Gdzieś pomiędzy Mińskiem Mazowieckim a Warszawą w pierwszym półroczu 2008 narodził się Jack Input. Rok później zespół okrzepł na tyle, by nagrać pierwszą „czwórkę”. Marshmallows In The Sky zawiera 12 minut prostego post-punkowego grania. Mimo że materiał powstał w piwnicy (według oficjalnego info), całość brzmi dość soczyście i jest pozbawiona brudu typowego dla domowych warunków.
Są młodzi i nieopierzeni. Słychać to wyraźnie w prezentowanych kawałkach. Brakuje umiejętności technicznych. Wybijane perkusyjne rytmy brzmią dość topornie. Nie znaczy to wcale, że pałker nie umie grać - są po prostu zbyt przewidywalne i typowe dla początkującego adepta. Sekcja rytmiczna sobie plumka, piórko swobodnie przeskakuje ze struny na strunę wytwarzając delikatnie nerwową tonację. Lecz również w tym przypadku słychać brak doświadczenia. Gitarzysta nieźle kombinuje mając w głowie określony efekt i harmonię, jednak wydobywane dźwięki często nie mają odpowiedniej głębi i tworzą jednowymiarową płaską przestrzeń. Przykładem niech będzie końcówka TV. Wydawnictwo brzmiałoby o wiele lepiej, gdyby muzycy nie bali się zastosować większej ilości nakładek gitarowych czy innych efektów (jak te w Andreidzie).
Ale dość jojczenia, teraz parę pozytywów. Na uwagę zasługuje kobiecy wokal. Ann dobrze radzi sobie z angielskimi tekstami, posiada miłą i zmysłową barwę głosu. Nie wiem czy to było zamierzone, ale utwory na EP-ce ułożono od najgorszego do najlepszego. Zespół do promocji wybrał Muzzy - jak dla mnie w tym kawałku jest coś irytującego i odpychającego. I nie pomaga fajna przeszkadzajka w postaci bliżej niezidentyfikowanego instrumentu w zwolnieniach. Kolejne na liście TV przynosi sfuzzowaną gitarę oraz hardy (jak na tę estetykę) wokal. Początek Andreidy sympatycznie wpasowuje się w styl wypracowany przez The Cure; również mile zaskakuje połamany rytm oraz rozedrgane riffy. I na koniec piosenka, która nieoczekiwanie w sierpniu była najczęściej odtwarzanym przeze mnie utworem. For Fun, mimo wszystkich potknięć, jest po prostu ślicznym utworem, swobodnie zaśpiewanym, z delikatną nutą tajemniczości. Dobre kawałki mają to do siebie, że ruszają niezależnie od tego czy skomponował je doświadczony zespół czy raczkujące młodziaki.
Dobry ruch ze strony grupy, że zdecydowała się umieścić EP-kę do pobrania za darmo na swojej stronie. Dzięki temu można poświęcić jej kwadransik bez większego grymaszenia. Jack Input to rzeczywiście miły chłopak, który ciągle się uczy. Jeśli kolejność utworów została ułożona pod kątem czasu ich powstania, to wieszczę kapeli rozgłos zdecydowanie większy niż granice administracyjne stolicy.[avatar]
Strona zespołu: http://www.myspace.com/jackinputmusic
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
Postaram się wymiemnić opinią i nie wiem na ile jestem wyczulony osłuchany i ograny dobrymi kompozycjami a tym jak one są zrealizowane. Często łapię się też i za głowę słuchając utworów polskich zespołów. Wizytówką bez wątpienia każdego zespołu jest jakość nagrania i wyjątkowość utworu. Barwa, brzmienie, głos i inne czynniki...
OdpowiedzUsuńw tym zespole wg moich odczuć utwór spring na majspejsie jest najciekawszy chyba z prozaicznego powodu! Najlepiej wyedytowany i zmiksowany! Nie wiem na ile to cel zamierzony, tzw. moda na "garaż" w pozostałych utworach. Moim zdaniem aby uzyskać "garaż" powinna być też zachowana dobra edycja, a przede wszystkim równo! W tych utworach najwiekszą kulą u nogi są gitary, które grają sobie, wokal sobie, a sekcja już inna bajka. Choć uważam że wokalistka ma bardzo ciekawą barwę, perkusista łapie klimat na nagraniach, to gitary są źle nagrane. Wspominam o tym bo nie jest konieczny do tego budżet, konieczny jest komputer i jeden program, w którym można świetnie samemu wyedytować. Jak najbardziej rozumiem, że to młody zaczynający zespół i aby wszystko wyszło im na dobre. Te "pykanie" sobie na gitarkach = słychać i czuć młodość w gitarzystach, którzy chcieliby coś ale nie wiedzą do końca jeszcze co! brak pomysłu w tych utworach na rozwinięcie aż do końca! wystarczyłoby 500zł dać koledze aby wyprostował to wszystko i zmienił poziomy instrumentów. Mam przeczucie ze powinniście bardziej zaufać wokalistce, w której drzemie największy potencjał.
oczywiście to nie jest ani mój poradnik ani cokolwiek to miałoby znaczyć....
pozdrawiam
Irek życzę powodzenia
Irek, o czym ty mowisz?
OdpowiedzUsuńIrek mówi że nierówno ... zgadzam się ... super piosenki tylko że nierówno.
OdpowiedzUsuń