16 marca 2013

Warsaw Afrobeat Orchestra: Warsaw Afrobeat Orchestra EP (wyd. własne, 2013)


Jaka muzyka będzie najmodniejsza w roku 2013? Jakaś nowa odmiana elektroniki? Space rock? Nie, mili państwo. To afrobeat!

Ten styl muzyczny wywodzi się z Nigerii i powstał poprzez zmieszanie tradycyjnej muzyki plemienia Joruba z jazzem i funkiem. Nic dziwnego, że największe triumfy święcił w latach 70. ubiegłego wieku. Teraz powraca na fali zainteresowania Afryką. Wielu komentatorów politycznych i społecznych wieści, że najbliższe dekady będą należały właśnie do tego kontynentu. Co prawda nowy papież jeszcze nie pochodzi z Afryki, jak prorokowali niektórzy, ale to nie zmienia faktu, że Czarny Ląd jest na topie – przede wszystkim w kulturze. Fajnie, że tym razem nasi artyści są na czasie i proponują muzykę wpisującą się w najnowsze światowe trendy.

Warsaw Afrobeat Orchestra to dziesięcioosobowy kolektyw (zespoły grające afrobeat często liczą po kilkunastu czy nawet ponad dwudziestu członków) muzyków z kilku bardziej lub mniej znanych zespołów, m.in. Elvis Deluxe, Panopticoom, Village Kollektive, Kochankowie Gwiezdnych Przestrzeni, Żywiołak. W zespole śpiewają aż trzy wokalistki (niestety, wszystkie białe!), ponadto kluczową rolę odgrywa sekcja dęta.

Pierwsze wrażenie po usłyszeniu trzech piosenek WAO: to taka podrasowana dęciakami wersja Pauli i Karola. Nawet zacząłem szukać w składzie nazwiska Pauli Bialskiej, ale go nie znalazłem. O ile oryginalni twórcy afrobeatu wykorzystywali swoją muzykę do szerzenia politycznego i wolnościowego przekazu, to dzisiejsza, polska odmiana tego nurtu już takiego przekazu nie niesie – bo przecież jesteśmy wolni, nikt nas (na razie) nie uciska. Nic dziwnego, że piosenki WAO są radosne i pełne raczej ogólnikowych prawd życiowych.

Your Way kupuje mnie od razu. Wyrazisty motyw gitary, bujający rytm i chwytliwa zagrywka dętych. Do tego chóralny śpiew dziewczyn, przypominający o ich ludowych zainteresowaniach. Only Now to już rakieta do pierwszych miejsc na listach przebojów. Numer absolutnie radiowy, a takim stężeniu pierwiastka zajebistości, że tylko lecieć na ulicę i tańczyć z tłumami. No dobra, może nie w naszym klimacie. Natomiast z Let It Flow mam kłopot – do momentu wejścia refrenu to kapitalny, napędzany miejskim rytmem czarnych dzielnic utwór, zaśpiewany z kuszącym wibrato. Niestety, refren jest infantylny i rujnuje misternie budowany nastrój. Ale może to tylko mój problem.

EP-ka Warsaw Afrobeat Orchestra jest jak gorący prąd powietrza znad Afryki. Niesie pełne radości melodie i rytm, który zachęca do aktywności. Posłuchajcie sobie rano w drodze do pracy / szkoły! [m]


Strona zespołu: http://www.facebook.com/warsawafrobeatorchestra

Dla zainteresowanych parę kawałków twórcy i największej gwiazdy afrobeatu – Fela Kutiego: tutaj

3 komentarze:

  1. "Wielu komentatorów politycznych i społecznych wieści, że najbliższe dekady będą należały właśnie do tego kontynentu"

    Dawno nie czytałem coś tak śmiesznego.

    OdpowiedzUsuń
  2. A czy aby nie było intencjonalnie napisane z przymróżeniem oka?

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni