19 czerwca 2008

Variete: Zapach wyjścia (Kuka Records, 2008)

Variete to dziwny zespół. Z jednej strony legenda polskiej muzyki, z drugiej formacja, o której prawie się nie mówi i mało kto zna jej nowe nagrania. A to już druga płyta po reaktywacji zespołu, tym razem będąca plonem wyprawy duetu, (duetu, ponieważ trzon Variete tworzą Grzegorz Kaźmierczak i Marek Maciejewski) do Nowego Jorku. Przyznam się, że Zapach wyjścia wywołuje u mnie mieszane uczucia. No bo właśnie – zespół legenda, zasłużeni muzycy, weterani podziemia itp. A więc szacunek, lekkie ugięcie kolan przynajmniej. A jednak nie padam na kolana, no bo właśnie – płyta, mimo iż liczy tylko osiem utworów, jest monotonna, nużąca, wywołuje uczucie zmęczenia. Nie wiem czy to wina głosu Kaźmierczaka, czy realizacji, która miała być w założeniu dynamiczna, a wyszła jakaś taka senna.

Lider zespołu jest przede wszystkim poetą, dopiero potem wokalistą. Płyta w limitowanej wersji zawiera maleńki tomik wierszy Kaźmierczaka, które pozwalają lepiej wczuć się w atmosferę piosenek, zrozumieć założenia przyświecające powstaniu tego albumu. Tomik nosi tytuł Bydgoszcz-Nowy Jork i to już sporo wyjaśnia. Kaźmierczak zestawia ze sobą dwa światy. Ten pierwszy to znajome miejsca, codzienność, drugi jakby inna planeta, której narrator przygląda się chłodnym okiem podróżnika-odkrywcy. Przyznam się – lepiej mi się czyta te wiersze niż ich słucha.

Piosenki zarejestrowano w Nowym Jorku z udziałem pozyskanych na miejscu muzyków sesyjnych. Gra sekcji Dixon-Franceschini jest więcej niż poprawna, ale w procesie postprodukcji zgubiono gdzieś dynamikę i funkową energię. Utwory zlewają się ze sobą i z pierwszych czterech został mi w głowie właściwie tylko nr 3 – Chłopcy, a to i tak ze względu na tekst opowiadający o strachu przed lataniem zagłuszanym buteleczkami wódki, i refren Slow down, slow down, guys. Interesujący wydaje się też Punkt – transowy, motoryczny (choć mógłby być mocniejszy rytmicznie). Pod koniec robi się trochę bardziej energicznie za sprawą Zmiany, gdzie fajnie uzupełniają się partie klawiszy i gitary, a rytm w pewnym momencie nabiera niemal klubowego posmaku. Podoba się też Ulewa, która ma największy potencjał komercyjny – jeśli w ogóle można w tych kategoriach mówić o muzyce Variete. Ciekawy finał stanowi jedyna piosenka zaśpiewana po angielsku, More&More. Pojawiają się tu dubowe smaczki, a głos Kaźmierczaka chwilami przypomina mi wokal Tymona Tymańskiego w jego najspokojniejszych piosenkach. Spośród pozostałych utworów zaciekawia także Manhattan; mam wrażenie, że w motywie klawiszy słyszę Massive Attack. Albo to tylko złudzenie?

Być może nie doceniam tej płyty, pewnie znajdą się osoby, którym bardzo przypadnie do gustu. Na pewno trzeba mieć do jej słuchania odpowiedni nastrój. Na pewno nie jest zła. A reszta i tak zależy tylko od was. [m]

Strona zespołu:
www.myspace.com/variete

5 komentarzy:

  1. siemka
    ja kupuje polskie plyty

    wymiana linkami?

    OdpowiedzUsuń
  2. mam bardzo podobne odczucia co do tej płyty, ale ta poprzednia z 2005 moge z czystym sumieniem polecic - duzo lepsza

    OdpowiedzUsuń
  3. miąłem tak na początku (uczucie monotonii itp.) dopiero kiedy "wczytałem się" ;-) w ten album tooo weszło
    podstawą do tej płyty jest dla mnie łączenie przeciwności - jak np. połączyć dość intelektualne skądinąd teksty z transem muzycznym?
    zapach wyjścia to opisanie podróży, to jak próba pojęcia i zracjonalizowania tego niezwykłego mrowienia w stopach i goleniach, które pojawia się gdy ruszamy w drogę oraz tego co po tym...
    dobra rada; zrób sobie wolne od jakiejkolwiek innej muzyki na 3-4 dni i włóż słuchawki na uszy (koniecznie!) i heja w Variete
    o monotonii nie ma tu absolutnie mowy...

    OdpowiedzUsuń
  4. do pobrania koncert z Trójki

    http://www.sendspace.pl/file/bHToTZ4h/

    OdpowiedzUsuń
  5. Gosciu piszący te recenzję jest po prostu GŁUCHY i tyle . naprawdę ZNAKOMITA płyta. Variete to JEDYNA kapela ze złotych lat 80 tych , która 1.Gra 2.gra dobre kawałki 3.Nie stoi w miejscu lecz ROZWIJA się .Tak naprawdę jak spojrze na ich dyskografię to na pierwsze płyty już mi sie troche nie chce zaglądać , (chociaż są dobre).Oni są z płyty na płytę coraz lepsi .Jak przesłuchałem NOWY MATERIAŁ to myślełem że trudno im będzie to przeskoczyć ,cała płytka była rewelacyjna.A tutaj proszę - płytka która powala na kolana - czujesz że jest to Variete - ale jest już to Variete zupełnie inne. Mnie ta płyta oczarowała - nigdy nie przypuszczałem że Variaty mogą nagrać muzykę Taneczną , a tu prosze -nogi same chodza.... BARDZO DZIĘKUJĘ VARIATOM ZA TĘ PŁYTĘ . BARDZO !!!!

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni