Nasiono Records dowodzone przez Karola Schwarza od kilku lat organizuje Space Fest!, festiwal orbitujący wokół shoegaze'owych oparów. Czy więc powinno dziwić, że najnowsze wydawnictwo Karol Schwarz All Stars idealnie wpasowuje się w formułę tego wydarzenia?
Tak i nie. Cofnijmy się do 2009 roku, kiedy premierę miało Rozewie - album totalny, zwichrowany, bezkompromisowy, próbujący nadać techno nową kosmiczną definicję pośród gitarowego i klasycyzującego gipsu. W kontekście tamtej płyty Hi, Mom! brzmi jak rodzicielski klaps dla szczyla, który pozwolił sobie za dużo wykradając czereśnie z ogródka sąsiada. To snująca się, oniryczna gitarowa propozycja rozpisana na powłóczyste shoegaze’owe riffy i postrockowe hausty górskiego powietrza poprzetykane gdzieniegdzie firankami klawiszy i nienachalnymi orientalizmami sitaru.
Nie obawiam się śmierci, mówi Karol w pierwszej kompozycji. Patrzę w jej twarz pogodzony, spełniony, spokojny. I ten stan ducha towarzyszy nam już do końca. KSAS tym razem stawia na skromność i introwertyzm. Czasami przybiera to zbyt hermetyczną formę (czytaj: jest nudno, bardzo nudno - Cudy 2, Neurotic), innym razem autyzm KSAS intryguje prawie na podprogowej płaszczyźnie. Takie Letter To charakteryzuje podskórna nerwowość znana z dokonań 3moonboys, a Cudy 1, mimo że kruche i oszczędne, potrafi zsynchronizować fale mózgowe wszystkich neuronów w jedną współgrającą fazę. I jest Asia Kuźma. To, jak chwyta za dłoń i przygotowuje na finał One Time, stanowi jeden z najpiękniejszych momentów ubiegłorocznych albumów. Please, stay one more time!
A jednak jest coś, co sprawia, że odczuwa się żal, iż zespół postanowił odejść od stylu prezentowanego na Rozewiu. To ostatnia, dwunastominutowa kompozycja; rejestracja występu na żywo w Aurigeno. Z wyraźnie wyeksponowaną elektroniką Schwarzowi bardziej do twarzy. Chcę skondensowanej dawki gitarowej psychodelii? Poczekam na kolejną odsłonę Pure Phase Ensemble czy jeszcze raz rozgrzeję w playerze elektrony składające się na Only Music Can Save Us 3moonboys. Ok, rozumiem - KSAS chciał sobie poszugejzować i zrobił to z klasą. Hi, Mom! jest dobrą płytą, której 56 minut mija w odprężający sposób, ale to Live In Aurigeno nie daje spokoju... [avatar] Strona zespołu: https://www.facebook.com/ksaspl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz