: [deleted] (Luna Music, 2013)
Dziś o płycie pełnej piasku. Nie, nie stonerowej, choć także pełnej ciężkich riffów.
Poznański [deleted] dał się poznać szerszej publiczności w 2009 roku promo EP-ką zawierającą oprócz normalnych kompozycji także nagrania live i unplugged. Dwa lata później wydał „normalne” EP, a teraz dostajemy w łapki pełnowymiarowy debiut.
W brzmieniu zespołu przed te cztery lata nie zmieniło się wiele - to wciąż brudny, riffowy rock z mocnym damskim wokalem. Postęp od strony technicznej jest zauważalny - wyrobiła się wokalnie Third Eye. Już nie próbuje gonić za kolegami, łapiąc zadyszkę podczas wyrzucania z siebie kolejnych wersów. Dziewczyna, mimo że nie ma specjalnie porażającej skali głosu, bez trudu wybija się ponad hałasujących muzyków. A panowie instrumentaliści bez kompleksów zapełniają suchymi, a jednocześnie twardymi ścieżkami całkiem melodyjne kompozycje.
Właśnie melodie są najbardziej frapującą cechą poznaniaków. Third Eye nie stroni od przeciwieństw; potrafi krzyknąć, nadać głosowi gardłowej maniery, ale również stanąć blisko emo-ściany, pozwalając strunom głosowych zadrżeć od tłumionych emocji (Comatose). I kurczowo trzymać się melodii, choćby tylko w refrenie. Dzięki temu refreny automatycznie zaszczepiają się głowie - jak te w Wasteland czy Warning. Z zagranicznych wokalistek przychodzi mi do głowy Sandra Nasic z Guano Apes - na wysokości trzeciej płyty robiła z wokalem podobne rzeczy. A jeśli chodzi o Third Eye najlepiej wychodzą jej eteryczne wokalizy. Mój ulubiony utwór w zestawieniu, Howl, rozkłada mnie wyłaniającymi się z nicości i znikającymi chórkami.
Reszta zespołu to już czysty testosteron. Korzenie takiego grania widzę w nu-metalu, choć w czystej formie występuje on w ilości śladowej. [deleted] wygrał na loterii walizkę ze świetnymi riffami. Co kawałek, to rajcujący patent. A to quasi-stoner w Reflections, a to soczysty altrock w Blurred Visions, industrial w Agendzie czy zanurzone w elektronice futurystyczne Strange Days. Zespół nie boi się też eksperymentować - rozdzielone kilkoma minutami ciszy dwie części Kill Me Today pokazuje, że gdy przestaną hałasować są równie ciekawym i dobrze kombinującym bandem.
[deleted] idzie podobną drogą co Hetane. Czy nagrają drugiego Animana - czas pokaże. Póki co debiut jest propozycją must-have dla każdego wielbiciela transowych, ciężkich brzmień, któremu chwilowo obrzydł stoner. [avatar]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/deletedbandofficial
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mietall Waluś to specyficzna postać. Udało mu się kilka lat temu wstrzelić w rynek całkiem przebojową płytą zespołu Negatyw, wziął udział w ...
-
Przedstawiamy ósmą część cyklu We Are From Poland . Tym razem wyłącznie debiutanci! 01. Mela Koteluk : Spadochron/ demo { więcej } 02...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Podobno liczy się tylko piękne wnętrze, ale opakowanie może korespondować z wysoką jakością muzyczną płyty. Tak jest w przypadku trzech p...
-
Jeśli lubicie kupować muzykę w wersji elektronicznej i jest to muzyka z gatunku tej recenzowanej na WAFP, to odpowiedzią na pytanie zadan...
-
A mogło być tak dobrze. Plug&Play to właściwie jedyny polski zespół pasujący do kategorii dance-punk. Wiadomo o co chodzi: o ostre gitar...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Cześć, rzadko sięgamy po narzędzie do badania opinii publicznej (może za rzadko?), ale czasem warto zapytać Czytelników, co najbardziej ce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz