19 lutego 2014

Sunday Pagans: Sunday Pagans (Karrot Kommando, 2014)


Niedzielni Poganie – to brzmi zdecydowanie lepiej od Niedzielnych Kierowców!

Prób pogodzenia ludowych pieśni z nowoczesną aranżacją i współczesnym instrumentarium było już w naszej muzyce wiele, że wspomnę tylko Grzegorzu z Ciechowa czy Kapelę ze Wsi Warszawa. Sundey Pagans dorzucają swój kamyczek do ogródka serwując własne wykonania słowiańskich (rosyjskich, ukraińskich czy bułgarskich) piosenek. A jako że w zespole znalazły się tuzy polskiej alternatywy (Borys Kossakowski, Michał Miegoń, Jacek Prościński – odpowiedzialni za muzykę, oraz Anna Szuchniewicz i Zuzanna Ostrowska – śpiewające), możemy być pewni, że będą to wykonania nie tylko nowoczesne, ale i niebanalne.

Piosenki Sunday Pagans są jak ich nazwa i okładka – hipsterskie, bardziej nawet od swetra w renifery. Dziewczęta i chłopcy w dziesięciu utworach pomieścili prawie wszystko, co dzieje się w aktualnie modnych nurtach elektroniki i popu (zabrakło tylko dźwięków 8-bitowych). Poganie przeczołgają nas przez łąkę pełną parzącego electro (Ne se li se), kłującego techno (Kto by nam podnios), błotnistego dubu (Tam stajala w pole drewa) i odurzającego witch house’u (Iszow brat). Nie próbujcie rosnącego tam zielska, bo poczujecie się jak w jakimś starosłowiańskim obrzędzie i zaczniecie tańczyć przy funkowym basie (Na Iwana Kupala) lub zatoniecie w rzęsie trip hopu (Oj Boże).

Album ma fenomenalne momenty. Na Iwana Kupala dewastuje psychikę precyzyjnie dawkowanym rytmem i wzbudzającymi błogość wokalizami. Jeśli to nie będzie pierwsza dziesiątka najlepszych piosenek tego roku według WAFP, możecie mnie nazwać fałszywym prorokiem. Na drugim stopniu podium stawiam porażającą żarliwością modlitwę Oj Boże sunącą powoli na ociężałym bicie, sięgającą muzycznie do najlepszych tradycji prawdziwie mrocznego trip hopu. Na miejscu trzecim Gusta mi magla padnala z tymi wszystkimi perkusyjnymi bajerami i mistyczną atmosferą (głosy pań, bas Miegonia i klimat jak z shoegaze’owego snu).

Sunday Pagans to propozycja dla tych, którzy na hasło „muzyka ludowa” reagują w sposób alergiczny. Połączenie nowoczesności z (nieco egzotycznym) słowiańskim folklorem dało zdumiewająco odświeżający efekt. Nie zdziwiłbym się, gdyby niektóre z kawałków zagościły na tanecznych parkietach, a za kilka miesięcy pojawiła się płyta z remiksami. [m]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni