Tin Pan Alley to młody polski zespół, w którego skład wchodzą Mateusz Jagielski; Robert Majewski, oraz ukrywający się za pseudonimami Twix i TMWWTH. Pochodzą z Torunia i Bydgoszczy, a swoją muzykę określają jako powerpop. Co to oznacza? To, że możemy spodziewać się głośnego, gitarowego grania, dość poszarpanego i nieoszlifowanego, choć z wyraźnie zaznaczoną linią melodyczną.
Do odsłuchania dostajemy trzy utwory. Pierwszy z nich, Mangrove Tunnel, to energetyczny, mocny kawałek, z ciekawie zaznaczonym refrenem. Można przyczepić się do wokalu, który jest dość mało charakterystyczny i zblazowany, na dodatek teksty śpiewane są w języku angielskim (a wszyscy wiemy, jak to jest z tym akcentem). Jednak warstwa instrumentalna – bardzo na plus. Zdecydowanie wyróżnia się utwór The City & Man, który osobiście przypomina mi wczesne dokonania grupy Muchy. Gdy zdołamy przebić się przez ścianę dźwięku, usłyszymy dość przyjemną melodię, z lekkim elektronicznym zacięciem. Co ciekawe, w środku utworu następuje przejście w spokojniejsze rejony, które po chwili ponownie zaczynają nabierać szybszego tempa. To dopiero nazywa się rozbudowane brzmienie. Na uspokojenie zostaje nam To The Following. Ballada, która sprawia wrażenie już mniej chaotycznej i mniej improwizowanej. Nawet wokalista wydaje się tu bardziej zaangażowany w to, co śpiewa. Jak słychać, panowie radzą sobie całkiem nieźle i ze spokojniejszymi dźwiękami.
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że już coś takiego gdzieś się słyszało. Może to Muchy, może The Car Is On Fire albo inny zespół z rodzimego podwórka. Słychać, że w grupie tkwi całkiem spory potencjał – jeszcze nieoszlifowany. Jest to muzyka z pazurem, lecz w tym chaosie najróżniejszych dźwięków trudno nam dobić się do sedna sprawy. Z drugiej strony, gdyby zespół zdecydował się oczyścić brzmienie, mogłoby się okazać, że to już nie to samo. A tego zdecydowanie byśmy nie chcieli. [spacecowboy]
Strona zespołu: http://www.myspace.com/tpa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Spontaniczny projekt m.in. Marcina Loksia (dawniej Blue Raincoat) i Kuby Ziołka (Ed Wood, Tin Pan Alley) ma szansę przerodzić się w coś trw...
"co ciekawe, w środku utworu następuje przejście w spokojniejsze rejony, które po chwili ponownie zaczynają nabierać szybszego tempa. To dopiero nazywa się rozbudowane brzmienie"
OdpowiedzUsuńlol
ale fajnie że napisaliście, może ktoś załapie.
"panowie radzą sobie całkiem nieźle"
OdpowiedzUsuńlol
Porównanie do much uznał bym w tym wypadku za obelgę.
OdpowiedzUsuńDla mnie to bardzo fajne nawiązania do amerykańskiego niezależnego rocka z wczesnych '90.
(Polvo, Pavment, Sunny Day Real Estate).
Kupuje ich razem z ich "mało charakterystycznym i zblazowanym wokalem" który tu świeetnie pasuje.
Brawo.
błagam co to za recenzja, widać że się nie ogarnia.
OdpowiedzUsuńWidać, że w recenzencie tkwi całkiem spory potencjał - jeszcze kilka godzin w necie.
Jeżeli ten tekst ma być zachętą, rekomendacją - na którą Tin Pan Alley stanowczo zasługuje, jak mało który młody polski zespół - to jest zupełnie nietrafiony. Bo wynika z niego, że jest to jeden z wielu nowych bandów, z jakimś tam potencjałem, ale długa droga przed nimi - wymowa jest taka, że "recenzent" bardziej daje kredyt zuafania, niż chwali to, co muzycy już osiągnęli - a tymczasem jakość tych paru utworów z majspejsa przewyższa 99% produkcji młodych polskich zespołów. Zlitujcie się, naprawdę, i niech autor przeredaguje swoją notkę, albo niech ktoś napisze coś zgrabnego i adekwatnego do skali opisywanego zjawiska.
OdpowiedzUsuńWybacz, ale ten zespół nie zasługuje na określenie go mianem zjawiska. Jest obiecujący, ale rozpływanie się nad nim w zachwytach jest zdecydowanie na wyrost.
OdpowiedzUsuń