EP-kę rozpoczyna I Will Not Harm Your Man, z długim instrumentalnym wstępem, w którym sekcja rytmiczna sunie równym motorycznym krokiem, a dwie gitary robią fajną „jesusową” ścianę dźwięku. A kiedy pojawia się głos Kasi Staszko, wiadomo od razu, że mamy do czynienia z zespołem co najmniej interesującym. Od pierwszych minut muzyka Lizaczków wciąga trochę nierealnym, a przy tym bardzo konkretnym klimatem. Nierealnym, bo na chwilę przenosimy się w czasie i odnajdujemy gdzieś w głębokich Stanach, w barze z epoki wczesnego rock’n’rolla, z wielką chromowaną szafą grającą, przy której tańczą dziewczyny o tlenionych blond włosach, ubrane w bufiaste sukienki. Do tych czasów jeszcze mocniej nawiązuje Johnny And Frankie – typowa piosenka-opowieść o trudnym związku (czy to nawiązanie do filmu Frankie And Johnny z duetem Pacino - Pfeiffer pewności nie mam, ale planuję obejrzeć w najbliższym czasie, bo nabrałem ochoty na taki klasyczny romans z dobrą obsadą). Na zakończenie You Forgot My Name, z bardziej zadziornym śpiewem Kasi, wyrazistą linią basu i dwiema świetnymi gitarowymi solówkami, takimi jakie grano wtedy, kiedy nie znano jeszcze przesterów i innych efektów. Ładnie wymiatają!
Po tych trzech piosenkach nabrałem ochoty na dobrze nagłośniony koncert (na majspejsie grupy znajdziecie jeszcze dwa utwory w wersji live – niestety dość marnej jakości) i przede wszystkim – płytę! The Lollipops w polskich warunkach wypadają naprawdę oryginalnie i ponadczasowo. Przekonajcie się sami! [m]
Strona zespołu: www.thelollipops.pl
PS. Obejrzałem film i już wiem, że najpierw była piosenka, bardzo stara piosenka, w której "pani zabija pana"...
PS. Obejrzałem film i już wiem, że najpierw była piosenka, bardzo stara piosenka, w której "pani zabija pana"...
I Will Not Harm Your Man, świetnie budzi z rana. lepsze od kubka kawy.
OdpowiedzUsuń