13 maja 2009

8rolek: Fat Pigs (warsztat 8rolek/ mik.musik.!, 2009)

Mamo! Mój komputer jest zepsuty!

Tak brzmiałaby jednozdaniowa recenzja płyty. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z twórczością Bartka Kujawskiego. A Fat Pigs to już piąte wydawnictwo sygnowane pseudonimem 8rolek. I czuję się jak dzieciak o szeroko rozwartych oczach, który natknął się na rzecz wykraczającą poza dotychczasowe granice percepcji. Gdyż jak zachować się w sytuacji, kiedy wydawałoby się że oswojony, dobrze znany komputer osobisty wymyka się spod kontroli i zaczyna żyć własnym, krzemowym życiem?

Fat Pigs to techno. Lecz to nie zwykłe "umc-umc". To jest chore techno. Paranoiczne i schizofreniczne. Nie wiem czy pamiętacie stare wydania książek Stanisława Lema z ilustracjami Daniela Mroza. Jeśli tak, to wyobraźcie sobie, że te wszystkie misternie wykonane roboty nagle popadają w obłed. Coś przestawia się w ich pozytronowych cewkach indukcyjnych, że zaczynają tańczyć bezwładnie wymachując mechanicznymi kończynami. Przepalone kondensatory sprawiają, że z maszyn wydobywa się charkot, skrzypienia, stękania i rżenia. Sprzężenie nakłada się na sprzężenie. Tłumiki rozrywają się z hukiem. Panie i panowie: witamy w świecie tłuściutkich świnek i zapraszamy do zabawy!

8rolek wręcz masakruje dźwiękami. Nie ma zmiłuj. To czterdzieści minut hedonistyczno -industrialnego dance-party. Już tytułowe Eat My Hunger kusi tanecznym beatem niesionym przez mocno naoliwione tłoki i cylindry. Często na jarczmarnych straganach można napotkać małpkę, która rytmicznie uderza w talerze. Na tym rytmie zbudowano Merry Menial - szkopuł w tym, że małpce pękła sprężyna! Przerażające wrażenie robi wokal w Shitty Sky. Zdaje się wydobywać z porcelanowych figurek słodkich dziewczynek, które trzymają nóż za pasem i tylko czekają na nadarzającą się okazję. Są chwile oddechu (Enough). Cóż z tego, skoro czuć, że powietrze jest pełne wirusów szaleństwa? Nagrodą za przebrnięcie przez całość jest tytuł ostatniego kawałka Another Great Day (Yeah)...

Nie wiem jak pan Bartek to robi. Jak zmusza zezłomowane laptopy do tytanicznej pracy, zmęczone procesory i układy scalone by grały pod dyktando swego oprawcy. Mam nadzieję, że nie jest to ich łabędzi śpiew, choć... często mam takie wrażenie. Liczy się efekt, a ten jest piorunujący. Chaos jest pozorny. To kawał kipiącego, ruszającego tyłki elektronicznego grania, pełnego smacznych dysonansów i atonalnych dźwięków. Skoro przekonał starego rockendrollowca, to chyba nie jest źle! [avatar]

P.S. Mój komputer od czasu pierwszego odtworzenia nie wydał żadnego dziwnego odgłosu ze swych podzespołów. Pewnie mu wstyd, że nie wyciąga tylu... herców:)

Strona artysty:
www.myspace.com/8rolek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni