19 września 2012

Muchy: Chcecicospowiedziec (Universal, 2012)


Gdy z zespołu odszedł Piotr Maciejewski, sytuacja wydawała się być podbramkowa. Muchy jednak pozbierały się i z pomocą nowego gitarzysty Damiana Pielki (m.in. zespół Lecha Janerki) oraz niezawodnego Marcina Borsa zmajstrowały swoje najbardziej udane dzieło.

Można to zwalić na karb emocji związanych ze świeżymi jeszcze odsłuchami, ale nie pamiętam, abym się tak ekscytował Muchami przy okazji ich długogrającego debiutu czy albumu numer dwa. Chcecicospowiedziec wnosi nową jakość do muzyki indiepopowych wyjadaczy.

Ta płyta z wielu względów może się kojarzyć z „trzynastką” Blur. Sporo tu odważnych rozwiązań melodycznych i rytmicznych. Muchy złożyły w ofierze swoją przebojowość i przystępność, by udowodnić, że stać ich na więcej. Choćby na zepsucie promującego album singla. Więcej tu skrajności, brudu, zgiełku, inaczej niż do tej pory podanej elektroniki. Michał Wiraszko również stara się wykrzesać z siebie różne rodzaje ekspresji, posuwając się nawet do punkowego wrzasku.

Zaczyna się motorycznie, agresywną brzmieniowo Robotyką. Ale druga połowa to już chillout, senna melodia, staroszkolne przejścia na bębnach – ładnie. Zaskakiwać mogą naprawdę ostre kompozycje: Kurara pełna sprzęgających dźwięków gitary zanurzonych w shoegaze’owym sosie, surowe, rokendrolowe Wyjątkowo zwyczajnie, czy nowa wersja znanego jeszcze z pierwszego demo Nie mów, utrzymana w stylu rockabilly. Ale to tylko jedna strona medalu. Znacznie ciekawiej wypadają te utwory, w których Muchy i Bors bawią się w bardzo „niemusze” rozwiązania. Kapitalne, electropopowe Wróżby imponują powściągliwością w dozowaniu studyjnych efektów, Ani słowa to psych pop o poszatkowanej konstrukcji, z fakturami instrumentów rzadko spotykanymi w muzyce z gatunku „indisrindi”, i jeszcze wyciszone, niemal instrumentalne (na końcu pojawia się jedynie krótka deklamacja) Bez noży, bez karabinów z cudowną partią klawiszy (toż to Blur jak nic!) – tak, to już zupełnie inny zespół.

Jeśli jesteście fanami Much przede wszystkim dla ultraprzebojowych tanecznych piosenek, nie załamujcie rąk. Jest też coś dla was. Poznań, Zamarzam, Nie przeszkadzaj mi bo tańczę, Łu to co prawda nieco pokręcone, ale wciąż bardzo w ich stylu chwytliwe granie.

Najmniej zmieniły się teksty Wiraszki. Jeśli tu oczekujecie jakiejś rewolucji, nie ma jej. Lider Much jak zwykle strzela pokoleniowymi frazami – z raz lepszym, raz gorszym skutkiem. Największym szlagwortem zostanie chyba ten: A wy kochajcie się wbrew popytom na samotność. Lepsze to od Wiśniewskiego (tego pisarza), ale słabsze od Coelho - jeśli chodzi o potencjał sztambuchowych sentencji. [m]

 

Strona zespołu: http://muchy.net

2 komentarze:

  1. 'Ta płyta z wielu względów może się kojarzyć z „trzynastką” Blur. '

    Ta płyta nie ma żadnego związku z "13".

    Mój ogólny werdykt: lepsza płyta niż poprzednia, nic lepszego niż debiut już nie zrobią.

    OdpowiedzUsuń
  2. dla mnie to najsłabsza ich płyta.

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni