14 czerwca 2012

Music Rage – zapłać za muzykę ile chcesz. Testujemy nowy polski serwis



Całkiem niedawno pojawił się w sieci nowy polski, ale o zasięgu międzynarodowym, serwis oferujący „paczki” płyt niezależnych artystów za przysłowiowe „co łaska”.

Musicrage.org wyraźnie inspiruje się serwisami sprzedającymi gry niezależnych twórców (zwane Humble Bundle) za dowolną zadeklarowaną przez użytkownika kwotę. Serwisy te cieszą się ogromną popularnością, a „datki” internautów bywają całkiem hojne. Dobre paczki pozwalają zarobić twórcom naprawdę poważne pieniądze – przykładem akcja czeskiego studia Amanita Design, twórcy takich gier jak Botanicula czy Machinarium, podczas której zebrano bodaj 800 tys. dolarów.

Czy podobny sukces można osiągnąć zamieniając gry na muzykę? Osobiście mam pewne wątpliwości, ale wierzę, że ludziom z Music Rage się uda, bo w zamierzeniu nie ograniczają się do wąskiego polskiego rynku, a od razu atakują międzynarodową społeczność.

Jak prezentuje się serwis?

Nieźle. Skromna, ale estetyczna oprawa graficzna, wystarczający zakres informacji, zaimplementowane różne systemy płatności, w tym najważniejszy, Pay Pal – wszystko jest na swoim miejscu i działa.

Na stronie głównej wita nas aktualna oferta. Mamy do dyspozycji trzy paczki z muzyką gitarową: metalem, rockiem i czymś, co określono jako indie & alternative. Towarzystwo mieszane, z różnych krajów. Cieszy fakt zaproszenia polskich kapel. W paczce rockowej jest ostatni Elvis Deluxe, a w indie - Kyst, The Spouds, Ewa Gigon (którą dzięki serwisowi poznałem) i jako bonus, w przypadku zadeklarowaniu kwoty wyższej niż aktualna średnia, EP-ka Rachael. Jest to dość uczciwy zestaw, zwłaszcza że komplet płyt można mieć już za dolara, czyli niespełna cztery złote.

Działanie

Zakup paczki jest banalny. Wybieramy jedną z kwot lub wpisujemy własną propozycję, decydujemy o podziale środków między artystów i serwis (można przeznaczyć wszystko dla autorów), potem wpisujemy swój adres mailowy i przechodzimy na stronę systemu płatności, np. Pay Pal czy Dot Pay. Cała operacja zajmuje nie więcej niż minutę i działa dokładnie tak jak w przypadku zagranicznych serwisów humble bundle. W ciągu następnych dwóch minut w skrzynce mailowej pojawia się link do pobrania plików.

Ściągać można pojedyncze utwory lub spakowane paczki – w dwóch formatach: mp3 i flac. I tu mały zgrzyt – empetrójki są w zmiennym bitrejcie, często spadającym do 128 kb/s. W dzisiejszych czasach uważam, że sztywny bitrejt 320 kb/s to podstawa dobrego samopoczucia nabywcy plików. W paczkach brak też informacji o wykonawcy, a często i okładki. Zdarzają się też błędy w opisie – wg Music Rage płyta Ewy Gigon nosi tytuł Moonflowers i ukazała się w 2011 r., tymczasem naprawdę nazywa się Moonshine Flowers i została wydana w 2008 r.

Słaby jest też opis w module ofertowym – czasem jest to informacja dość dokładna, łącznie z krajem pochodzenia, czasem zbyt skrótowa. Możliwość odsłuchu płyty przed ściągnięciem ogranicza się do krótkich sampli, a „odtwarzacz” posiada tylko dwie funkcje: graj i stop. Biednie.

Ogólnie jednak pomysł mi się podoba, tylko... obawiam się, że nie chwyci. To, że z grami się udało (no, zwykle się udaje, bo nagłaśniane są tylko te najbardziej spektakularne akcje), nie znaczy, że podobnie będzie z muzyką. Po prostu muzyka jest towarem (przepraszam wszystkich muzyków za wyrażenie) zbyt w internecie pospolitym. A społeczność słuchaczy jest znacznie mniej skłonna do płacenia za pobierane treści od społeczności graczy, przyzwyczajonej już do platform elektronicznej dystrybucji, oferujących produkt na bardzo wysokim poziomie (np. Steam).

Fajne w Music Rage jest to, że rzeczywiście możemy zapłacić ile chcemy (minimalna kwota to 1 dolar) i zadecydować, jaką część naszych pieniędzy otrzymają artyści, a jaką serwis. Mniej fajną, że o doborze wykonawców decyduje serwis, a nie internauta, no i fakt, że po zakończeniu akcji płyty nie są już dostępne. Tu Music Rage zdecydowanie przegrywa z takimi serwisami, jak iTunes czy Bandcamp, gdzie kupujemy dokładnie to, co chcemy i kiedy chcemy.

Licznik sprzedanych paczek na razie moją konkluzję potwierdza. Ale może będzie lepiej?

A co wy sądzicie o takim sposobie na sprzedaż muzyki? Podobają wam się te paczki, kupilibyście którąś z nich? [m]

6 komentarzy:

  1. Strona bardzo jest ładna i gdyby dało się pojedyńcze rzeczy tak kupować (jak na bandcampie trochę) to pewnie bardzo bym był szczęśliwy. Ale paczki nie wiem czy mnie przekonują właśnie.
    No bo po co mi ta paczka skoro i tak mnie interesują dwie lub trzy rzeczy.

    Poza tym trochę strach płacić. nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to chyba miało być w tym dodatkowym plusem. Interesują Cię 2 czy nawet 1 płyta, płacisz choćby tą cenę minimum w postaci dolara, otrzymujesz też pozostałe. A może Ci się spodobają? Jak nie, możesz przecież wyrzucić.

      Usuń
  2. no nie, akurat płacić nie strach, bo przez pay pal jest to całkowicie bezpieczne (środki przelewasz z konta na pay palu, a nie z konta bankowego)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie rozumiem ludzi, którzy słuchają wybranych utworów, a nie całych płyt. Można kochać pojedyncze utwory i do nich wracać częściej, ale wyrywać z całości? Dla mnie to jest zbrodnia i nie do pomyślenia. Zgodzę się, są wyjątki, ale to rzadki przypadek. Przeważnie jakoś nie potrafię słuchać jednym utworem, samplem czy singlem jak jest pełny materiał, to strasznie burzy całe wyobrażenie i opinię o wspomnianej już całości. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Empetrójki są w zmiennym bitrejcie, a konkretnie LAME'owym -V2 (znany też niegdyś jako preset-standard), zapewniającym rewelacyjną zgodność (psychoakustyczną) z oryginałem. Ale OK, jeśli stały bitrate 320kbps budzi większe zaufanie, to pewnie na takowy przejdziemy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. a mnie się właśnie bardzo podoba, że to są całe zestawy i też dopiero poznałam Ewę Gigon. fajnie dostać coś ekstra do celowo zapłaconego produktu. i po drugie jestem zachwycona pomysłem możliwości podziału wpłaty pomiędzy muzyków a serwis. przy okazji: czy wszystkie zespoły dostają równo 1/4 wpłaconych ogólnie pieniędzy?
    co jest moim zdaniem nienajlepsze to brak informacji o paczkach już niesprzedawanych - widzę, że w poprzednim rozdaniu sprzedało się 1425 paczek, ale gdy ja kupowałam Indie ostatniego dnia, widniała tam liczba zaledwie 20, więc to pewnie nie tylko z tej jednej paczki suma? no i szkoda, że nie przy wszystkich płytach jest choćby okładka razem z mp3.

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni