Powrót do czasów, kiedy Brenda była piękna, na prywatkach śpiewało się piosenkę o swetrze*, a słowo „koledż” brzmiało jak zaklęcie do skarbca.
Lewe Łokcie są z Częstochowy i nie nazywają się Elephant Stone. Ale my wiemy, że są z Częstochowy i kiedyś nazywali się Elephant Stone. I parę razy dostali od nas po dupie. Na pamiątkę tych wydarzeń, złośliwie umieścili na swoim długogrającym debiucie dwie piosenki ze skrytykowanych przez nas EP-ek: Schizo i Cztery. Tę ostatnią obwieszczają światu po raz trzeci. Na szczęście nie oznacza to, że nie mieli pomysłów na pełnoprawny album i musieli go zapychać starociami. Na Niewiele się zmienia znalazło się aż szesnaście utworów. Oldskul.
Można kombinować, mieszać blues z Delty Mississippi z dubstepem, a można nic nie zmieniać. Są zespoły, które z uporem maniaka grają jak Pearl Jam za czasów Ten i są zespoły, które grają jak Weezer za czasów Niebieskiego albumu. To chyba o Lewych Łokciach było.
Zatem są tu piosenki. Proste, na dwie gitary, zwykle przesterowane, perkusję i bas oraz wokale, często w postaci chóralnej. Charakterystyczne dla połowy lat 90. gitarowe zagrywki, trochę hałasu, parę krótkich solówek, jakaś ballada, coś niby surf, coś niby rock – wiecie chyba doskonale, o co chodzi. Parę zaczepiających się w głowie przebojów, a jakże. Zwłaszcza Zimne dłonie z kręcącą fajne zawijasy gitarą, bardzo weezerowskie Puste rady, aspirujące do miana pokoleniowego hymnu, arogancko deklamowane Plany, hałaśliwie wieńczące album To nie wszystko. Do tego kilka urozmaicających riffową prostotę i oczywistość przerywników: schowane w pogłosie Noc/Poranek, garażowo brzmiąca ballada Młodość, wygłupiasty Leszek Komorowski czy wyciszony surfowy kawałek tytułowy.
Teksty nie są może mistrzostwem świata, ale są po polsku i da się ich słuchać. Nie porażają mądrością czy błyskotliwością, ale też nie żenują niskim poziomem. A refren Planów będzie wam chodził po głowie jeszcze przez wiele dni od ostatniego słuchania.
Ta płyta powinna mieć zupełnie inną okładkę. Wyobrażam sobie na niej zdjęcie przedstawiające czterech zwykłych kolesi w koszulach z hipermarketu, stojących w pozie świadczącej o braku medialnego obycia. Tło może być niebieskie. Ale nie musi. [m]
*Undone – The Sweater Song Weezera.
Strona zespołu: http://www.facebook.com/lewelokcie
mysle ze zdecydowanie wiecej uwagi powinno poswiecic sie tekstom, swietnie wspolgraja z muzyka, to ten sam klimat, mowia cos i moze nie sa genialne w sensie poetyckim to jednak jakas tam strune (pewnie zalezy w kim) poruszaja a najlepsze wg mnie jest to ze nie ma zadnych wiraszkoizmow od ktorych zgrzytaja zeby
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś zna amerykański zespół Superchunk, to od razu dostrzega, że zespół Lewe Łokcie nie tylko inspiruje się jego twórczością, ale wręcz z niej nagminnie zżyna. Podobne melodie, teksty również. Bez komentarza.
OdpowiedzUsuń