Postcore’owe petardy. Pojedynek na gitary i krzykaczy. Kto
wygra: doświadczony zawodnik z ławki rezerwowych czy nieznany nowicjusz?
[peru] to lubelski zespół istniejący od 2005 r., ze skromnym,
ale jednak, dorobkiem płytowym (w 2009 r. wydali album Strach). Szkoda, że tak niewiele
się o nim mówi, a Ktoś z nich należy do najbardziej niesłusznie pominiętych
longplejów ubiegłego roku. Jest to bowiem zespół ukształtowany, poukładany i
zasługujący na uwielbienie fanów stylistyki łączącej surowego post core’a z
shellakowym noisem. Potężne brzmienie (bas i bębny!), wściekła intensywność
kompozycji i dosadny, uniwersalnie sformułowany przekaz to atuty lubelskich
„Peruwian”.
Utwór tytułowy od pierwszych sekund ustawia odbiór albumu:
agresywne, trwające ponad pół minuty sprzężenie zwrotne, motoryczny bas i
matematycznie nabijany rytm. Na tę bazę nałożono minimalistyczne noise’owe
akordy gitary i deklamujący-krzyczacy wokal. Moc. I tak właściwie jest do końca.
Czasem środek ciężkości przesuwa się w kierunku punk rocka (44), kiedy indziej
hard core’a (I tak nie uwierzysz, Przed każdym zagrożeniem, Magia fazy
montażu), a nawet math rocka (Zły pies, Kiedy przyjdzie czas).
Tematyka piosenek jest dość typowa dla zespołów hc/punk:
zniewolenie jednostki (Zły pies), znieczulica społeczna (Ktoś z nich), brak
tolerancji (Jest nas więcej z drażniącym cytatem wypowiedzi posłanki Łybackiej)
czy życie przypominające sensacyjne newsy w telewizji (Magia fazy montażu).
Standard, ale podano je w sposób pozbawiony łopatologicznej agitacji. Duży
plus, bo zaangażowanie w szczytne idee czasem przybiera formy fanatyzmu – tu
jest to w miarę neutralne.
Lubicie takie granie, nie powinniście przegapić.
Strona zespołu: https://www.facebook.com/perulbn
Peter File:
Fish Rider EP (wyd. własne, 2014)
Młode trio z Mikołowa. Nazwa w slangu oznacza „pedofila”
(podobieństwo wymowy), a zwrot został spopularyzowany w jednym z odcinków
serialu The IT Crowd (polski tytuł Technicy magicy – polecam!).
EP-ka opatrzona podtytułem „demo” brzmi dość solidnie,
powiedziałbym nawet, że znakomicie jak na pierwsze nagrania w tym składzie.
Początek jednak nie jest obiecujący. O ile zwrotki kawałka Co za
niespodzianka! wypadają całkiem nieźle (fajny styl śpiewania Adriana
Jasnocha, masywny riff), to refren – co za niespodzianka! – rozczarowuje
brakiem pomysłu. Do tego nieświeże skrecze – panowie, dziś się już tak nie gra
– dopełniają porażkę.
Ale dalej jest znacznie ciekawiej. Golarki
przyciągają świetną intensywną rytmiką (bas!), mrocznym wyciszeniem i
niebanalnym, literackim tekstem. Nie? to już bardzo chwytliwe motywy
gitar i solidny wygrzew w refrenie. Jeszcze bardzo charakterystyczny Mayday
(to może być ich znak rozpoznawczy) i punkowy, nawiązujący do tradycji
jarocińskiego anarchizmu Permanentnie naiwny – to mocne punkty tej
pięcioutworowej EP-ki.
Jak na debiutantów jest lepiej niż dobrze. Nie obyło się bez
wpadki, ale reszta jest na wysokim i obiecującym poziomie. Tak trzymać!
Strona zespołu: https://www.facebook.com/interfasie
Łatwo wskazać zwycięzcę tego pojedynku. Debiutant musiał
ulec doświadczonemu, ukształtowanemu zawodowcowi, walczącemu w dodatku w
wyższej wadze. Ale nie był to nokaut i Peter File wychodzi z ringu z poobijaną,
ale jednak z twarzą. [m]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz