3 stycznia 2013

3 Kluski Śląskie: Yes It’s RAW (Kurde Bele Productions, 2012)


Weź ugotowane ziemniaki, mąkę ziemniaczaną, jajko, szczyptę soli. Wymieszaj, ugnieć, uformuj kulki. W każdą kulkę wetknij palec wskazujący i uformuj specyficzny kształt rozpłaszczonej piłki z dziurką. Voila, właśnie zrobiłeś kluski śląskie. Trzy albo i więcej, zależy od apetytu.

Jeszcze mały test. Zanim zaczniesz czytać dalej, odpowiedz na pytanie: „Jaką muzykę, twoim zdaniem, wykonuje zespół o nazwie 3 Kluski Śląskie?”.

Oto odpowiedź: 3 Kluski Śląskie z miasta Tychy grają grunge. Bez prądu. Jest to takie oszukane unplugged, bowiem akustyczna jest tu tylko gitara. A i ona bywa czasem potraktowana elektrycznością. Sytuacja jest więc następująca: mamy trio z gitarą akustyczną i standardową sekcją rytmiczną, z wokalistą brzmiącym jak Layne Staley, grające muzykę z gatunku przez większą część opinii publicznej uznanego za wymarły. Wielu z was właśnie zamknęło tę stronę.

Dla tych, co pozostali, mam dobrą wiadomość: 3 Kluski nie tylko reanimują cuchnącego trupa grunge’u - one przywracają go na tron.

Na Yes It’s RAW znajdziecie wszystko to, co stanowiło o potędze flanelowego nurtu w pierwszej połowie lat 90. Energię, autentyczność, pasję, zapadające w pamięć kompozycje i rewelacyjne wykonawstwo. Gdy słucham albumu jednym ciurkiem i wyobrażam sobie zespół na scenie (do czego zdaje się być stworzony), zaczynam się obawiać o zdrowie Adama Antosiewicza, wokalisty i gitarzysty Klusek. Facet nie oszczędza się ani wokalnie, ani instrumentalnie. Wali w struny z taką mocą, że palce nie mogą tego wytrzymać, to się musi skończyć krwią. Posłuchajcie tych najostrzejszych, najbrudniejszych fragmentów płyty: Points z charkoczącą przesterem gitarą i fenomenalnym, intensywnym finałem, Finger z wokalem przypominającym przemęczoną, krwawiącą manierę Kurta Cobaina, potężne Steps (ach, to rozwinięcie ze zjawiskową gitarą z tyłu).

Yes It’s RAW to szczera, męska muzyka. Mimo że czasem zbyt mocno zainspirowana tym, co już było i kiedyś święciło triumfy, nie sprawiająca wrażenia odgrzewania kotletów. Słucha się jej z niekłamaną przyjemnością, a czasem i dreszczem podekscytowania. Co powiecie na All I’ve Got z saksofonem Michała Sosny, przywołujące dymny klimat nagrań Morphine? Kowbojskie riffy atakujące znienacka ciężarem kamiennego hard rocka w Wait For Me? Szlachetnie urodzoną balladę Hold On (z wplecioną między riffy partią pianina, na którym zagrał realizator płyty Michał Lipiński)? Jedyny utwór z polskim tekstem, zwieńczony dźwiękową kawalkadą Cichy? Czy wreszcie, last but not least, umieszczony na samym końcu, najbardziej przebojowy numer One Day, który można śmiało postawić obok bardzo pozytywnie ocenionego przez WAFP i naszych czytelników debiutu Medialuny?

Niektórzy pewnie zarzucą Kluskom totalną wtórność i brak pomysłu na własną muzykę, ale pewne motywy muzyczne po prostu się nie starzeją. Ja tam mogę słuchać bez końca tej gitary, tego głosu, tego basu i perkusji. [m]

 

Strona zespołu: http://www.facebook.com/3kluskislaskie

6 komentarzy:

  1. Dla tych co nie zamknęli strony i są zainteresowani podobnymi klimatami, polecam naszych zachodnich sąsiadów: http://www.jamendo.com/en/list/a111824/everything-is-fine

    ps. w Nowym Roku pobicia rekordu w ilości recenzji życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. @[m] chyba coś tu nie tak. goście korzystają z dorobku AiC i PJ, ale to nie przywraca grunge'u na żaden tron, epoka się skończyła. cobainowe zacięcie urywa się na próbie podrobienia brzmienia wokalu, Staley zaś na podrobieniu samej maniery; mało tu oryginalności.

    chłopaki mają ciekawe pomysły i dobrego songwritera co wyraźnie słychać, ale - nihil novi, wszystko cholernie wtórne. oryginalność gitary akustycznej nie załatwi tu sprawy. taka kopia AiC z posmakiem zacięcia a'la Cameron na bębnach. mam też wrażenie, że wokalista lubi Korna.

    może w innym życiu by się to sprawdziło. ciekawa jestem jak by wypadli nie kopiując żywcem dokonań cięższej strony Seattle. słychać że mają spory potencjał, tylko fajniej by to grało jakby poszukali własnej niszy. z tym co jest teraz przypomina mi się stary żart: 'skończyli się na Kill'em All'.

    OdpowiedzUsuń
  3. słyszałaś płytę całą??? lub byłaś na koncercie??? Dzięki za takie porównania i skojarzenia, bo to wielki komplement. Muzykę tworzymy z serducha na próbach (bez songrajterów:)) a od korzeni się nie ucieknie. Przyjedź na koncert to usłyszysz, że robimy wszystko co tylko, żeby nas, aż tak z muzyką, którą z resztą kochamy, nie kojarzono:) płyta to tylko 12 utworów, mamy ich dużżżżżoooooo więcej:) a i tak jestem z niej dumny, a ludzie z którymi gram to prze goście. Cieszymy się tym i będziemy nadal. pozdro i do zoba kiedyś. mały (voc i git)

    OdpowiedzUsuń
  4. słyszałam to co jest na yt. jeśli tworzycie na próbach, to gratuluję wyczucia, bo dobrze to brzmi. a co do identycznego, wtórnego brzmienia - po prostu tak to odbieram kiedy Was słucham. zero hejterstwa, napisałam to z dobrego serca i chęci polemiki. może gdybyście wyszli poza schemat przekonałabym się do Waszego grania... keep going!

    OdpowiedzUsuń
  5. przyjdź na koncert a przekonasz się, że nie do końca jest tak wtórnie:) na YT często jakość nagrań jest taka, jaka jest, ale dzięki za zainteresowanie i mam nadzieje na spotkanie:) pozdrawiam. mały

    OdpowiedzUsuń
  6. epoka grunge'u się skończyła to nie można już tak grać? co za dziwny tok rozumowania. owszem grunge to przede wszystkim lata 90-te (w zasadzie od drugiej połowy lat 80-tych) i chodzi tu o rodzaj początku jakiegoś nurtu w muzyce, bumu i ekstazy czymś nowym, ale to nie znaczy, że teraz już nie można tak grać... grunge to styl muzyczny, taki sam jak pozostałe style. chodzi o specyficzny rodzaj grania, śpiewania, filozofię. jestem żywym przykładem, że dalej można tak żyć.
    a co punków już nie ma? metali? bo tamte lata nie wrócą?
    women nie odnoszę się do twojej oceny twórczości 3 KLUSEK ŚLĄSKICH, po prostu nie zgadzam się, że nie można grać dalej w jakimś stylu muzycznym, bo minęła pewna epoka...

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni