20 stycznia 2013

Peter J. Birch: When The Sun's Risin' Over The Town (Borówka Music, 2013)


Kim jesteś, Piotrze Brzeziński?

Pamiętacie pierwszą EP-kę Petera J. Bircha In My Island? Cztery nastrojowe ballady zapraszające do introwertycznego świata wołowskiego songwritera? Teraz to zupełnie inny człowiek. Nie wiem, czy wpływ na to miała harówa na farmie rzepy*, ale w najnowszych nagraniach Piotrek wędruje po Ameryce za pracą od jednego gospodarstwa do drugiego, po drodze wstępując do przydrożnych barów i rozkochując w sobie lokalne kelnerki. Tak, proszę państwa - Peter odkrył country.

Co prawda poza kowboja to tylko jedna z wielu twarzy Piotra na płycie, ale za to najbardziej charakterystyczna i wybijająca się na pierwszy plan. Brzeziński przerobił dyskografię Johnny'ego Casha, zanotował jego najbardziej charakterystyczne patenty i przefiltrował je przez wrażliwość młodego człowieka z małego kraju w centrum dalekiej Europy. Tak powstało Kentucky Farm of Chicken – rzecz w stylu Woody Guthriego, pełna amerykańskiego oldskulowego testosteronu i oparów whisky opowieść spłukanego kowboja-awanturnika. Too Far From The Train, jeśli chodzi o linię melodyczną, jest współcześnie indie-folkowe, ale już towarzysząca utworowi prowadząca gitara kojarzy się raczej z dokonaniami Hanka Williamsa. Tytułowy wschód słońca to swoisty hołd dla autora Walk The Line. Piękny smutek i harmonia panują w Wonderful Ballad of Love, a Countryman jest syntezą wszystkiego, co sprawia, że młodzi ludzie przywdziewają charakterystyczny kapelusz. Pomysł, by do nagrań zaprosić Magdę Nowetę z Oh Ohio (Poetrees from Alaska) i Hallę Nordfjörd (Magic Love) jest ze wszech miar udany - dziewczyny swoimi głosami wnoszą w kompozycje pewien ładunek świeżości i rozwiewają obawy, że Birch postawi na ekstremum estetyczne i zechce mieć w swojej kolekcji duet z klonem Dolly Parton.

Ale When The Sun's Risin' Over The Town to nie tylko John Wayne i rewolwery. Jest na płycie kilka kawałków o całkiem współczesnych szlifach. In Cup of Tea - wypisz wymaluj Bonnie Prince Billy z charakterystycznym dwugłosem. Poetress from Alaska - ukłon w kierunku Billy'ego Callahana i Smog, Nine Horses - mrok Current 93, a Wonderful Ballad of Love - wyrafinowanie stylistyczne Lambchop. Brakuje tylko czegoś na kształt innego brodacza - Marka Olivera Everetta z Eels. Może następnym razem?

Nie znoszę za to promującego album Claudette. Z jednej strony to fajna, optymistyczna piosenka w stylu Pauli i Karola, ale jak słyszę refren, to oczami wyobraźni widzę podstarzałego amanta, z wyraźnym brzuszkiem i przerzedzoną fryzurą, śpiewającego po dwóch piwach tym swoim niskim głosem love me do... Brrr!

Różnorodność stylistyczna muzyki Petera dobrze wpływa na odbiór When The Sun's Risin' Over The Town. W każdej z powyższych odsłon Brzeziński czuje się dobrze. I tu powstaje pytanie. Kim właściwie jest Peter J. Birch? Co śpiewa jak rozczesuje brodę? Czy mentalnie jest na Dzikim Zachodzie, czy w kosmopolitycznej rzeczywistości Europy Zachodniej? Kolejną płytą musi się określić; nie da rady oprzeć kariery na niezdecydowaniu. Mam nadzieję, że jednak szala przechyli się w kierunku czasów dzisiejszych. Gdyż w Polsce, jeśli chodzi o Kentucky, najwięcej do powiedzenia ma jednak KFC. [avatar]

*Dla niewtajemniczonych – Piotrek jest również perkusistą w Turnip Farm.



Strona artysty: https://www.facebook.com/peterjbirch

1 komentarz:

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni