17 października 2009

BiFF: Ano (Galapagos Music, 2009)

Długo kazali na siebie czekać - odkrycie ubiegłorocznych Debiutów na Festiwalu w Opolu, czyli zespół BiFF. Moment na wydanie płyty wybrali sobie iście przedni – temperatura powietrza zaczyna stabilizować się przy wskaźniku równym zero, a my na przekór temu dostajemy bardzo energetyczny zestaw utworów. Narzędzie idealne na przezwyciężenie jesiennej chandry.

Pod nazwą BiFF ukrywają się Ania Brachaczek i Lesław Golis (bardziej znany jako Hrabia Fochmann), czyli ludzie związani z dobrze wszystkim znanym Pogodno. Ale żeby nie było tak łatwo, do tej mieszanki dołożono „najlepszą sekcję rytmiczną w kraju” w osobach Michała Pfeiffa (Pogodno) i Jarka Kozłowskiego (ex-Pogodno, aktualnie Mitch & Mitch),

Zatruj jak Ślązaka jodem/ Gdy z Chorzowa samochodem/ Jedzie latem do Darłowa. Nie wyobrażam sobie, że w tamtym roku istniała osoba, która nie nuciłaby tego chwytliwego refrenu. Ślązak okazał się dla zespołu idealnym debiutem – choć Opola nie wygrali, na tle jednobarwnych występów wypadli świetnie i podbili stacje radiowe. A wokalistka swoją sukienką, w której wyglądała niczym różowa beza, zapadła w pamięć nie gorzej, niż sam tekst piosenki. Na szczęście dla płyty, materiał nie zaczyna się tym znanym nam już utworem. Pierwsze dźwięki, jakie słyszymy, to, hmm… banjo? Tak wita nas Pies 2 (przekorni są – rozpoczynać od drugiej części piosenki, to trzeba mieć tupet), a wraz z nim uroczy głos Ani. W tym momencie ważna uwaga – teksty! Absurdalnie zabawne, pełne humoru i ironicznego dystansu, pozostawiające słuchaczowi dowolność interpretacji. Językowe połamańce, które cieszą same w sobie. A ja chce z tego jedno mieć/ Tak na ten przykład może być i pies/ Tak niech nam razem będzie bardzo źle/ I nie zamienię się. Nie warto pytać o ich sens i logikę, bo gdy zaczyna śpiewać Ania, okazuje się, że nie są to ważne rzeczy. Moim osobistym faworytem pod tym względem jest utwór Kokoszone. Pachną kokoszone zboża/ I pachną wypalane trawy/ I cieśnieją brzegi jeziora/ A mnie od tego boli głowa. Do tego dodajmy wpadającą w ucho melodię i ja jestem jak najbardziej na tak. Oczywiście na płycie pojawiły się i te od dawna znane utwory, jak Jesienne drzewa czy Moja dziewczyno (który swoją drogą jest świetny w wersji koncertowej). Ciekawostką natomiast jest fakt umieszczenia na Ano piosenek w języku angielskim. Zrobiło się międzynarodowo.

Ta muzyka nie jest wielkim, nadmuchanym balonem, który zawierałby w sobie jakieś górnolotne przesłanie o zbawieniu świata czy pomocy dzieciom w Afryce. Chodzi w niej o dobrą zabawę, grę słowem i świetnymi dźwiękami. Trudno jest usiedzieć w miejscu, gdy słyszy się którykolwiek z umieszczonych na Ano utworów. Wprawiają człowieka w dobry nastrój, bawiąc się z nim, mrugając do niego okiem. Do tego są niezwykle żywiołowe. Bez problemu wyczuwamy dystans zespołu do tego, co robi. A robi świetny pop, choć może okazać się, że dla niektórych jest on zbyt przerysowany i kiczowaty. Czy jednak kicz używany świadomie może być wadą? Zostawmy to pytanie otwarte. Jedno jest pewne – Ano to doskonała zabawa. I jeśli tylko czujecie, ze jesienna pogoda daje się Wam we znaki, to prawdopodobnie znaleźliście właśnie na nią doskonałe lekarstwo. [spacecowboy]

Monday:







Strona zespołu:
http://www.myspace.com/brachaczekifochmann

2 komentarze:

  1. rewelacyjna prytka, po przesluchaniu jej w calosci w necie, zdecydowalem sie na kupno... cena tez jest atrakcyjna, ja swoja kupilem przez sms'a (one step)

    OdpowiedzUsuń
  2. Premier nie debitów!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni