15 maja 2013

Towary Zastępcze: Długa przerwa (wyd. własne, 2013)


Towary Zastępcze wracają po czterech latach z nowym materiałem. Ci, którzy polubili zespół za Ciche dni będą mieli twardy orzech do zgryzienia.

Cztery lata to wystarczający czas, by muzycy zdążyli zatęsknić za sobą i wspólnym graniem. A także, by na nowo się zdefiniować. Co prawda już na Dolnym Mieście z 2009 roku zespół powoli odchodził od minimalistycznych elektronicznych brzmień na rzecz bardziej jazz-rockowych opowieści, jednak dopiero trzecia płyta przyniosła dość radykalny zwrot w twórczości. Długa przerwa w tym przypadku oznacza także ujście skumulowanej przez lata energii. Gdyby komuś zupełnie niezorientowanemu w temacie przedstawić obok siebie kawałki Spać z debiutu i Ankę Szklankę z omawianej płyty - nie znalazłby żadnych punktów zaczepienia, dzięki którym byłby w stanie stwierdzić, że to ten sam zespół.

Towary Zastępcze w roku 2013 postanowiły sobie zwyczajnie pohałasować. Na punkowo (There is No Past), psychodelicznie (Przesilenie) czy za pomocą rewelacyjnie brzmiących retro-klawiszy (Podchody). Z teatralnej otoczki nie zostało wiele, ze świecą szukać szarmanckiej buty znanej choćby z Pętli czy klimatu noir, jaki panoszył się na Brudnej robocie. Owszem, Towary umiały używać szorstkich gitar (pamiętne Con Tramortem), ale nigdy w ich muzyce nie było tak radośnie, pozytywnie i lekko. Znam płytę już od paru tygodni, liczba przesłuchań przeszła w dziesiątki i wciąż nie jestem pewien, czy Długa przerwa to efekt chęci zrobienia czegoś innego niż dotychczasowe dokonania, czy po prostu droga na skróty i rynkowy come-back za pomocą chwytliwych refrenów i skocznych melodii. Czy Teksański ver 2.0 (Gdyby chciało się nam) pasuje do intelektualnego sztyletu, jakim było Żółknięcie siedem lat temu? Czy Czarna dyskoteka nie jest zbyt oczywistą odpowiedzią na wzmożone zainteresowanie polskim popem lat 80. ubiegłego wieku? Podobnie jak Nieśmiertelni, tylko że w tym przypadku na celowniku znalazł się bigbit?

Przyznam, że słuchając po raz n-ty albumu, na siłę szukałem argumentów, by kategorycznie stwierdzić, że powracające Towary Zastępcze zwyczajnie poszły na łatwiznę. Dwie pierwsze płyty były jakieś - z klimatem, neurotyczne, z intrygującym tekstem, o artystyczno-studenckim posmaku, z klasą. A Długa przerwa jest zbiorem trzynastu altrockowych piosenek. Tylko nie mogę się dłużej oszukiwać - że końcówka kompozycji tytułowej rozkłada na łopatki dwoma zupełnie nieprzystającymi do siebie partiami basu i saksofonu. Że refren Ameryki nie chce opuścić podświadomości, podobnie jak bigbitowe Piksele. Czy nie trzeba mieć mądrej głowy na karku, by w tak brawurowy sposób przejść od reggae do świdrującego sprzężenia w Kołysance? Oprócz dwóch wypadków przy pracy w postaci bezsensownego pancurzenia, każdy z kawałków składa się z finezyjnych motywów, niesztampowych zagrań i nieoczywistych rozwiązań strukturalnych. Nieważne czy do będzie rasowy riff w Partyzantach, emerycki dancing w Polaroidzie czy post-rockowe akcenty w Przesileniu. Towary Zastępcze co krok udowadniają, że wciąż tworzą muzykę daleką od banału.

Jedna rzecz, która nie uległa znaczącym modyfikacjom – to teksty Michała Piotrowskiego. W tej chwili to najlepsza liryka, jaka została dołączona do muzyki w ciągu ostatnich miesięcy. Rzeczy mroczne mają już stałą wartość: Od wielu dni/ Śni mi się śmierć/ Otwórz mi drzwi/ Bardzo chcę wejść/ Otwórz mi drzwi/ Do środka wpuść/ Śmierć mi się śni/ Nie mam gdzie pójść (Kołysanka). A tak Piotr Czerski widzi Partyzantów: Róg Partyzantów i Dywizji/ Obok pomnika jakiejś armii/ Na pętli drzemią Ikarusy/ Wiaty pilnują partyzanci/ Taktyczne bluzy z ortalionu/ I spodnie prasowane w kancik/ Buty-lakierki, czapka z daszkiem/ Są eleganccy partyzanci. Pomysłowe, prawda?

Tak więc zespół może sobie odhaczyć w kalendarzyku kolejnego kupionego recenzenta. Nie było łatwo, gdyż ten na początku wręcz pałał świętym ogniem za zdradę sierpniowych ideałów. Ale po jakimś czasie połknął haczyk. I Długą przerwę poleca. [avatar]
 



Strona zespołu: http://towary.art.pl

3 komentarze:

  1. Wiadomo, ze się czepiam, ale orzech może być twardy do zgryzienia:) Raczej nie trudny, niełatwy czy ciężki - chyba, że jest się Szpakowskim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiadomo, że się czepiasz, ale masz rację, więc ci wybaczamy

      Usuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni