6 września 2009

Monday Rebels: Worst Case Scenarios EP (wyd. własne, 2009)

Poniedziałkowi Rebelianci wracają z porcją nowych, gitarowo-popowych piosenek. Na swojej drugiej EP-ce proponują sześć wpadających w ucho numerów – to się nie zmieniło od czasu pierwszego demo. Zmieniło się nieco podejście do tworzenia: są dwie piosenki po polsku, a w większości utworów na pierwszy plan wysuwa się wokal Grześka Stompora, któremu towarzyszy drugi głos Magdy Jobko. Trochę szkoda chóralnych partii w stylu tych z Getaway Car, ale ten nowy styl śpiewania ma swój urok. Słychać, że wokalista dużo pracował nad liniami melodycznymi, a dośpiewywane przez Magdę partie dodają muzyce MR zadziorności.

Pierwsze trzy piosenki to murowane przeboje. My Favourite Actor co prawda drażni nie do końca pasującymi tu wtrętami klawiszy, ale sama melodia i bojowy refren nadrabiają straty. Jeszcze lepiej wypada pierwszy numer po polsku – Anhedonia. Refren wpada w ucho natychmiast, a klawisze wreszcie brzmią tak jak powinny. Do tego dobrze wyważone proporcje między ciemnymi zwrotkami a jasnymi refrenami. W Face To Face urzekają świetne wielogłosowe harmonie wokalne. Jeśli lubicie brytyjski gitarowy pop, będziecie zachwyceni. Ciekawym numerem jest Kronika Filmowa. Nie wiem czy to tylko takie moje prywatne wrażenie, czy potwierdzą je też inni słuchacze, ale i wokal, i główna melodia brzmią jak wyjęte z piosenek Lady Pank z okresu albumu Tacy sami. To nie zarzut, jest moda na lata 80., dlaczego więc polskie zespoły nie mają się inspirować polską muzyką z tamtego okresu? Utwór ma na szczęście współczesny sznyt za sprawą przybrudzonych aroganckich klawiszy.

Na koniec dwie nieco inne piosenki - udowadniające, że MR potrafią przykuć do głośnika nie tylko szybko wpadającymi w ucho przebojami. Sofa King i Mourning Song to długie, snujące się leniwie piosenki, które powoli oplątują myśli swoim intymnym klimatem. Zwłaszcza ten drugi numer jest wart uwagi. Zaczyna się trochę jak Good Day My Angel Myslovitz (bas, jęczące na drugim planie gitary) i z każdą minutą coraz piękniej rozwija. Ładna, wyciszona kompozycja. Z kolei w Sofa King wyczuwam duchowe powiązanie z Blur, szczególnie za sprawą atonalnej, celowo brzydkiej solówki, która odświeżająco wbija się w gładką melodię robiąc sporo zamieszania w końcówce.

Zespół robi postępy, słychać gołym uchem, że się rozwija. Po dwóch EP-kach warto już z nadzieją czekać na pełnoprawny debiut płytowy. Mam nadzieję, że nie wykręcą się sianem i nie zaserwują nam powtórki z rozrywki, tylko zaprezentują solidną garść nowych, zabójczo chwytliwych przebojów. [m]

1 komentarz:

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni