18 maja 2010
Peter J. Birch: In My Island EP (Locco Records/ Borówka Music, 2010)
Ach ta scena wołowska! Liczba interesujących zespołów z tego miasta przyprawia o lekki bezdech. Ale nie na co dzień rodzi się taka osobowość jak Marcin Lokś, wszędobylski muzyk, producent, wydawca, dobry wujek i anioł stróż większości kapel mających korzenie w jednym z najstarszych miast śląskich. A teraz Wołów eksportuje młodziutkiego (świeżo po maturze) singer/songwritera.
Zawartość EP-ki Piotra Jan Brzezińskiego łatwo wrzucić do szufladki z etykietą indie-folk. Zresztą, on sam otwarcie mówi o swoich inspiracjach przywołując takich tuzów gatunku, jak Damien Jurado czy Damien Rice. Jego akustyczne ballady służą odprężeniu i przeniesieniu się do nibylandii. To 16-minutowe zaproszenie na bezludną wyspę, na której rolę rozbitka i gospodarza zarazem pełni sam Peter. Czujmy się zaproszeni do miejsca poza czasem, wypełnionego nieskalaną przyrodą, beztroskiego, pozbawionego chorób, bólu i erozji. Właściwie każdy z czterech utworów może służyć za pro-ekologiczny hymn wyrażający doskonałą symbiozę człowieka z kruchą przyrodą.
Każda baśń ma swoją księżniczkę. Na wyspie Piorta jest nią Magda Noweta, znana z Let The Boy Decide. Użyczyła swojego głosu do dwóch piosenek, napisała do nich również teksty - i są to najjaśniejsze punkty wydawnictwa. Morning Bird wypełniony odgłosami ćwierkających ptaków i eterycznymi chórkami w wykonaniu Magdy sprawia, że nasz wymarzony never-never-land jest tuż za progiem, wystarczy otworzyć okno, aby do nozdrzy dostał się zapach porannej bryzy wymieszany z wonią egzotycznych kwiatów. Private Ocean To Drift - kawałek idealny na zbliżające się lato. Doskonały jako antidotum na zatłoczone plaże i pełne zaduchu kurorty. Kto nie chciały mieć kawałka plaży tylko dla siebie?
W dwóch pozostałych nagraniach zaczyna wiać nudą. Wyraźnie brakuje drugiego głosu, który wypełniałby kreowaną przestrzeń. Recluse’s Guide to kameralna, świetna kompozycja, ale byłaby lepsza, gdyby Peter jak w poprzednich utworach zastosował uzupełniające się nakładki głosowe. Podobnie w tytułowym In My Island najbardziej brakuje tła, drugiego planu, na którym coś by się działo. Chociaż studyjny zabieg z rozedrganym głosem jest niczego sobie. Wiadomo, Perła i jego studio mają już wyrobiony znak jakości.
In My Island pozostawia lekki niedosyt. Dwie pierwsze piosenki kręcą niesamowicie, ale później Peter J. Birtch jawi się jako uroczy, ale mimo wszystko tylko kolejny chłopak z gitarą. [avatar]
Strona artysty: http://www.myspace.com/peterjohnbirch
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Mietall Waluś to specyficzna postać. Udało mu się kilka lat temu wstrzelić w rynek całkiem przebojową płytą zespołu Negatyw, wziął udział w ...
-
Pensão Listopad to trio z Wrocławia. Choć nie do końca. Współzałożycielem formacji jest Portugalczyk Joao Teixeira de Sousa. Historia właści...
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Trzeci album The Spouds to dla mnie przełom. Wreszcie chce mi się ich słuchać non stop, bez przerzucania niektórych utworów, wreszcie zap...
-
Co by było, gdyby punk rock wymyślono na długo przed Sex Pistols. Na przykład w międzywojennej Polsce.
-
Stardust Memories porzucają covery i debiutują z autorskim materiałem. To będzie bardzo dobra płyta!
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
jaki ja tam producent! palcem jak to mówią: nie kiwłem! Wywalic mnie z tego wywalić!
OdpowiedzUsuńskromniacha,,,i do tego przystojniaczek
OdpowiedzUsuńjaki tam przystojniaczek hahaha on gral w acid drinkers heheh
OdpowiedzUsuń