16 czerwca 2013

Don’t Be A Poor Person: Drowning In Shallows EP (wyd. własne, 2013)


Po mocnym gitarowym uderzeniu na drugiej płycie Lost And Found In The Woods, katowiczanie z DBAPP powracają z EP-ką zwiastującą ponowne zainteresowanie elektroniką.

Pierwotnie miał być to singiel, ale ponieważ wokół niego powstało jeszcze trochę dźwięków, panowie postanowili wydać je w formie nieco większego wydawnictwa. Rzecz zaczyna się i kończy elektronicznym ambientem (Arrived, Departed). Sporo tu pokręconych efektów dźwiękowych i niepokojącego nastroju. Gwoździem programu jest oczywiście utwór tytułowy, w którym zespół, wychodząc od wyciszonego, onirycznego wstępu, wpada w psychotyczną neurozę niesioną przez agresywne uderzenia syntetycznej perkusji i zniekształconego basu. Wszystko zaś w otoczce wzbudzających dezorientację efektów i pogłosów. Wysoką formę ekipy Zbigniewa Flakusa potwierdza druga piosenka, Food Seeker Trainee. Elektroniczny minimalizm ociepla tu skromnie brzmiąca gitara i emocjonalny wokal.

Korzystając z okazji nie mogę po raz kolejny nie wyrazić zdziwienia, że ten zespół wciąż nie ma wydawcy, a jedyną szansą na posiadanie jego muzyki jest forma plików mp3. Założę się, że znalazłoby się parę osób, które chciałyby mieć to na płycie. Niestety, choć małe labele typu Thin Man Records czy Lado ABC potrafią wyłuskać z niezależnego podziemia wiele interesujących kapel, wciąż nie widzą tego, co już od paru lat czeka na odkrycie (właściwie to leży podane na tacy). Martwi mnie też, że nic widzą tego organizatorzy festiwali, takich jak choćby Off. Jeśli nie WAFP (nie każdy musi czytać, przyznaję „z bólem”), to one mogłyby być trampoliną do jakiejś tam odmiany kariery muzycznej dla tego świetnego zespołu.

A może to ja się mylę i DBAPP wcale nie są świetni? Może oni są po prostu za ciency na kontrakt, nawet z miniwytwórnią, a 15. miejsce w Panikarzach 2011 to nic nie znacząca fanaberia mało ważnego bloga muzycznego? [m]


Strona zespołu: https://www.facebook.com/dontbeapoorperson

4 komentarze:

  1. No ale właściwie po co wydawca? Nagrali, udostępnili, a każdy, kto chce, może im w prosty sposób za to zapłacić. Problem w czym innym: dla mediów muzycznych i większości blogosfery (WAFP jest chlubnym wyjątkiem, szacun) jak coś nie wyszło na jakimś śmiesznym kawałku plastiku, to nie istnieje. Najwyższa pora zmieniać świadomość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to nieistotne, ale ja bym jednak w taki kawałek chętnie zainwestował...

      Usuń
    2. Dokładnie "+1" :)

      Usuń
    3. to zainwestuj

      Usuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni