W dzisiejszych czasach praktycznie żadna muzyka nie budzi już w słuchaczu skrajnych emocji. Nic już nas nie przeraża, niewiele rzeczy wzrusza bądź powala. Wszystko już było, w dowolnych konfiguracjach, w lepszym lub gorszym wydaniu. To smutny znak naszych czasów, szczególnie w momencie, gdy powstaje więcej zespołów niż kiedykolwiek przedtem. Te prawidła tyczą się tak samo muzyki ekstremalnej. Dawno już minęły dni, kiedy przerażały nas okładki płyt Cannibal Corpse czy chora, muzyczna treść zawarta na De Mysteriis Dom Sathanas Mayhem. Ani black, ani death metal nie straciły od tego czasu na jakości, ale na pewno nie budzą już takich emocji jak u swego zarania.
Dlaczego zatem napisałem ten przydługi i kombatancki wstęp? Otóż miło jest się czasem dać zaskoczyć także w materii, którą zdawałoby się, człowiek zna już na wskroś. Dobrze jest posłuchać muzyki, po której człowiek boi się nocą wyjść do toalety. Warto zaopatrzyć się w drugą płytę Cultes Des Ghoules, chociażby po to, aby przypomnieć sobie, jak to jest odczuwać po odsłuchu naprawdę silne emocje.
Wbrew swej francusko brzmiącej nazwie, zespół pochodzi z Radomia oraz Kielc, i gra black metal. Muzyków można co prawda zidentyfikować po pseudonimach, ale nie sposób znaleźć ich zdjęć czy choćby jednego przeprowadzonego z nimi wywiadu. Jest to może - jak na grupę z 8-letnim stażem - nietypowe, ale nie do końca niezwykłe na blackowej scenie, gdzie osobowość muzyków staje się kwestią wtórną wobec wykonywanej muzyki. Nie tutaj należy więc szukać tajemnicy i niezwykłości albumu Henbane.
Groza czająca się w dźwiękach, tworzonych przez Cultes des Ghoules, bierze się z właściwego złożenia kilku elementów. Po pierwsze: z niezwykle długich, transowych utworów, opartych na lekko dysonansowych riffach i rytualnie wręcz potraktowanej perkusji, rzadko przyspieszającej do opętańczego tempa. W dalszej kolejności wynika to także z wokaliz Mark of The Devil, który w przeciwieństwie do wielu kolegów po fachu nie zdziera gardła jednostajnym krzykiem, ale uzupełnia go o obłąkane wrzaski, rzygo-ryki i bulgoty, które sprawiają, iż brzmi jak torturowany szaleniec. Dodajmy do tego czysty głos i mamy pełen obraz demonicznych przekazów, wydobywających się z krążka. W końcu też z piwnicznej atmosfery, na którą wpływ ma surowa, acz czytelna produkcja, oraz klawiszowych plam i odpowiednio dobranych sampli, nadających całości posmaku psychodelicznego horroru.
Deliryczne wizje piekieł kreowane przez kielczan mają zresztą mocne korzenie w polskiej kulturze i rodzimym mistycyzmie. Rodzą się gdzieś pomiędzy prochami z inkwizycyjnych stosów, ruinami starych kościołów i miejscami pogańskich rytuałów. Ten specyficzny, swojski charakter muzyki Cultes des Ghoules, w połączeniu z psychodelią z lat 60. i blackmetalowym obłąkaniem, tworzy narkotyczną, jedyną w swoim rodzaju mieszankę. Cóż w tym jednak dziwnego, w końcu Henbane, czyli z łaciny lulek czarny, to nasze polne ziele o silnie halucynogennych właściwościach, używane w praktykach czarownictwa już od wieków.
Henbane to znakomita, chociaż bardzo trudna w odbiorze płyta. Szczególnie ciężka dla laika, nieprzyzwyczajonego do takiej formy i takiego natężenia dźwięków. W swoim gatunku absolutnie kompletna, bez względu na to czy słuchamy rozpędzonego Festival Of Devotion, czy marszowego Vintage Black Magic. Jest też w końcu naprawdę nawiedzona, co potwierdzają oceny nawet starych, gatunkowych wyjadaczy. Nie wiem i nie chcę wiedzieć, czym posiłkowali się muzycy Cultes des Ghoules przy tworzeniu takich dźwięków. Wiem jednak na pewno, że życzę sobie więcej takich, naprawdę poruszających, albumów. [zeno]
Strona zespołu: http://www.facebook.com/pages/Cultes-des-Ghoules/203748202974942
'Dobrze jest posłuchać muzyki, po której człowiek boi się nocą wyjść do toalety.'
OdpowiedzUsuńproponuję wizytę u specjalisty, pewnie to tylko błahostka, ale kto wie...
chcesz powiedzieć, że nigdy nie chodzisz w nocy na siku? szacun. a może za mało pijesz? to też może kiedyś wymagać wizytę u specjalisty...
Usuń:)
6:49 a ja sobie to włączyłam.. i boję się iść do toalety..
OdpowiedzUsuńoni może po prostu wzbudzają strach przed pójściem do toalety? niezależnie od pory dnia..
OdpowiedzUsuńNa łamach Musick Magazine pojawił się wywiad z CDS. Ale faktycznie, kilka dni po publikacji powyższej recenzji. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo dobra recenzja, dokładnie tak się odbiera ten album, nowofalowe pi..y tego nie zrozumieją!
OdpowiedzUsuńCDG udziela wywiadów, zdjęcia też da się znaleźć. To, że czegoś nie ma w internetach nie znaczy, że to nie istnieje. Do autora tekstu - wyjrzyj czasami poza brutallanda i you tuba, a skoro CDG jest dla Ciebie trudna w odbiorze, to może czas wrócić do iron maiden itp.
OdpowiedzUsuńzaj...sta kapela, uwielbiam płytę HENBANE, taki polski black metal to może być:) Poprawia mi nastrój i dobrze się przy tym bawię, oboje z chłopakiem naprawdę lubimy tą kapelę, niesamowita, klimatyczna
OdpowiedzUsuń