14 marca 2013

Lunapar: Lunapar EP (wyd. własne, 2013)


Soczysty post core nadzieją dla zrezygnowanych.

Każdy ma swoją dobrą nowinę. Dla jednego będzie to wybór nowego papieża, dla innego kolejny dowód na to, że muzyka gitarowa żyje i ma się świetnie. No dobra, naciągane, ale to drugie to fakt. Dowodem niech będzie zbiór czterech debiutanckich nagrań zespołu Lunapar, o którym wiadomo niewiele, tylko tyle, że coś im się pokręciło z nazwą. Jeśli chcieli użyć synonimu słowa „burdel” (dom publiczny), to popełnili często spotykany błąd – to słowo brzmi bowiem... „lupanar”. Warto zainwestować w słownik.

Ale pomówmy o muzyce. Zawartość EP-ki miło zaskakuje. Cztery nagrania zarejestrowane przez Przemysława „Perłę” Wejmanna brzmią agresywnie, potężnie, ale i zarazem przebojowo. Już Drown Me In Sleep powoduje gwałtowny skok adrenaliny – desperacki, krzykliwy wokal i odpowiednio udramatyzowane partie gitar przynoszą klimat kojarzący się z najlepszymi dokonaniami sceny hardcore’owej. A to dopiero prolog do najlepszego! Red River. Dawno nie słyszałem rockowego numeru, który tak by mną potrząsnął. Tu wszystko jest perfekcyjne: melodyjny zaśpiew, wgniatające w ziemię uderzenie riffu i towarzyszący mu wrzask, motoryczna praca sekcji rytmicznej (pochód basu pod koniec mostku cudo!), kojące uszy wyciszenia i kosmicznie brzmiąca solówka. Auć, to kopie. Lubię taką elektryczność.

Trains Collide to kolejny dobry kawałek w repertuarze Lunaparu. Niucham tu pewną inspirację starym dobrym At The Drive-In; gitara fajnie jazgocze, a wokalista rozdziera gardło w całkiem szerokiej skali. Niestety, finał EP-ki rozczarowuje. Trwający ponad sześć minut Voluptous brzmi jak skrzyżowanie wczesnego Soundgarden z Toolem i mimo miażdżącego czaszkę riffu kompletnie mnie nie rusza, a dotarcie do końcowego wyciszenia zmienia się w walkę z sennością.

Nieważne, czy chodziło o lunapark dla dorosłych czy zapluskwiony zamtuz – ten Lunapar daje radę. Zespół zapowiada „dopublikowanie” kolejnych utworów do swojej nieoficjalnej EP-ki, więc zaglądajcie czasem na jego bandcamp! [m]


Strona zespołu: http://www.facebook.com/lunapar.band

7 komentarzy:

  1. posluchalem... i napewno jest to dobry zespół i gr ana fajnym poziomie - bardzo dobrym poziomie... jednak nie porwalo mnie to. recenzja mnie nakręciła, a słuchanie rozczarowalo. ale to wina bledengo wyobrazenia na temat tego z czym bede mial do czynienia.

    Moim zdaniem wplywy seatlle sluchac juz wczesniej, krzyk malo hard coreowy, a ten post core, bardziej idzie w kierunku brutalnych kawalkow Faith No More, niz w kierunku prawdziwych wpływów sceny hard core.

    Mimo wszystko bardzo dobra muzyka i godny polecenia zespol. Ciekawe jak to buja n zywca?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pytanie z innej beczki, czy można ich gdzieś ściągnąć i dopiero posłuchać? Muzyka przemawia do mnie, jak się jej słucha na słuchawkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z bendcampa mozna sciagnac np jdowloaderem :)

      Usuń
  3. Zawsze można spróbować napisać do zespołu i poprosić o mp3. Skoro wydają się sami i nie wiążą ich żadne zobowiązania - jest szansa że podeślą pliki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłem na „koncerciku”, wokal ledwo mówił (gardło), to i pierwsze piosenka i druga wokalnie falowała i mało stroiły, później…hmmmm… Nie znałem totalnie muzy i zespołu, ale muszę napisać, że „coś w tym jest”. Można się doszukiwać brzmienia tego czy tamtego, tylko po co? Fajne gitary wbijały i miażdżyły, psychodeliczny mocny głos (nie wiem czy zamierzony czy to głos chorego) ciekawie brzmiał i poruszał, zdecydowanie mocna nuta. Pójdę na zdrowego wokalistę! Muzyka wybrzmiała i chciałem jeszcze… Dla mnie nowe klimaty, ciekawe i inspirujące… muszę gdzieś złapać teksty:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pełny entuzjazmu polecam nowe wydawnictwo LUNAPAR: http://lunapar.bandcamp.com/

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni