17 kwietnia 2011

The Lollipops: Hold! (Polskie Radio, 2011)


Miało być brudno i jest brudno. Na szczęście Lizaki nie poszły tropem radiowej wersji Good Girl i na swoim debiucie prezentują się wyśmienicie – surowo, melodyjnie, oldskulowo i bardzo rokendrolowo.

Kiedy rok temu opisywałem singla Trash-Bottles-Guns, wyraziłem opinię, że zespół zasługuje na tak dobrą realizację, jak w przypadku wykrojonego z Offsesji Young Boy. Tak się też stało – za brzmienie Hold! odpowiadają Maciej Cieślak i Marcin Bors, nazwiska będące gwarancją najwyższej jakości.

Płytę niosą przesterowane gitary i wyrazisty dół – na tej podbudowie szorstki, czasem krzykliwy głos Kasi Staszko wypada znacznie lepiej niż w przypadku na siłę „upopowionej” bazy radiowego singla Good Girl. Gitarzyści, Jacek Ruczko i Romek Bałtuszka, sprawiedliwie dzielą się pracą – cały czas słychać dwie gitary, raz jeden, raz drugi zamieniają się rolami, by przejąć funkcję gitarzysty rytmicznego lub zagrać krótką solówkę. Dobrze, że zespół nie boi się brudu i nieprzyjemnych dźwięków - finałowe kulminacje jazgotu w Jack Horror Show, Long Way Home czy Young Boy dają czystą rozkosz obcowania z potęgą odkręconych na maksa wzmacniaczy. Na Hold! dobrze rozłożono akcenty: obok hipnotycznych songów, w których zawsze znajdzie się okazja do pohałasowania, jest też kilka stylizowanych na lata 60. ballad (Seaside Neon Babe, Candy Cigarette, Girls Night Out), są też piosenki w sam raz do tańca (klaskane Hello Farewell, rytmiczne, trochę „jesusowe” Let’s Go Baby, Good Girl, Tonight Tonight). Warto wspomnieć, że na płycie ukrywa się jeszcze trzynasty utwór bonusowy – świetny wygrzew, nawiasem mówiąc.

W warstwę muzyczną dobrze wpasowuje się warstwa tekstowa. Piosenki o różnych stanach emocjonalnych między kobietą a mężczyzną. Klimat landrynkowo-neonowy (And I say... even if we die tonight/ Oh baby red mustang is great for the ride), fajnie nawiązujący do czasów, gdy młodzież woziła się ogromnymi cadillakami i brała udział w maratonach tanecznych. Słychać, że Kasia lubi stare amerykańskie filmy drogi i westerny: Bad guys always die in the end – takie są zasady gry.

W reklamie emitowanej w Trójce pada zdanie: „O takich zespołach mówi się: towar eksportowy”. Mam nadzieję, że to nie tylko czcza przechwałka i że wydawca rzeczywiście zajmie się „eksportowaniem” Lollipopsów poza ciasne granice naszego małego alternatywnego światka. Są tego warci. [m]

Let’s Go Baby:



Strona zespołu: http://thelollipops.pl

17 komentarzy:

  1. Nie rozumiem tych zachwytów. Przecież to jest równie wtórne jak większość polskich młodych kapel. Mają tylko może to szczęście, że Stelmach się nad nimi spuszcza. Ale żeby to była jakaś eksportowa bomba, to raczej nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmią nieźle (zgrywane na taśmę?), ale wtórne to niestety i średnio pomysłowe. Kolejne polskie cośtam (tu wpisac nazwe ulubionego zespołu p. Stelmacha).

    OdpowiedzUsuń
  3. a co nas obchodzi nad czym "się spuszcza" Piotr Stelmach? nie pomyliłeś przypadkiem adresów?

    OdpowiedzUsuń
  4. olać stelmacha, niech (s)puszcza to co mu się podoba
    lolypops to totalne badziewie i szkoda na to uszu, druku i czasu, jak ktoś będzie ich bronił bo brzmią nawet to staje się najbardziej zalosną malpką na świecie, dlaczego? za pól roku sie przekonacie...

    PAMIĘTAJCIE NIE MA ZNACZENIA NA JAK STARĄ TAŚMĘ NAGRYWASZ JEŚLI OSZUKUJESZ PUBLICZNOŚĆ I SAMEGO SIEBIE ŻE TO CO ROBISZ ROBISZ DOBRZE

    NIE KLEPMY PO PLECACH TYCH KTÓRZY NA TO NIE ZASŁUGUJĄ :)
    jak można tak przeciętnie grać i być granym i opisywanym, masakra
    za miesiąc wychodzi nowa płyta MKL i to będzie warte uwagi
    kolejną kapelą która zaraz spuści na nas swój materiał będzie supergrupa NELL - takiego udawania i zabawy w piaskownicy nie widziałem a kto wydaje POLSKIE RADIO... masakra
    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaaaka spina...

    OdpowiedzUsuń
  6. To ja anonimowy nr 1: nie twierdzę, że to zła płyta, ale to co słyszałem nie nadaje się na eksport bo tam w kolejce czeka 100 takich zespołów. Ale one są lokalne, więc na starcie mają 1000 km przewagi nad the Lollipops.

    Więc sorry, jeżeli "spuszczanie się" było niezbyt stosownym słowem (chociaż chyba nikogo to nie obraża). Bardziej chodzi mi o to jak działa część wydawnicza Polskiego Radia. Niestety walory muzyczne nie zawsze decydują o promocji na antenie Trójki.

    Niezależnie od powyższego: niech się im uda, lepsze to na antenie Trójki niż emerycki Turnau.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przedostatnie zdanie zrozumiałem jako eksport do mainstreamu, nie za granicę....

    OdpowiedzUsuń
  8. halo, co to za dyskusja? kogo obchodzi ze nazwali to eksportowym produktem, ludzie! przyznac sie kto sluchal tej plyty? bo o muzyce nie za wiele napisaliscie. ze wtorne? to wsadzcie sobie glowe pod tory bo tego jeszcze nikt nie robil. to jest dobry spojny album, w starym klimacie (no chyba na tasme, skoro u cieslaka nagrywana), jest pare momentow naprawde wybitnych (hello-farewell i jacky horror cos tam). a przede wszystkim dobrze kontrastuje z innymi mlodymi zespolami. po co te "spuszczania sie stelmacha" do tego...

    za pol roku zobaczymy pewnie jakas niesamowita plyte od Anonimowego, dzieciaku.

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja uważam, że jest to płyta w polskim rocku przełomowa. Wiele zespołów siliło się na osiągnięcie tzw "starego klimatu", starych brzmień, brudu, od lat czytam o kapelach, które inspirują się rocknrollowo-garażowym soundem z lat 50/60. I co? Komu się się ostatnio udało? Konkretnie proszę. Może The Phantoms???


    Żeby osiągnąć taki klimat jak u Lollipops to albo to trzeba zrobić dobrze, albo wyjdzie "prawie jak...". The Lollipops przyjeli taktyke - "jesli chcesz miec okreslony sound to w taki zainestuj, a nie symuluj go nagrywając na pro toolsa". Proste. Nagrali plyte na analogowym, starym sprzecie, na tasme, na zywo. Czegoz chciec wiecej?

    Efekt - plyta brzmi naturalnie i autentycznie, bardziej po amerykansku i rocknrolllowo niz wszystkie pozostale produkcje w Polsce. Jedyni ktorzy osiagneli podobnie autentyczny "stary" sound to Kim Nowak. Kropka.

    U Lollipops nie ma zadnego rocko-polo, polskiego piosenkowania z lat 90tych rodem od chlopakow w dresowych bluzach z kapturem z lokalnego domu kultury, ktorzy chwyataja tranzystorowe piecyki i gitary za 200 zl i sieją "rocknrolla".

    Lollies to swiadomy zespol, ktory zajdzie o wiele dalej niz wszyscy ktorzy rzezbia podobny klimat - i dojdą wlasnie dlatego, ze oni wiedza jak ów klimat zrobic, stworzyc i nie boją się inwestowania w ten cel, a nie poprzestają na "symulowaniu", udawaniu i przekonywaniu siebie, ze jest "troche jak... ale nie do konca".

    O kompozycjach sie nie dyskutuje bo to kwestia gustu. Ja płytę słyszałem wielokrotnie - i dojrzałość kompozycyjna, zmieszanie na jednej płycie wpływów The Raveonettes, Dead Weather, Rykardy Parasol, The Shadows, Karen Elson, brzmień ze stahni studia Sun z lat 50tych jest wyczynem. DLa mnie to muzyczne niebo.
    Tym bardziej, że oni dokładnie tego chcieli. I udało im się! I za to wielkie ukłony!

    Stawiam na The Lollipops jesli chodzi o towar eksportowy na Zachód. Więcej zespołów, ktore robia cos z takim zaangażowaniem jak oni!

    A na koniec dodam, że płyta bardzo oddaje koncertowe brzmienie kwintetu! Bez kombinowania, nadprodukcji przenieśli sound ze sceny do studia. I o to chodzi!

    OdpowiedzUsuń
  10. Spoko, tylko: "O kompozycjach sie nie dyskutuje bo to kwestia gustu." <- Lol

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja tu nie widze rzeczowej dyskusji o kompozycjach :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurcze, czytam wasze komentarze i nie lapie jednej podstawowej rzeczy: dlaczego wszystkie zespoly musza cos udawadniac swoim sluchaczom (a raczej nie sluchaczom, tylko internautom!)??? czy to jest jakas przypadlosc popiczforkowa ze kazdy jest besserwisserem? nie podoba ci sie, no to nie, ale daj innym w spokoju zapoznac sie z materialem. Pytam sie kumpla, znasz ten zespol the lollipops, bo graja niedlugo. A on ze nie, ale trzeba sie przejsc. poszlismy, to w torunskim lizardzie bylo, a tam kur*wa petarda!! tito i tarantulas tak nie graja! to wam powiem. plyte sciagnalem z neta, ale kumpel kupil od nich i jest zajebista. bez sciemniania, albo lubisz albo nie. pozdrawiam wokalistke jezeli to czyta.

    OdpowiedzUsuń
  13. lolipos sa fajni ale bez przesady z tym eksportem. w samym londynie jest setki razy wiecej takich zespolow, a nawet fajniejszych niz oni no i nie wszystkim sie udaje. zachod chce promowac swoich (:

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem muzykiem i fakt, pewnie wkrótce wydam płytę. Ale to nie powinno wyłączać mnie z dyskusji. Płyta Lollipops jest ok, fajnie nagrana itd ale moim zdaniem nie nadaje się na eksport bo tam nie ma żadnych szans. Irytuje mnie bardziej system doboru wykonawców przez czołowe wytwórnie. Ale może przemawia przeze mnie tylko zazdrość :)

    OdpowiedzUsuń
  15. a mi się to w ogole nie podoba... sory

    OdpowiedzUsuń
  16. a mi się to zajebiście podoba... alleluja! :D

    OdpowiedzUsuń
  17. proszę przeczytać mega-pozytywną recenzję albumu lollipopsów napisaną przez Wojtka Manna w Polityce, zapraszam do lektury, nic dodać-nic ująć, trzymam za Was kciuki

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni